Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kluby PKO Ekstraklasy miały zaoszczędzić na długiej przerwie zimowej. Miały...

Piotr Janas
Piotr Janas
Koszty utrzymania murawy nie maleją, bo w tym roku zima zaatakowała wcześniej
Koszty utrzymania murawy nie maleją, bo w tym roku zima zaatakowała wcześniej FOT. Łukasz Gdak
Przed rozpoczęciem mundialu w Katarze pojawiły się opinie, że w obliczu podwyżek m.in. cen energii dłuższa niż zwykle zimowa przerwa w PKO Ekstraklasie pozwoli klubom zaoszczędzić. Czy faktycznie tak jest? – Mówiąc szczerze, to niewydawanie więcej niż dotychczas już będzie sukcesem – powiedział nam Marcin Stefański ze spółki Ekstraklasa S.A.

Nietypowy termin piłkarskich mistrzostw świata, które pierwszy raz w historii odbywają się zimą, miał być zdaniem Ekstraklasy S.A. okazją do zaoszczędzenia przez kluby. Marcin Stefańskiego, dyrektor operacyjny spółki zarządzającej rozgrywkami, mówił wówczas, że kluby będą oszczędzać m.in. na możliwości późniejszego niż zwykle obowiązku włączania podgrzewania murawy. Podręcznik licencyjny nakazuje grzać nawierzchnię od 15 listopada do 15 marca, ale przez wzgląd na tegoroczny mundial wyjątkowo odstąpiono od tej zasady.

Klimat nie służy oszczędzaniu przy pogrzewaniu boisk

Sęk w tym, że zdecydowana większość klubów… nie ponosi kosztów podgrzewania płyty głównej. Dotyczy to tylko tych podmiotów, które są operatorami obiektów, na których na co dzień grają, czyli: Lecha Poznań, Pogoni Szczecin, Legii Warszawa oraz KGHM Zagłębia Lubin. Miedziowi jako jedyni na szczeblu centralnym w Polsce są właścicielem stadionu, na którym grają.

– Owszem w tym momencie nie podgrzewamy płyty głównej, ale proszę mi uwierzyć, na tym nie da się zaoszczędzić takich kwot, które warto byłoby odnotować. Zima w tym roku przyszła dość szybko i choć teraz już mamy lepszy klimat, to jednak od dwóch tygodni zespół jest w treningu, więc musi mieć do tego dobre warunki. Rundę rewanżową zaczynamy wcześniej niż przed rokiem, więc to i tak się gdzieś na końcu zbilansuje – powiedział nam Michał Kielan, prezes KGHM Zagłębia Lubin.

Przeniesienia meczów na widną porę dnia nie chce Canal+

Innym pomysłem na oszczędzanie, była zmiana jednego z terminów rozgrywania spotkań. W okresie od końca stycznia – kiedy liga wróci do gry – do końca marca mecze miałby zostać przeniesione z soboty o godziny 20, na godzinę 12:30. Tylko że to był jedynie pomysł. Sugestia, na którą musiałby zgodzić się podmiot posiadający prawa do transmisji, czyli w tym przypadku Canal+. Do tej pory telewizja nie ustosunkowała się do tej myśli prezesa Ekstraklasy S.A. Marcina Animuckiego, a w kuluarach słyszymy, że takie rozwiązanie nie wchodzi w grę, co dziś Animucki i Stefański już potwierdzają. Canal+ płaci ogromne pieniądze za prawo do pokazywania najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce i nie ma żadnego interesu w tym, by rezygnować z jednego z najlepszych czasów antenowych, na rzecz zdecydowanie gorszego, wręcz jednego z najsłabszych.

To rozwiązanie raczej trzeba wsadzić między bajki, ale nawet jeśli miałoby ono wejść w życie, to tu kłania nam się matematyka: w okresie od 28 stycznia (pierwsza sobota z ekstraklasą w 2023 roku) do końca marca byłoby to dokładnie 9 terminów. To oznacza, że nawet przy najbardziej sprawiedliwym podziale z tej ulgi skorzystałaby maksymalnie połowa klubów i to po jednym razie. Czy to faktycznie w skali całego sezonu, czy nawet rundy, pozwoli oszczędzić?

Niepłacenie za energię więcej niż dotychczas będzie sukcesem

– Szczerze mówiąc, to nie sądzę, choć każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie. My rozliczamy się ze Śląskiem Wrocław za media, a więc także energię elektryczną, wedle zużycia w dniu meczowym. Co za różnica, czy mecz rozpocznie się o godzinie 12:30, czy 20, skoro i tak na około godzinę przed pierwszym gwizdkiem światła muszą już świecić z pełną mocą, bo takie są wymogi telewizji? Chodzi oczywiście o jakość transmisji i nie sądzę, choć oczywiście mogę się mylić, by nadawca chciał z tego rezygnować. Światło po meczu bez względu na porę dnia i tak gaszone jest możliwie szybko. Nie widzę tutaj dużego pola do oszczędności – mówi Marcin Przychodny, prezes spółki Stadion Wrocław, zarządzający wrocławskim obiektem. Jego ocena jest tym cenniejsza, że wcześniej był prezesem piłkarskiego Śląska i zna temat od podszewki.

– Prowadziliśmy rozmowy ze spółką Ekstraklasa Live Park, odpowiadającą za produkcję sygnału. Faktycznie mamy rozwiązanie, które pozwoli nam na zapalanie i używanie lamp z pełną mocą w nieco krótszym wymiarze czasowym, ale oczywiście trudno mówić tu o spektakularnej różnicy, albo kwotach, które będą robić wrażenie. Mówiąc szczerze, przy założeniu, że ceny energii wzrosną, już samo niepłacenie więcej niż dotychczas będzie jakimś sukcesem – powiedział nam tuż przed świętami dyrektor Stefański.

Znikome oszczędności na pracach pielęgnacyjnych murawy

W przerwie mundialowej nie ma meczów, a to oznacza brak wpływów z dni meczowych. Pensje piłkarzy czy trenerów i tak trzeba płacić, utrzymywać pozostałych pracowników klubu oraz bazę treningową, bo piłkarze do zajęć wrócili już lub zrobią to niebawem (niektórzy na początku grudnia – jak w Miedzi Legnica, inni pod koniec – jak w Śląsku Wrocław).

– Przez bardzo wysokie koszty podgrzewania murawy w naszej bazie przy ulicy Oporowskiej, od czterech lat tego nie robimy. Są różne systemy, tu akurat jest gazowy, więc koszty są ogromne. W 2018 roku, kiedy trenowała u nas reprezentacja Polski, było trzeba uruchomić podgrzewanie na trzy tygodnie. Wówczas pochłonęło to około 150 tysięcy złotych, choć trzeba brać poprawkę na fakt, że najwięcej energii potrzeba na tak zwany okres rozruchowy, trwający około dwa tygodnie. Potem koszty spadają, ale wiadomo też, że ceny tego konkretnie paliwa w ostatnich latach poszybowały w górę, a nie w dół – tłumaczy nam Michał Pamuła, greenkeeper Śląska Wrocław, odpowiedzialny za utrzymanie murawy w bazie treningowej WKS-u.

– To, co mieliśmy wysiać, już wysialiśmy, to samo dotyczy nawożenia. Oszczędność? Może taka, że zużyjemy mniej paliwa na prace pielęgnacyjne, jakie trzeba byłoby wykonywać, gdyby liga wciąż grała, ale w skali wszystkich kosztów będą to raczej niewielkie kwoty – dodał Pamuła.

Koszty zostaną przeniesione na 2023 rok, ale i tak będą większe

Jeśli nie zmiana terminu, która wciąż jest tylko pomysłem, nie utrzymanie bazy treningowej ani pracowników, to kto i na czym może realnie zaoszczędzić?

– Myślę, że trochę zaoszczędzą kluby, które są operatorami stadionów, na których grają – mówi Tomasz Brusiło, prezes Miedzi Legnica. – My akurat rozliczamy się z miastem, które jest właścicielem stadionu przy ul. Orła Białego, płacąc za dni meczowe. Wprawdzie w okresie grzewczym ta opłata jest wyższa, więc można by pomyśleć, że aktualnie coś zaoszczędziliśmy, ale fakty są takie, że to, czego nie zagraliśmy teraz przez mundial, zagramy na początku stycznia i w lutym, czyli także w sezonie grzewczym. Ponadto jesteśmy w o tyle niewdzięcznej sytuacji, że w lutym rozegramy zaległe spotkanie z Lechem Poznań, przeniesione z drugiej kolejki, czyli okresu letniego. Tu oszczędności więc nie zauważam, zresztą na żadnym innym polu też nie. Trzeba też brać poprawkę na to, że po nowym roku ceny mediów mogą wzrosnąć – zauważa sternik Miedzianki.

Prezes Zagłębia Lubin Michał Kielan wyjaśnił nam już, że nawet będąc właścicielem i operatorem obiektu, oszczędności są minimalne, albo wręcz nie ma ich wcale. Co najwyżej koszty, jakie kluby i tak muszą ponieść, zostaną przełożone na rok 2023, ale w żaden sposób nie znikną, a wręcz mogą być większe. Historie o oszczędzaniu na przerwie mundialowej są tylko robieniem dobrej miny, do złej gry.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza