Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolonie pasożytów zaatakowały setki drzew w Słupsku

Daniel Klusek
Pasożyty zaatakowały nawet tysiąc drzew w Słupsku. Specjaliści zapewniają jednak, że nie są one bardzo groźne dla roślin.
Pasożyty zaatakowały nawet tysiąc drzew w Słupsku. Specjaliści zapewniają jednak, że nie są one bardzo groźne dla roślin. Kamil Nagórek
- Na wielu drzewach w Słupsku zauważyłam szkodniki. Obsiadły je całymi koloniami - mówi pani Janina ze Słupska. Specjaliści twierdzą, że walka z nimi jest bardzo kosztowna, a przy tym nieskuteczna.

Nasza czytelniczka duże skupiska owadów zauważyła na drzewach rosnących przy ul. Grodzkiej w Słupsku, w okolicach Miejskiej Biblioteki Publicznej i przystanku autobusowego.

- Początkowo myślałam, że drzewa są porośnięte czymś w rodzaju mchu. Jed­nak gdy się uważniej przyjrzałam, dochodzę do wnios­ku, że to jednak są owady. Obsiadły one pnie od wysokości kilku metrów w stronę korony, a także gałęzie od dołu. Są ich tysiące na każdym drzewie - twierdzi pani Janina. - Nie widać jeszcze, żeby drzewa na tym ucierpiały, ale boję się, że to tylko kwestia czasu.
Słupszczanka uważa, że służby odpowiedzialne za utrzymanie zieleni w mieście powinny jak najszybciej zająć się tą sprawą.

- Te skupiska owadów wyglądają bardzo brzydko - mó­­wi kobieta. - Poza tym wydaje mi się, że nie są obojętne dla drzew. Jeśli szybko czegoś z tym nie zrobimy, ano niebawem mo­gą zacząć chorować.

Krystyna Jankowiak, og­rod­nik miejski w Zarządzie Infrastruktury Miejskiej w Słupsku, potwierdza, że wiele drzew w różnych częściach miasta jest zaatakowanych przez owady z grupy czer­wców.

- To niewielkie owady, które żyją na drzewach w dużych grupach. Wypijają ich soki, a tym samym je osłabiają - mówi Krystyna Jankowiak. - Bardzo dużo roślin jest zaatakowanych przez te owady. Spotyka się je wyłącznie na drzewach liściastych, głównie na wiązach, lipach, klonach i dębach.

Czerwce to pasożyty, które są dobrze znane służbom odpowiadającym za stan roślin. Pierwsze ich skupiska pojawiły się w mieście co najmniej pięć lat temu. Wówczas też miasto wyruszyło na wojnę z nimi. Walkę jednak przegrało.
- Kilka lat temu próbowaliśmy je zlikwidować. Wybraliśmy kilka drzew.

Specjalistyczna ekipa zdrapywała owady z pnia i gałęzi. Potem nanosiła specjalny środek. Ten zabieg trzeba było powtórzyć - mówi Krystyna Jan­kowiak. - Taki zabieg na jednym drzewie kosztował 2,5 tysiąca złotych, a niestety nie dawał najmniejszej pewności, że szkodniki nie wrócą na drzewa.

Ogrodnik miejski szacuje, że w Słupsku czerwce bytują obecnie na 500-1000 drzewach. Aby próbować rozprawić się ze szkodnikami kompleksowo, miasto musiałoby przeznaczyć na to nawet dwa miliony złotych. A takich pieniędzy w kasie ZIM na ten cel nie ma.

- Taka ingerencja nie jest w tej chwili niezbędna, tym bardziej że nie mamy pewności, iż zabiegi będą skuteczne - mówi Krystyna Jankowiak. - Póki co nie widać, aby bytowanie czerwców doprowadziło do osłabienia drzew i ich obumierania. Inna sprawa, że takie kolonie na gałęziach wyglądają po prostu nieestetycznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza