Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klienta Biedronki oskarżono o kradzież wódki, której nie ukradł

Fot. Łukasz Capar
Paweł Pagórek wraz z narzeczoną przed Biedronką przy placu Dąbrowskiego w Słupsku.
Paweł Pagórek wraz z narzeczoną przed Biedronką przy placu Dąbrowskiego w Słupsku. Fot. Łukasz Capar
Paweł Pagórek został oskarżony przez ochroniarza z jednego ze słupskich marketów Biedronka. Posądzono go o kradzież butelki wódki, ale... dopiero po miesiącu.

Pan Paweł bardzo często robi zakupy spożywcze w Biedronce przy placu Dąbrowskiego w Słupsku. Także 9 stycznia narzeczona wysłała go po kilka artykułów.

- Chodziłem pomiędzy półkami, jak zwykle - mówi Paweł Pagórek, słupszczanin. - Kiedy zapłaciłem i pakowałem zakupy przy kasie, podszedł do mnie jeden z ochroniarzy i powiedział, że musi ze mną porozmawiać na zapleczu sklepu.
Pracownik ochrony stwierdził, że ma dowody na to, że nasz czytelnik ukradł miesiąc wcześniej butelkę wódki.

- Odtworzył przy mnie nagranie z kamery i powiedział, że to ja kradnę alkohol - dodaje Paweł Pagórek. - Na filmie był mężczyzna ubrany w białą kurtkę, białą czapkę oraz ciemne buty i spodnie. Ja nie mam jasnych ciuchów. Do marketu wezwano policję. Ochroniarz twierdził, że to ja jestem na nagraniu. Potem byłem przesłuchiwany.

Według czytelnika, na filmie widać kogo innego.

- Mam na to dowody, ponieważ na początku grudnia miałem ranę kłutą ręki - mówi Paweł Pagórek. - Byłem z tą raną u lekarza i mam to udokumentowane. Cały czas chodziłem wtedy z opatrunkiem na ręku. Osoba na filmie ma sprawne obie dłonie. Nie ma widocznej rany. Jak druga osoba może w taki sposób kogoś oczernić? Poza tym jestem ojcem czwórki dzieci i nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby ukraść z półki pół litra wódki. Niedługo chcę wziąć ślub i nie wpadłbym nawet na tego typu głupotę.

Pana Pawła najbardziej zdenerwowało to, że w obecności innych klientów i pracowników, w jednej chwili stał się złodziejem.

- Mieszkam przy ulicy Przemysłowej, więc robię zakupy w tej Biedronce bardzo często. To najbliższy i najtańszy sklep w okolicy - dodaje czytelnik. - Teraz nie mam takiej możliwości, bo zarówno stali klienci, sąsiedzi, jak i pracownicy patrzą na mnie, jak na przestępcę. Moja rodzina także wstydzi się chodzić do marketu. Mój przypadek utrudnia życie całej rodzinie, a ja jestem niewinny. Sprawę z pewnością skieruję do sądu i będę dochodził odszkodowania.

W celu wyjaśnienia nieprzyjemnej sytuacji naszego czytelnika kontaktowaliśmy się z rzecznikiem Biedronki. Zajęło nam to kilka dni. Rzecznik niczego nie wyjaśnił. Dostaliśmy od niego tylko wymijającą odpowiedź.

- Z informacji, jakie uzyskałem wynika, że to wezwani policjanci orzekli, że na zapisie z kamer znajduje się ta sama osoba, którą zatrzymał ochraniarz sklepu - informuje Paweł Tymiński, rzecznik prasowy Jeronimo Martins Dystrybucja S.A., właściciela sieci Biedronka. - Trudno mi komentować działania policji oraz to, czy istotnie dobrze rozpoznali osobę zatrzymaną. Najlepszym wyjściem byłoby skonfrontowanie tych informacji bezpośrednio z policją.

Tak też zrobiliśmy. Rzecznik słupskiej policji uspokaja naszego czytelnika.

- Policjanci głównie opierają się na relacjach świadków oraz chociażby na zapisach z kamer - mówi Jacek Bujarski, rzecznik słupskiej policji. - W tym przypadku funkcjonariusze zostali wezwani przez ochronę sklepu. To, że mężczyzna był przesłuchany, nie oznacza, że jest winny kradzieży. Policjant prowadzący sprawę ustala kolejnych świadków zdarzenia oraz musi dokładnie sprawdzić nagranie z monitoringu. Dopiero kiedy będziemy pewni, że mężczyzna jest winny kradzieży, sprawa zostanie skierowana do sądu grodzkiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza