W lipcu ubiegłego roku Sąd Rejonowy w Słupsku skazał Włodzimierza K. z Damnicy na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć i orzekł 20 tysięcy złotych na rzecz pokrzywdzonego Kazimierza K. Sąd pierwszej instancji uznał, że oskarżony Włodzimierz K. (zamierzał zostać wójtem gminy Damnica) posiadał i podrzucił narkotyków swojemu konkurentowi w samorządzie lokalnym Kazimierzowi K., z którego córką wówczas się spotykał.
W czasie procesu przed sądem rejonowym w niewyjaśnionych okolicznościach (sprawę umorzono) ktoś z akt wyrwał trzy kartki z opinią daktyloskopijną. Zginął także dowód rzeczowy - folia aluminiowa, na której według tejże opinii oskarżony Włodzimierz K. zostawił odciski palców.
Jednak Włodzimierz K. nie przyznał się do zarzutów. Obrońcy twierdzili, że nie ma dowodów na to, że to on podrzucił narkotyki. Sąd jednak uznał, że oskarżony miał motyw: chciał wziąć odwet na Kazimierzu K., który zastąpił go na stanowisku przewodniczącego rady gminy w tej samej kadencji 2010-2014. Według sądu oskarżony podrzucił narkotyki, a następnie zawiadomił o tym Straż Graniczną, by skompromitować Kazimierza K.
Miało to się stać już wiosną 2014 roku. Doszło wtedy do plątaniny niewyjaśnionych prawomocnie jak dotąd zdarzeń, które doprowadziły do kilku postępowań, bo badano również, czy funkcjonariusze SG przekroczyli uprawnienia. Głównym jednak postępowaniem jest ten proces. Włodzimierz K. zasiada na ławie oskarżonych. Kazimierz K. jest pokrzywdzonym, choć najpierw był w roli podejrzanego o posiadanie narkotyków.
W marcu 2014 roku Kazimierz K. został więc zatrzymany do kontroli przez Straż Graniczną, później jego samochód przeszukano w czerwcu, gdy po niegroźnej kolizji z motorowerzystą auto odholowano do warsztatu. O ile w marcu za pierwszym przeszukaniem niczego nie znaleziono, w czerwcu już tak: kilkanaście gramów amfetaminy i marihuany ukrytych z tyłu pod kanapą. Według SG sygnał o posiadaniu narkotyków pochodził od informatora. A funkcjonariusz ujawnił później, wbrew zasadom, że jest nim Włodzimierz K.
Krystian Kasperski, obrońca Włodzimierza K., wskazał w mowie końcowej na niejasne okoliczności kontroli auta Kazimierza K. Bilingi telefoniczne nie zgadzają się z zeznaniami świadków i notatkami funkcjonariuszy. Podkreślał, niewiarygodność świadka - funkcjonariusza z SG. Natomiast oskarżony nie miał interesu, by wykradać dowody z akt, bo zrobiłby to na swoją niekorzyść.
Obrońca Żanna Dembska stwierdziła, że tej sprawie potrzeba rozumu, a nie emocji. Jej zdaniem po zatrzymaniu Kazimierza K. od razu rozpoczęło się dziwne wyjaśnianie, kto mu narkotyki podrzucił, a to doskonała linia obrony.
Prokurator i pełnomocnik Kazimierza K. domagali się nieuwzględniania apelacji obrońców.
Ze względu na zawiłość sprawy sąd odroczył wydanie wyroku.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?