Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejne zarzuty ws. parku wodnego. Podejrzane urzędniczki z wydziału architektury

Bogumiła Rzeczkowska [email protected]
Tym razem podejrzenia padły na urzędniczki z wydziału architektury.
Tym razem podejrzenia padły na urzędniczki z wydziału architektury. Kamil Nagórek
Słupska prokuratura okręgowa przedstawiła kolejne zarzuty w sprawie parku wodnego. Tym razem podejrzenia padły na urzędniczki z wydziału architektury.

Dwie urzędniczki - Marlena W., zastępca dyrektora wydziału urbanistyki, architektury i budownictwa, oraz inspektor Anna R.-Sz. już są na liście podejrzanych w śledztwie, dotyczącym nieprawidłowości w realizacji słupskiej inwestycji. Trzecia, dyrektorka wydziału, architekt miejski Grażyna K. została wezwana na przesłuchanie do prokuratury w charakterze podejrzanej. Informację o dwóch pierwszych urzędniczkach prokuratura ujawniła dopiero wczoraj, choć postanowienie o przedstawieniu zarzutów wydała 11 marca.

- Zarzuty zostały przedstawione w zakresie artykułu 231 paragraf pierwszy. Z podejrzanymi wykonano już czynności procesowe - informuje ogólnie Jacek Korycki, rzecznik słupskiej prokuratury okręgowej.

Czytaj również: Nowy przetarg na budowę słupskiego akwaparku w kwietniu

Artykuł 231.1 to działanie na szkodę interesu publicznego przez funkcjonariusza publicznego, który nie dopełnił swoich obowiązków. Grozi za to do trzech lat więzienia.

Wcześniej prokuratura przedstawiła zarzut architektowi Sławomirowi G., właścicielowi biura projektowego Pas Projekt Archi Studio z podwarszawskiego Nadarzyna, które zlecało wykonanie projektów akwaparku. Architekt jest podejrzany o posługiwanie się podrobioną dokumentacją projektową. Posługiwanie, a nie sfałszowanie, bo nie ustalono, kto podrobił podpisy ośmiu projektantów.

Sfałszowana dokumentacja trafiła do wydziału architektury słupskiego ratusza 11 kwietnia 2011 roku. Wykonawca przedstawił cztery egzemplarze projektu budowlanego. Wydział architektury ratusza sprawdzał je pod względem zgodności z prawem budowlanym. Słupsk jest miastem na prawach powiatu, więc pozwolenia na budowę wydaje sam sobie. To pozwolenie na budowę wydano w ekspresowym tempie, bo już 21 kwietnia. Jednak jak wynika ze śledztwa, "praktycznie do ostatniego dnia były nanoszone drobne poprawki w projektach".

Podejrzane urzędniczki miały do czynienia z projektem przez 10 dni. Prokuratura nie podaje treści zarzutów. Wiadomo jednak, że w ich przypadku chodzi o niedopełnienie obowiązków w związku z wydaniem pozwolenia na budowę. Jakich?

Zobacz też: Skazani na akwapark. Ile i dlaczego tak drogo?

Decyzja o pozwoleniu na budowę stała się ostateczna 9 maja. Tymczasem o sfałszowaniu podpisów wydział architektury dowiedział się 5 maja od prawnika inż. Beaty Lipowskiej z informacją, że nie sprawdzała ona projektu, i pytaniem, czy jej podpisy znajdują się na projekcie budowlanym.

Z ubiegłorocznej nadzwyczajnej sesji rady miejskiej wynika, że architekt miejska informowała o tym Michała Wyporskiego, który był pełnomocnikiem prezydenta do spraw inwestycji strategicznych, w tym akwaparku. "Pani dyrektor może pomyliła mnie z kimś, bo ja nie uczestniczyłem w tego typu rozmowach" - oświadczył wówczas pełnomocnik.

Jednak sprawę podrobienia podpisów umorzono, a podejrzane o niedopełnienie obowiązków są wszystkie urzędniczki, które sprawdzały projekt budowlany. Dodajmy, że inne osoby z ratusza i SOSiR-u także miały do niego dostęp.

Wczoraj Marlena W., zastępca dyrektora wydziału architektury, nie chciała się wypowiadać na temat podejrzeń prokuratury:

- Jestem ogromnie zaskoczona. Ja i moje koleżanki - stwierdza. - Absolutnie się z tym nie zgadzamy. My nie mamy sobie nic do zarzucenia. Nie przyznałam się do winy i złożyłam wyjaśnienia.

Szefowa wydziału, architekt miejski Grażyna K., także zapewnia, że złoży wyjaśnienia. - Wezwano mnie w charakterze podejrzanej. Jestem dopiero przed wizytą w prokuraturze - zastrzega.

- Mam nadzieję, że wyjaśnię wszystkie wątpliwości. Na nasze pytanie, czy rzeczywiście poinformowała Michała Wyporskiego o fałszowaniu podpisów, odpowiada: - O wszystkim wiedział, przecież był pełnomocnikiem prezydenta do spraw akwaparku.

Poprosiliśmy rzecznika ratusza Dawida Zielkowskiego o komentarz w związku z zarzutami prokuratorskimi, które przedstawiono urzędniczkom. Zwłaszcza w kontekście słów prezydenta Macieja Kobylińskiego: "Nie ma i nie będzie afery akwaparku".

W odpowiedzi odniósł się głównie do słowa afera, które cytowaliśmy za prezydentem, oraz wyjaśnił, dlaczego prokuratura ściga urzędników. Oto odpowiedź: "Prezydent podtrzymuje swoje zdanie. To, że pracownicy ratusza są przesłuchiwani przez prokuraturę, a nawet stawiane są im zarzuty nie świadczy o aferze. Między innymi to właśnie nieodpowiedzialne działania mediów powodują daleko idącą ostrożność organów ścigania."

Na razie nie wiadomo, dlaczego i mimo wszystko wydano pozwolenie na budowę i kto jeszcze stoi w kolejce po prokuratorskie zarzuty. Ma to się okazać po świętach. Tymczasem prokuratura chce przedłużenia śledztwa, które miało zakończyć się do 12 kwietnia. - Zwróciliśmy się z wnioskiem do prokuratury apelacyjnej o przedłużenie postępowania do 12 lipca - mówi Jacek Korycki. - Musimy jeszcze wykonać sporo czynności, w tym dotyczących przeprowadzenia przetargu i wykazania dorobku zawodowego kadry zatrudnionej przy inwestycji.

Śledztwo obejmuje czas od przeprowadzania przetargu na zaprojektowanie i wykonanie akwaparku do uzyskania pozwolenia na budowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza