- Od kiedy działa pani w Caritasie?
- Od 2006 roku jestem prezesem, a co za tym idzie księgową, fakturzystką, sprzątaczką i żebraczką w Caritasie. Wcześniej przez 16 lat byłam w domu na rencie inwalidzkiej.
- Jest pani osobą schorowaną, a mimo to znajduje pani siły, by pomagać innym.
- Bóg dał mi szansę, bo wciąż żyję, więc widocznie miałam coś do zrobienia.
- Rozdajecie żywność i odzież potrzebującym. Kto korzysta z waszej pomocy?
- Ludzie chorzy i starsi, którzy nie mogą już pracować oraz młodzi, którzy nie mogą znaleźć pracy. W sumie prawie 200 osób dziennie. Teraz jest jeszcze więcej osób niż w latach ubiegłych, bo ludzie odczuwają skutki kryzysu.
- Skąd pani bierze te wszystkie dary?
- Od naszych darczyńców. Od wielu lat wspierają mnie: Krzysztof Serafin, Jarosław Domaradzki, Arkadiusz Łangowski, firmy Morpol, Łosoś, Piekarnia pod Klonem i wielu anonimowych darczyńców, bez których nie byłoby tego wszystkiego.
- Na organizowanej przez panią Wigilii czy Wielkanocy było około 4 tys. ludzi. To wielkie przedsięwzięcie. Jak pani sobie daje z tym radę?
- Sama nie wiem, skąd biorę na wszystko siłę i energię. Przecież oprócz pracy mam jeszcze dom, a w nim męża i dwoje przybranych dzieci w wieku szkolnym.
- Ma pani jakieś marzenie?
- Chciałabym otworzyć jadłodajnię, w której wydawalibyśmy bezpłatnie zupy. **
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?