Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejna rozprawa byłego wójta i komendanta przed sądem

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Świadek Marian S. oraz obrońcy oskarżonych przy stole sędziowskim w czasie okazania dokumentów ze Straży Gminnej.
Świadek Marian S. oraz obrońcy oskarżonych przy stole sędziowskim w czasie okazania dokumentów ze Straży Gminnej. Krzysztof Piotrkowski
Wczoraj (środa) w słupskim sądzie rejonowym odbyła się kolejna rozprawa Mariusza Ch. i Marka F. To drugi proces po uchyleniu wyroku byłego wójta gminy Słupsk i komendanta Straży Gminnej.

Wczoraj (środa) przed słupskim sądem rejonowym odbyła się kolejna rozprawa przeciwko Mariuszowi Ch. i Markowi F. Sąd przeprowadził wideokonferencję z sądem w Sokółce, a później zeznawał świadek Marian S., były zastępca komendanta straży w gminie Słupsk.

To drugi proces byłego wójta Mariusza Ch. i komendanta straży Marka F. po uchyleniu wyroku przez sąd okręgowy w grudniu ubiegłego roku.

Z podsłuchu

Mariusz Ch. i Marek F. odpowiadają jako funkcjonariusze publiczni za przekroczenie uprawnień dla korzyści, które osiągnął Stanisław M., obecnie były już burmistrz Sokółki z powodu wyroku skazującego. Ten samorządowiec z Podlasia był podsłuchiwany przez służby w związku ze sprawą dotyczącą jego terenu. W lipcu 2010 roku przejeżdżał przez Lubuczewo w gminie Słupsk. Fotoradar złapał go na przekroczeniu prędkości o 19 kilometrów na godzinę. Najpierw przyjął mandat w wysokości stu złotych i dwa punkty karne, później jednak postanowił zadzwonić do wójta gminy Słupsk. W związku z założonym podsłuchem cała rozmowa się nagrała. Burmistrz zaczął ją od kwestii fotoradarów i planami postawienia ich w Sokółce. Po czym przeszedł do prywatnej sprawy i mandatu wystawionego przez straż w gminie Słupsk. Ta rozmowa pociągnęła za sobą działania, które w konsekwencji doprowadziły Mariusza Ch. i Marka F. przed sąd. Stanisław M. w sprawie jest świadkiem.

Według oskarżającej Prokuratury Okręgowej w Łomży, wójt Mariusz Ch. wpłynął na komendanta Marka F., który zadzwonił do sprawcy wykroczenia - burmistrza Stanisława M. i ostatecznie zastosował wobec niego tylko pouczenie. Mimo że burmistrz wcześniej przyjął mandat.

Mariusz Ch, twierdzi, że nie wpływał na komendanta, a Marek F., że zgodnie z uprawnieniami mógł w taki sposób zakończyć sprawę wykroczenia.

Po raz drugi przed sądem

W lutym 2014 po pierwszym procesie słupski sąd rejonowy uniewinnił Mariusza Ch. Jednak skazał Marka F. na rok w zawieszeniu na dwa lata oraz 500 złotych grzywny.

Od wyroku odwołali się obrońcy Marka F., domagając się uniewinnienia. Natomiast prokurator żądał skazania Mariusza Ch. i orzeczenia wobec obu oskarżonych zakazu pełnienia funkcji kierowniczych w instytucjach administracji publicznej.

Sąd Okręgowy uznał, że wyrok rzeczywiście jest niespójny. Jednak zgodził się z argumentami prokuratora. Teraz proces toczy się od nowa.

Wczoraj podczas wideo-konferencji z sądem w Sokółce została przesłuchana Anna O., była sekretarka burmistrza, która łączyła w tamtym czasie rozmowy. Jednak wielu rzeczy nie pamiętała. Nie stwierdziła też jednoznacznie, czy kiedykolwiek podawała komuś numer rejestracyjny samochodu burmistrza.

Czytaj dalej na następnej stronie

Burak ze słomą w butach

Więcej do powiedzenia miał świadek Marian S., zwolniony z pracy zastępca Marka F., i w związku z tym skonfliktowany z komendantem.

- Przyjechali funkcjonariusze CBA z Białegostoku i zabezpieczyli materiały. Powiadomiłem o tym Marka F., który wrócił z urlopu z Mazur - zeznawał Marian S. - Oskarżony rozpowiadał na różnych spotkaniach, że miał prawo użyć artykułu 41. Kodeksu wykroczeń (zastosować pouczenie - red.), bo ma takie uprawnienia. A później się okazało, że chodzi o burmistrza Sokółki. Gdy zapytałem go: Jak tam twoja sprawa?, odpowiedział, używając niecenzuralnego słowa: K.., nie ma przełożenia na tego sędziego, co prowadzi sprawę i prokuratora”. Możemy się tylko domyślać, że chodziło o dojście. Gdy zostałem wezwany na świadka, powiedział, żebym zeznawał tak jak on. A ja - że nie będę kłamał w sądzie.

Świadek nie krył wrogości do komendanta do tego stopnia, że jeden z obrońców Marka F. wytknął mu arogancję, gdy nie chciał odpowiadać na pytania.

Na sali sądowej nie zabrakło ciekawych cytatów z wcześniejszych zeznań Mariana S.

- F. nazwał mnie burakiem i powiedział, że słoma z butów mi wystaje. Albo: „Na ch..ci, k... są potrzebne te dokumenty? Zajmij się swoimi sprawami! - miał powiedzieć komendant do swojego, wówczas jeszcze, zastępcy.

Sędzia Tomasz Rybiński szczegółowo wypytywał o procedury dotyczące spraw kierowców złapanych na fotoradar, stosowanie pouczeń czy wypełnianie wniosków przez sprawców tych wykroczeń.

- Jak pracowałem w straży miejskiej, komendant w ogóle zabronił wydawania pouczeń. Ustnie - zauważył świadek, mówiąc o różnych praktykach stosowanych przez straże.

Wczoraj proces miał się zakończyć. Jednak na wniosek obrony sąd postanowił przesłuchać sekretarkę komendanta oraz zapoznać się z wynikami kontroli straży gminnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza