Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobieta gromadziła w mieszkaniu śmieci i złom. Wczoraj została eksmitowana

Andrzej Gurba
Mieszkanka uprzykrzyła życie sąsiadom. Na początku sprzeciwiała się  eksmisji, potem pogodziła się z losem.
Mieszkanka uprzykrzyła życie sąsiadom. Na początku sprzeciwiała się eksmisji, potem pogodziła się z losem. Fot. Andrzej Gurba
Góry złomu i śmieci wywieziono wczoraj z komunalnego mieszkania przy ulicy Piastowskiej w Miastku. Sąsiedzi odetchnęli. Eksmitowana dostała lokal socjalny.

Lament, krzyki, asysta policji - tak wyglądała wczoraj eksmisja w Miastku z mieszkania w budynku przy ulicy Piastowskiej. Kobieta, która zajmowała lokal komunalny na początku protestowała, później pogodziła się z przymusową przeprowadzką.

- Nareszcie pozbyliśmy się uciążliwej lokatorki. Urządziła ona sobie w mieszkaniu prawdziwe wysypisko śmieci. Zwoziła do niego złom, różne rzeczy gdzieś wygrzebane. Istny horror. Myśli pan, że skąd tyle szczurów - mówi jeden z sąsiadów kobiety.

- To małe mieszkanie komunalne. Pokoik z kuchnią. Nie widziałem jeszcze na tak małej powierzchni tylu śmieci. Wywieźliśmy kilka przyczep - oznajmia Jerzy Dolny, szef Zarządu Mienia Komunalnego w Miastku. Pracownicy, którzy opróżniali mieszkanie, mówią, że ich cofnęło, kiedy weszli do środka.

- Zrobiło mi się niedobrze. Musiałem wyjść - mówi jeden z mężczyzn. Dolny mówi, że problemy z lokatorką były od lat. - Kobieta gromadziła różne rzeczy też na korytarzu w budynku. Za każdym razem wywoziliśmy pełną przyczepę - oznajmia szef ZMK. Lokatorka obiecywała poprawę i słowa nie dotrzymywała. Dalej gromadziła wszystko to, co gdzieś znalazła. Do tego doszły jeszcze zaległości czynszowe. Stąd eksmisja - oznajmia Dolny. Kobieta już wczoraj dostała klucze do mieszkania socjalnego przy ulicy Podlaskiej.

- Nikt jej na bruk eksmitować nie chciał - zaznacza Dolny. Teraz martwią się lokatorzy z budynku przy ulicy Podlaskiej. - Ktoś pozbył się problemu i być może stworzył go tam - denerwuje się mieszkanka z ulicy Podlaskiej. Mieszkanie przy ulicy Piastowskiej zostanie teraz zdezynfekowane. Eksmitowana kobieta ma rodzinę pod Miastkiem, ale nie utrzymuje z nią kontaktów. Kiedyś próbowała jej pomóc miejscowa opieka społeczna, ale mieszkanka tej pomocy sobie nie życzyła. - Kiedyś powiedziała nam, że taki sobie wybrała sposób na życie - mówi jeden z pracowników socjalnych.

Trochę inna strona eksmisji z mieszkania
Sylwia Lis
[email protected]

Takie sytuacje są niezwykle nieprzyjemne. Ten, kto podjął taką decyzję, wziął na siebie olbrzymią odpowiedzialność. Zazwyczaj, gdy na naszych łamach pojawiał się temat eksmisji, stawaliśmy za poszkodowanymi, bo wyrzucono, skrzywdzono... Tym razem jest to zupełnie inna strona eksmisji. Urzędnicy nie mieli innego wyjścia i postąpili słusznie. Trzeba zastanowić się jeszcze, w jaki sposób pomóc kobiecie, by sytuacja się nie powtórzyła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza