Dokładniej chce to uczynić Muzeum Oręża Polskiego, w którym rusza program Honorowej Adopcji Zabytków.
- Wszystko po to by naszym eksponatom, niepoddawanym od dawna renowacji przywrócić świetność - powiedziała nam Malwina Markiewicz, specjalistka do spraw promocji MOP.
To bardzo kosztowna operacja, której na większą skalę nie podźwignąłby muzealny budżet. Duża nadzieja więc w sponsorach, którzy pomogą w wiernej rekonstrukcji husarza z towarzyszącym mu pancernym. Zresztą na adopcję czeka więcej eksponatów. Choćby wojskowe pojazdy z plenerowej wystawy muzeum.
Gdyby pojawiło się wsparcie finansowe, prace nad husarzem mogłyby ruszyć z przysłowiowego "kopyta".
- W grudniu udało się nam kupić prawdziwą, lamparcią, XIX-wieczną skórę - mówi Malwina Markiewicz. - Trafi na ramiona husarza. Musimy mu już też uszyć nową sukienkę, bo czerwony aksamit się sfatygował.
Wojownikowi trzeba też wyczyścić zbroję, a zrekonstruowanym skrzydłom pora wymienić już pióra. - Na prawdziwe, orle, szansy raczej nie mamy - mówi pracownica MOP. - Poszukamy więc innego ptaka o zbliżonych piórach.
Zrekonstruowany husarz ma trafić do nowej gabloty. Przed nią pojawi się tabliczka z wyeksponowanym nazwiskiem lub nazwiskami osób, dzięki którym zwiedzającym będzie zapierać dech widok uskrzydlonego, polskiego kawalerzysty. Prawie jak przed 400 laty...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?