Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobieta zataiła prawdę. Wezwała pogotowie i nie powiedziała, że córka miała kontakt z chorym na Covid-19

Magdalena Olechnowicz
Magdalena Olechnowicz
Paweł Relikowski / Polskapress
Dwóch ratowników medycznych przebywa w izolacji po tym, gdy okazało się, że chora, którą przewozili na SOR słupskiego szpitala, miała kontakt z córką, która w sobotę wróciła z Hiszpanii. Wiedziała, że tam miała styczność z zarażonym koronawirusem.

Do zdarzenia doszło w środę, 18 marca, wieczorem. Wtedy do słupskiego Pogotowia Ratunkowego wpłynęło zgłoszenie od kobiety, mieszkanki gm. Potęgowo.

- Około godziny 17 mieliśmy wezwanie do pewnej miejscowości na terenie gminy Potęgowo do kobiety, która zgłaszała bóle w klatce piersiowej - mówi Marlena Bruhm, kierownik działu usług medycznych w słupskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego. - Z przeprowadzonego wywiadu nie wynikało, aby kobieta miała dolegliwości związane z chorobą Covid-19. Dyspozytorzy przeprowadzili wywiad w tym kierunku, zarówno objawowy, jak i epidemiologiczny. Na wszystkie pytania odpowiedzi były ujemne, co oznaczało, że kobieta wzywająca powiedziała, że nie miała kontaktu ani z nikim z zagranicy, ani z nikim chorym, nie miała też objawów, które świadczyłyby o wystąpieniu choroby Covid-19.

Zespół ratowników został więc wysłany w zgłoszone miejsce i przeprowadził niezbędne czynności.

- Wykonał niezbędne badania, bez zabezpieczenia, a miał bezpośredni kontakt z pacjentką. Była przeprowadzona saturacja, EKG, pomiar temperatury, było zakładane wkłucie, czyli był kontakt z ciałem pacjentki. Wszystkie te procedury były przeprowadzone bez dodatkowego zabezpieczenia, tylko w jednorazowych rękawicach ochronnych - wyjaśnia Marlena Bruhm.

Następnie pacjentka została przetransportowana do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w słupskim szpitalu.

- Po dwóch, trzech godzinach otrzymaliśmy telefon z SOR-u z informacją, że pacjentka, podczas wywiadu tam na miejscu, przyznała się, że mieszka z osobą, która wróciła z kraju europejskiego, w którym miała kontakt z osobą zarażoną wirusem Covid-19 -mówi kierowniczka pogotowia.

Jak się okazało, chodzi o córkę, która w sobotę wróciła z Hiszpanii.

- W związku z ta sytuacją musieliśmy nasz zespół odizolować. Na szczęście wczoraj był to ostatni wyjazd tego zespołu. Od wczoraj dwóch ratowników przebywa w izolacji. Zorganizowaliśmy im osobne pomieszczenie, z daleka od wszystkich, z niezależnym wejściem, z niezależnymi toaletami, nie mają więc kontaktu z nikim. Czekamy teraz na wynik tej pani.
Słupski szpital przetransportował kobietę do szpitala zakaźnego w Gdańsku.

- Dzisiaj o 6 rano zostały pobrane od niej wymazy na wyniki. Oczekujemy od sanepidu na informacje. Jeżeli okaże się, że wynik jest ujemny, to ratownicy zwolnieni będą do domu. Jeżeli wynik będzie dodatni, po piątej dobie możemy dopiero pobrać od nich wymaz, czyli w poniedziałek. Wymaz trzeba będzie wysłać do gdańska i będziemy czekać na wynik - mówi Marlena Bruhm.
Zapewnia, że ratownicy nie zdążyli wrócić do domów, a zostali zawróceni z drogi.

- Karetka, jak i pomieszczenia, w których przebywali, zostały odpowiednio wykontaminowane - zapewnia kierowniczka.
Wiadomo, że córka pacjentki, która wróciła z Hiszpanii, w ogóle się nie zgłosiła do sanepidu i nie była objęta żadnym nadzorem. A pewne jest, że miała tam kontakt z osobą, która miała potwierdzenie zarażenia wirusem Covid-19.

- Sytuacja ta została już zgłoszona do sanepidu i zostały wdrożone odpowiednie procedury - mówi Bruhm.

Jakie procedury? Niestety słupski sanepid bardzo niechętnie udziela jakichkolwiek informacji.

- Działamy zgodnie z procedurami Głównego Inspektora Sanitarnego. Ze względu na ochronę danych nie możemy udzielać szczegółowych informacji dotyczących konkretnych pacjentów - mówi Henryka Kisiel, rzecznik prasowy słupskiej stacji sanepidu.

Czy w takie sytuacji, kiedy pacjentka z podejrzeniem została przywieziona karetką na SOR, kwarantanną nie powinien zostać objęty także cały SOR i personel, który tego dnia pełnił dyżur?

- O te procedury należy pytać szpital - mówi Kisiel.

Słupski szpital zapewnia, że nie było takiej potrzeby.

- Wojewódzki Szpital Specjalistyczny informuje, że nie ma zagrożenia dla SOR. Pacjentka została odizolowana, a personel zachował wszystkie procedury kontaktu z nią. Pacjentka została wywieziona do szpitala zakaźnego w Gdańsku i pozostała w nim na obserwacji - mówi Marcin Prusak, rzecznik prasowy słupskiego szpitala.

Zobacz także: Prokuratura będzie bezlitosna dla łamiących kwarantannę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza