Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejorz potrafił przeciwstawić się Villarrealowi, lecz to nie wystarczyło na Hiszpanów. Lech Poznań przegrywa 3:4 i wraca do domu na tarczy

Bartosz Kijeski
Bartosz Kijeski
Lech Poznań nie ma się czego wstydzić po porażce z Villarrealem (3:4). Kolejorz potwierdził, że może być bardzo wymagającym rywalem w Grupie C Ligi Konferencji Europy
Lech Poznań nie ma się czego wstydzić po porażce z Villarrealem (3:4). Kolejorz potwierdził, że może być bardzo wymagającym rywalem w Grupie C Ligi Konferencji Europy Adam Jastrzębowski
Pomimo porażki to był bardzo dobry mecz w wykonaniu Lecha Poznań. Skazywani na pożarcie przez hiszpański Villarreal poznaniacy, potrafili przeciwstawić się bardzo trudnemu przeciwnikowi. Kolejorz w pierwszej kolejce Ligi Konferencji Europy przegrał z "Żółtą łodzią podwodną" 3:4, choć już po 90 sekundach mistrzowie Polski mogli cieszyć się z prowadzenia. Ostateczny cios Kolejorz otrzymał w samej końcówce spotkania.

Dla Lecha Poznań czwartkowe spotkanie było jednym z najważniejszych spotkań w ostatnich latach. Dla ekipy z Villarreal już niekoniecznie. Było to doskonale widać po obu składach na to spotkanie. Kolejorz wyszedł po raz pierwszy w innym ustawieniu. Trener John van den Brom postanowił zagęścić środek pola, stawiając na trzech środkowych pomocników, czyli na Nikę Kwekweskiriego, Jespera Karstroema i Radosława Murawskiego. Do pierwszej jedenastki powrócił także Pedro Rebocho, który w ostatnim meczu z Widzewem dostał 17 minut gry.

"Żółta łódź podwodna" wystawiła rezerwowy skład. To była zupełnie inna jedenastka, niż w ostatnim wygranym meczu ligowym z Elche (4:0). W bramce pojawił się 20-letni Filip Jorgensen, który w pierwszej drużynie zagrał zaledwie... 32 minuty. Oprócz niego na boisku zameldował się m.in. Adrian de la Fuente, czyli kapitan rezerw Villarreal.

Już chwilę po losowaniu Kolejorz był skazywany na pożarcie przez Hiszpanów. Natomiast piłkarze Lecha Poznań podczas wtorkowego media day bez cienia wątpliwości podkreślali, że do Walencji nie jadą ze spuszczonymi głowami, a będą chcieli podjąć rękawice. U niektórych przewijało się nawet zdanie "jedziemy po zwycięstwo".

Od początku spotkania było widać, że to nie były wyłącznie puste słowa. Już w 2. minucie to poznaniacy wyszli na niespodziewane prowadzenie. Błąd w obronie gospodarzy wykorzystał Mikael Ishak, który zastosował skuteczny pressing. Szwed wystawił Skórasiowi piłkę do pustej bramki, a pomocnik Kolejorza nie mógł w tej sytuacji spudłować. Lechici nie czuli żadnych kompleksów w starciu z siódmą siłą poprzedniego sezonu w lidze hiszpańskiej. Co więcej, to Polacy kontrolowali to, co dzieje się na boisku, natomiast podopieczni Unaia Emery'ego mieli ogromne problemy, by zagrozić bramce Filipa Bednarka.

Lech zaczął czuć się bardzo pewnie, tak jakby zapomniał, że jednak mierzy się z dużo lepszym od siebie przeciwnikiem, pomimo wielu roszad w składzie. Bardzo dobrze w pierwszej części gry wyglądał Joao Amaral, który przez jakiś czas wyłączył całkowicie z gry Samuela Chukwueze.

Na pierwszy groźny strzał gospodarzy, kibice musieli czekać blisko pół godziny. Wówczas doskonałe podanie otrzymał Alex Baena, ale jego uderzenie było na tyle silne i niecelne, że w sporej odległości piłka minęła bramkę Bednarka. Im bliżej było przerwy, tym groźniejsi byli piłkarze Villarrealu, którzy zaczęli włączać drugi bieg.

W 32. minucie doszło niestety do wyrównania. Wysoko zawieszoną piłkę do Chukwueze zagrał Johan Mojica, a Nigeryjczyk precyzyjnym strzałem z woleja nie dał szans polskiemu bramkarzowi. Pięć minut później gospodarze odwrócili losy spotkania. Autorem kolejnego trafienia był Baena, lecz wcześniej futbolówka trafiła w Antonio Milicia i całkowicie zmyliła bramkarza Lecha.

Kolejorz mógł odpowiedzieć na te dwa trafienia, ale strzałem głową w poprzeczkę trafił Filip Dagerstal. Gra poznaniaków się kompletnie posypała i to ponownie wykorzystał Alex Baena, który jeszcze przed przerwą zdobył swoją drugą bramkę w tym spotkaniu.

Po zmianie stron Kolejorz rzucił się do odrabiania strat. W 30. sekundzie drugiej połowy ręką w polu karnym zagrał Aissa Manid, a gola kontaktowego z jedenastu metrów wykorzystał Mikael Ishak.

Po godzinie gry sektor kibiców Kolejorza po raz kolejny miał okazję, aby cieszyć się po raz trzeci. Fantastyczne prostopadłe podanie do kapitana mistrza Polski wykonał Michał Skóraś, który w tym spotkaniu pokazał się ze świetnej strony. Szwed wyszedł sam na sam z rezerwowym bramkarzem Vlllarreal i bez najmniejszego kłopotu pokonał golkipera "Żółtej łodzi podwodnej" płaskim strzałem po długim słupku.

Gospodarze w tej połowie także mieli swoje sytuacje na strzelenie kolejnych goli, jednak z dobrej strony w odpowiednich momentach pokazywał się Bednarek.

Poznaniacy na pewien czas spuścili na chwilę z tonu, aby zaczerpnąć powietrza. Wówczas nieco mocniej przycisnęli gospodarze Lecha do ściany, choć poznaniacy przez większą część potrafili wyjść z tych opresji obronną ręką i utrzymywać bardzo korzystny wynik. Niestety w 89. minucie gospodarze zadali Lechowi ostateczny cios. Autorem zwycięskiego trafienia dla Villarrealu był Coquelin, który strzałem zza pola karnego pokonał golkipera niebiesko-białych

W drugim spotkaniu grupy C Austria Wiedeń zremisowała z izraelskim Hapoelem Beer-Szewa 0:0. Dzięki takim wynikom Kolejorz rozpoczyna swoje zmagania od zajęcia ostatniego miejsca w tabeli. W przyszłym tygodniu Lech zmierzy się na własnym boisku z Austriakami.

To był świetny tydzień w wykonaniu Lecha Poznań. Wygrał trzy ważne ligowe mecze, najpierw u siebie z Piastem 1:0, potem w Gdańsku z Lechią 3:0, a w niedzielę z beniaminkiem Widzewem Łódź. Bardzo cieszy, że w tych meczach nie stracił bramki. Ostatni raz tak dobra seria przytrafiła się Lechowi w ligowych rozgrywkach w sezonie 2019/20, kiedy między 10 czerwca a 20 czerwca pokonał 4:0 Pogoń, wygrał 3:0 w Kielcach z Koroną i 2:0 z Piastem w Gliwicach. Kolejorz czekał więc aż 26 miesięcy, by powtórzyć wyczyn ekipy, w której pierwsze skrzypce grali Christian Gytkjaer, Jakub Moder, Kamil Jóźwiak, Pedro Tiba czy Tymoteusz Puchacz, a parę stoperów tworzyli Lubomir Satka i Thomas Rogne. Nie bez przyczyny wymieniamy te nazwiska. Stabilna defensywa i jakość w ofensywie to klucz do zwycięstw w naszej lidze. Przekonał się o tym Widzew Łódź, który długo i dzielnie stawiał opór przy Bułgarskiej. - Mikael Ishak i Joao Amaral pokazali klasę, to przez nich wracamy do Łodzi bez punktów - przyznał trener beniaminka Janusz Niedźwiedź. Lecz nie tylko ta dwójka zasłużyła na pochwały.Sprawdź nasze wnioski po meczu Lech Poznań - Widzew Łódź --->

Lech Poznań na taki tydzień czekał ponad 26 miesięcy. Wniosk...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kolejorz potrafił przeciwstawić się Villarrealowi, lecz to nie wystarczyło na Hiszpanów. Lech Poznań przegrywa 3:4 i wraca do domu na tarczy - Głos Wielkopolski

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza