Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konie, bydło i niezapłacone rachunki. Historia mięsnego imperium Zbigniewa K.

Michał Kaźmierczak
Michał Kaźmierczak
Na licytację komorniczą koni przyjechali kupcy z całej Polski. Musiała interweniować policja i sanepid
Na licytację komorniczą koni przyjechali kupcy z całej Polski. Musiała interweniować policja i sanepid Grzegorz Gałasiński
Pod koniec marca policja zatrzymała 61-letniego Zbigniewa K., właściciela zakładów mięsnych „Zbyszko” pod Łodzią oraz trzy inne osoby związane z firmą. Zdaniem prokuratury, biznesmen miał dopuścić się oszustwa na szkodę czterech firm i dostawców bydła z całego kraju. Ci ostatni od ponad roku czekają na pieniądze za przekazane zwierzęta. Wielu z nich stanęło na progu bankructwa.

Jest wczesny ranek 31 marca. Przed wjazdem do Centrum Sportowo-Rekreacyjnego „Zbyszko”, w podłódzkim Wiączyniu, gromadzi się tłum ludzi. To hodowcy, którzy przyjechali tu z całego kraju, by wziąć udział w komorniczej licytacji koni wierzchowych. Pod młotek ma trafić ponad 140 zwierząt. Ich wyceny są bardzo atrakcyjne: od tysiąca złotych za konie starsze do 10 tys. za rasowe. Nigdzie nie spotyka się takich ofert, więc zainteresowanie aukcją jest ogromne. Tuż przed godz. 8.30 samochodów z przyczepami do transportu koni jest tak wiele, że policja musi zabezpieczać nie tylko teren aukcji, ale całą wieś, bo przejazd przez nią jest mocno utrudniony. Pieniądze z licytacji mają pokryć część zobowiązań właściciela stajni 61-letniego Zbigniewa K., biznesmena, który w ciągu dwóch dekad stworzył jedno z największych przedsiębiorstw branży mięsnej w regionie, zakłady „Zbyszko”. Sam właściciel jest nieobecny. Kilka dni wcześniej został zatrzymany i przebywa areszcie. Prokuratura zarzuca mu oszustwa na kwotę 3,5 mln złotych. Ofiarą miały paść cztery przedsiębiorstwa i 95 rolników indywidualnych. Zdaniem śledczych, Zbigniew K. miał też przekazać część swego majątku bliskim i znajomym, by uniknąć jego licytacji.

Mięsne imperium i miłość do koni

Zbigniew K. zaczął budować mięsne imperium w podłódzkim Bedoniu ponad 20 lat temu. By skoncentrować się na pracy, rzucił karierę zawodowego strażaka i postawił wszystko na jedną kartę. Pomogło mu doświadczenie, które zdobył, pracując w gospodarstwie ojca, które zajmowało się przetwórstwem mięsa. Na początku nowa firma trudniła się tylko handlem. W dwóch punktach na łódzkich targowiskach sprzedawała mięso i wędliny od dostawców i przetwórców z całego kraju. Wybór towaru, jak na tamte czasy, był ogromny, więc klientów nie brakowało. Sukces sprawił, że przedsiębiorstwo zaczęło się rozrastać. Powstawały kolejne punkty, aż wreszcie firma uruchomiła zakład produkcyjny. Po dwudziestu latach zatrudniała kilkaset osób i miała sieć 48 sklepów mięsnych prowadzonych pod własną marką w centralnej Polsce. Większość produkcji z Bedonia trafiała na stoły smakoszy w Europie i Izraelu. W planach był dalszy rozwój i inwestycje. W międzyczasie Zbigniew K., na fali sukcesu, postanowił otworzyć centrum jeździeckie, które w 2019 roku przekształcono w Centrum Sportowo-Rekreacyjne „Zbyszko”. Na liczącym ponad dwadzieścia hektarów terenie uruchomiono centrum jeździeckie, salę bankietową, restaurację i pokoje gościnne. W 2016 roku powołano nawet fundację „Klub Jeździecki Zbyszko”, która dzięki wsparciu z unijnych środków i współpracy z Zespołem Szkół Rzemiosła w Łodzi szkoliła uczniów. Sam biznesmen często podkreślał, że powodem, dla którego stworzył to miejsce, była miłość do… koni.

Podpalenia i ataki

W 2014 roku regionalne media rozpisywały się często o pożarach i atakach, do których miało dochodzić na terenie przedsiębiorstwa. Największe z nich miało miejsce pod koniec sierpnia ub.r. W pożarze, którego przyczyną miało być podpalenie, spłonęły bele słomy warte 300 tys. zł. Kilka tygodni później ktoś przy pomocy ładunków wybuchowych miał rozgonić stado bydła. W żadnym ze zdarzeń nie było rannych. Policja większość spraw umorzyła ze względu na niemożność ustalenia sprawców. Ich wyjaśnianiem zajęło się biuro byłego detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. W jednym z wywiadów stwierdził on wprost, że chodzi o zemstę.

- Do aktów bezprawia dochodzi na skutek zemsty. Mogą stać za nimi konkurenci biznesmena - mówi detektyw.

Media spekulowały, że jednym z podejrzanych miał być włoski biznesmen, ówczesny właściciel zakładów mięsnych w Kutnie, który został aresztowany w 2019 roku, za wyłudzenia podatków VAT.

Zbyszko ma kłopoty

Prawdziwe problemy zakładów „Zbyszko” zaczęły się jednak niespełna dwa lata temu. 6 października 2019 roku Sąd Rejonowy Łódź-Śródmieście zdecydował o wszczęciu postępowania układowego z wierzycielami firmy. Wiadomość była ogromnym zaskoczeniem dla rzeszy hodowców, którzy, jeszcze na kilka dni przed jej ogłoszeniem, sprzedawali firmie bydło z odroczonym terminem płatności. Po ogłoszeniu decyzji sądu zakłady natychmiast wstrzymały wypłaty zobowiązań, które powstały przed 6 października, pozostawiając „na lodzie” ponad stu rolników z całego kraju.

- Na początku września sprzedałem firmie cztery byki za kwotę blisko 20 tys. zł - wyjaśniał wtedy jeden z hodowców z województwa łódzkiego. - Przez myśl mi wtedy nie przeszło, że nie otrzymam za nie pieniędzy w terminie. Gdy przedsiębiorstwo zwlekało z zapłatą przez dwa miesiące, wynająłem prawnika. Od niego dowiedziałem się, że firma ma kłopoty, a ja na pieniądze mogę czekać długo. 20 tys. zł to dla naszego gospodarstwa dużo pieniędzy.

Na czele listy powodów, które wpłynęły na złą kondycję zakładu, jego przedstawiciele wymienili wówczas: utrudnienia w eksporcie wołowiny, które były pokłosiem afery z początku 2019 roku. Ujawniono w niej nielegalny ubój chorych zwierząt w jednej z firm na południu kraju. Problemami okazały się też gwałtowny wzrost cen trzody wieprzowej (około 50 proc. w 2019 roku, z powodu m.in. epidemii afrykańskiego pomoru świń) oraz pozyskanie nowych pracowników i rosnące koszty ich wynagrodzeń. Listę zamykała postępująca konsolidacja rynku. Firma zaproponowała wtedy hodowcom sposób spłaty zobowiązań. Ci, którym przedsiębiorstwo było winne do 50 tysięcy złotych, mogli spodziewać się wypłaty 80 procent kwoty zaległości, w okresie do trzech lat. Pozostali musieliby czekać dłużej. Rolnikom układ nie przypadł do gustu. Wielu czuło się oszukanych i celowo wprowadzonych w błąd.

Pod koniec grudnia 2019 blisko stu hodowców z całego kraju przyjechało do Bedonia. Przed bramą przedsiębiorstwa protestowali przeciw zaproponowanym warunkom i żądali spłaty zobowiązań. Rolników wpuszczono na teren przedsiębiorstwa, ale żadne decyzje w sprawie spełnienia postulatów nie zapadły. Powtórzyli więc swój protest w połowie stycznia 2020 roku. Tym razem brama zakładów została przed nimi zamknięta. Do rozwścieczonego tłumu zamiast prezesa firmy, wyszedł Krzysztof Rutkowski, który próbował opanować sytuację. Sprawa należności trafiła do prokuratury.

Zbigniew K. zatrzymany

Rok po tych zdarzeniach śledczy zadecydowali o zatrzymaniu biznesmena z Bedonia. Podczas przesłuchania w prokuraturze Zbigniew K. usłyszał zarzut oszustwa na szkodę czterech firm i 95 dostawców bydła (część hodowców została spłacona).

- Jak wynika z zebranych dowodów, zakłady mięsne nabywały bydło z odroczonym terminem płatności i nie wywiązywały się z obowiązku zapłaty - poinformował Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Przyjęto, że 61-latek wprowadzał swoich kontrahentów w błąd, co do możliwości zrealizowania zobowiązań ze swojej strony. Łączna wysokość wyrządzonej szkody sięga blisko 3,5 mln zł. W odniesieniu do poszczególnych pokrzywdzonych są to kwoty wynoszące od 2600 do nawet 534 tysięcy złotych.

Śledczy zarzucili też podejrzanemu przekazywanie swego majątku bliskim i znajomym, tak aby nie zaspokoić roszczeń licznych wierzycieli. Według prokuratury, usuwane składniki majątku to 35 rasowych koni i źrebiąt wartych ponad 4,5 mln zł. Właścicielowi zakładów mięsnych grozi do 10 lat więzienia. Wraz z nim zatrzymano 29-letniego syna i dwie inne osoby.

Co dalej?

Jest 31 marca, godz. 8.30. Przed wjazdem do Centrum Sportowo-Rekreacyjnego „Zbyszko” pojawia się komornik, który ma przeprowadzić licytację. Nie zostaje wpuszczony na miejsce. Brama centrum jest zamknięta, zaś pracownicy nie reagują na wezwania. Okazuje się, że na miejscu są pracownicy Stacji Epidemiologiczno-Sanitarnej, którzy badają, czy aukcja może się odbyć. Około godz. 10 podejmują decyzję o jej odwołaniu w związku za zagrożeniem epidemiologicznym. Andrzej Ritmann, rzecznik prasowy Rady Izby Komorniczej w Łodzi, informuje, że zostanie wyznaczony inny termin licytacji.

Zbigniew K. przebywa w areszcie, jego 29-letni syn i dwie inne osoby zostały zwolnione za poręczeniem. Do Zakładów „Zbyszko” nie sposób się dodzwonić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Konie, bydło i niezapłacone rachunki. Historia mięsnego imperium Zbigniewa K. - Dziennik Łódzki

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza