Ul. Matejki w Słupsku to zamknięta betonowa droga za urzędem skarbowym, przy której stoi kilkanaście domków jednorodzinnych.
- Wprowadziliśmy się tu 24 lata temu. Ten beton na drodze, który teraz już się kruszy, też wylaliśmy własnym sumptem, za własne pieniądze. Od tamtej pory nie doczekaliśmy się żadnej reakcji ze strony miasta. Droga nie jest ani w planach, ani nawet nikt nie łata powstających dziur - mówi mieszkaniec domu przy ul. Matejki.
Czytaj także: Mieszkańcy ul. Matejki mają dość dziur. Sami remontują drogę (wideo)
Pan Henryk wczoraj więc, tak jak w weekend jego sąsiad, mieszał beton w wiadrach i wylewał go w największe dziury przed domem.
- Tak trzeba, bo inaczej przejeżdżając tędy i rozwalimy auto, i powybijamy sobie zęby - mówi mężczyzna. - Nie mówiąc już o kałużach, jakie powstają w tych wyrwach.
Mieszkańcy już nie liczą na pomoc miasta czy Zarządu Infrastruktury Miejskiej, w którego kompetencjach takie prace powinny być.
- Na latarnie czekaliśmy 20 lat, na porządną drogę czekamy 24. Dłużej nie można. Jeśli nie zrobimy tego sami, nikt tego nie zrobi
- mówi mężczyzna.
Więcej informacji ze Słupska: Czytaj w serwisie SŁUPSK
Pan Henryk Radomski, jest kolejnym po sąsiedzie z początku ulicy - panu Józefie, mieszkańcem Matejki, który ma dość czekania na reakcje ze strony miasta. Nie baczą, że ich domy stoją przy drodze publicznej. Chcą zawstydzić włodarzy, którzy ich zdaniem o nich zapomnieli, a przede wszystkim chcą mieszkać w porządnych warunkach.
Już wczoraj na naszych łamach radni, którzy powinni zainteresować się wcześniej stanem drogi, przyznali, że mieszkańcy ich zawstydzili. Przyznali też, że budżet miasta jest zbyt mało otwarty na potrzeby mieszkańców i sama idea tzw. budżetu obywatelskiego nie wystarczy, by zabezpieczyć wszystkie, naprawdę pilne problemy słupszczan.
Lokatorzy zwracają też uwagę na inne inwestycje, o których w mieście jest głośno, a przy ich okazji władze zapominają o prawdziwych kłopotach mieszkańców.
- Już nie wspominam o tej dziwnej inwestycji, jaką jest droga do Leśnego Kota. Bo przecież tuż obok nas będzie przebiegać ring miejski. A dwa metry dalej? Jest nasza dziurawa droga, a nad nią plątanina kabli telefonicznych zawieszonych na drewnianych słupach. Istny Dziki Zachód - zauważa jedna z sąsiadek panów Henryka i Józefa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?