Komentarz Zbigniewa Mareckiego: Robert Biedroń - kolorowy ptak

W 2015 roku aktywni społecznie słupszczanie wyraźnie mieli dość przedstawicieli lokalnej elity. Z tego względu w większości zagłosowali na kolorowego ptaka, który przyłączył się do słupskiej społeczności, obiecując, że doprowadzi do odmiany miejscowych stosunków.

I rzeczywiście nie tylko otwarcie przedstawiał się jako miły i dobrze mówiący o innych gej, który zachowuje dystans wobec Kościoła katolickiego, ale na dodatek cieszył się poparciem warszawskich liberalnych mediów. Bez problemów zdobył poparcie zafascynowanych nowością słupszczan, zwłaszcza że jego konkurencji zaczęli dzielić między sobą ważne w mieście stanowiska, zanim je jeszcze zdobyli. Nic więc dziwnego, że w pierwszych miesiącach jego władzy w Słupsku wszelkie krytyczne wypowiedzi na temat prezydenta Biedronia kończyły się atakami ze strony jego zwolenników.Dzisiaj wygląda to wszystko trochę inaczej: gwiazda Biedronia w samym mieście już się nieco opatrzyła i w oczach wielu mieszkańców nie błyszczy tak jak dawniej, choć w skali kraju ma nadal swoją siłę przyciągania i jest wciąż najważniejszym nośnikiem marki Słupska. Inna rzecz, że Biedroń niewątpliwie ma na swoim koncie sporo dokonań, bo moim zdaniem znacznie ożywił życie społeczne w mieście, choćby poprzez rozpropagowanie budżetu partycypacyjnego czy stworzenie różnych rad środowiskowych. Sprawdził się także jako inicjator miejskich eventów i wspomaganych zewnętrznie działań promocyjno- upiększających ( patrz: liczne murale). Zawiódł natomiast tych, którzy liczyli, że przyciągnie do miasta wielki kapitał, który zbuduje w Słupsku duże fabryki i przekształci miasto z kurczącego się w rozwijające się. Z drugiej strony nie da się ukryć, że powoli, ale jednak kontynuuje budowę pechowego parku wodnego, nieco ograniczył zadłużenie miasta, a także zdobył razem ze współpracownikami spore pieniądze unijne, przy pomocy których w sumie za kilka lat uda się w znacznym stopniu odmienić oblicze miasta.

Jednocześnie jednak coraz większa grupa słupszczan ma świadomość, że Biedroń, choć deklaruje przywiązanie do miasta, w Słupsku jest swoistym ptakiem przelotnym, którego ambicje wyrastają poza prowincjonalną miarę, bo sam cały czas gra na co najmniej dwóch fortepianach. W mieście jedni mają mu to za złe, a inni trochę mu tego zazdroszczą. Poza miastem jest zaś ciągle zachęcany do rozpoczęcia walki o najwyższe stanowiska w państwie. W praktyce w Słupsku z różnych stron narasta krytyka, która staje się wręcz śmieszna, gdy słyszy się głosy, że Biedroń jest gorszym prezydentem niż jego poprzednik.

Robert Biedroń zaprzysiężony na prezydenta Słupska (zdjęcia, wideo)

Ale zmieniły się także społeczno-polityczne okoliczności j działalności Biedronia w Słupsku, bo zaczynał rządy w mieście, gdy mógł liczyć na wsparcie kierującej krajem koalicji PO-PSL, czego wyrazem była choćby wizyta w Słupsku premier Ewy Kopacz i jej finansowa pomoc w zamian za wspólne zdjęcie i bukiet kwiatów. To jednak już śpiew przeszłości. W wyniku woli wyborców od 2016 roku karty w kraju rozdaje Zjednoczona Prawica, którą Biedroń często i zwykle ostro krytykuje, a to zbyt korzystne dla sytuacji miasta i regionu nie jest. Stąd też rośnie krytyka jego politycznych wypowiedzi i demonstracji, a jednocześnie wydaje się, że trwa poszukiwanie miejscowego, równie błyskotliwego, ale zarazem mocno konserwatywnego kandydata na prezydenta Słupska, który mógłby wysadzić Biedronia z fotela w słupskim ratuszu. Na razie jednak jeszcze nie wiadomo, czy jesienią dojdzie do takiej konfrontacji i jak się ona ewentualnie zakończy.

ZOBACZ TAKŻE:Robert Biedroń o kandydowaniu w najbliższych wyborach