Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec procesu w sprawie śmiertelnego wypadku na terenie bazy w Redzikowie

Bogumiła Rzeczkowska
Do śmiertelnego wypadku doszło 1 marca ubiegłego roku na terenie budowanej bazy antyrakietowej w Redzikowie. Prokuratura uważa, że był to wypadek drogowy.
Do śmiertelnego wypadku doszło 1 marca ubiegłego roku na terenie budowanej bazy antyrakietowej w Redzikowie. Prokuratura uważa, że był to wypadek drogowy. Archiwum/zdjęcie ilustracyjne
Przed Sądem Rejonowym w Słupsku zakończył się proces w sprawie wypadku śmiertelnego na terenie budowy bazy w Redzikowie. Prokurator żąda kary za spowodowanie wypadku drogowego. Obrońca - uniewinnienia.

Kary roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, czterech tysięcy złotych grzywny oraz 10 tysięcy złotych nawiązki na rzecz rodziny ofiary domaga się prokurator wobec Ryszarda W., oskarżonego o spowodowanie wypadku na terenie budowy amerykańskiej bazy w podsłupskim Redzikowie. Oskarżony nie przyznaje się do popełnienia zarzucanego mu przestępstwa. Obrona żąda uniewinnienia.

Do tragedii doszło 1 marca ubiegłego roku przed południem na terenie bazy wojskowej w Redzikowie. 45-letni Marek D., pracownik polskiej firmy budowlanej, zginął na miejscu.

Czynności procesowe na terenie bazy przeprowadziła Prokuratura Rejonowa w Słupsku z udziałem techników z Żandarmerii Wojskowej. Ustalono, że Marek D. pracował przy użyciu zagęszczarki, używając słuchawek ochronnych. Poruszał się równolegle do krawędzi utwardzanej drogi dojazdowej. Pracownicy innej polskiej firmy podwykonawczej dowozili na miejsce gruz, który służył do utwardzenia drogi. Ciężarówki poruszały się tyłem do miejsca, gdzie pracował pokrzywdzony. Jeden z kierujących - obecnie oskarżony Ryszard W., cofając wzdłuż budowanej drogi, przygniótł Marka D., dociskając go do maszyny, którą pokrzywdzony obsługiwał.

Wszyscy byli trzeźwi. Ryszard W. stwierdził, że nie widział w lusterkach bocznych obsługującego zagęszczarkę mężczyzny i według niego, pracował on tyłem do kierunku, skąd nadjeżdżała ciężarówka.

Najpierw śledztwo wszczęto w sprawie narażenia pracownika na utratę życia oraz nieumyślnego spowodowania śmierci. Ze względu na charakter sprawy postępowanie przejęła Prokuratura Okręgowa w Słupsku.

Efektem śledztwa było oskarżenie kierowcy ciężarówki, ale umorzenie sprawy w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy.

Według opinii biegłego, bezpośrednią przyczyną wypadku było nieostrożne zachowanie kierowcy podczas cofania. Natomiast stwierdzone pośrednie przyczyny wypadku: nieogrodzenie miejsca pracy zagęszczarki, czy też nieskuteczny nadzór nad wykonywanymi pracami, nie miały bezpośredniego związku z tragicznym wydarzeniem.

Akta trafiły do Sądu Rejonowego w Słupsku. Ryszard W. stanął pod zarzutem nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym.

Ustalono, że wykonując w warunkach utrudnionej widoczności manewr cofania, nie zachował wymaganej ostrożności, a w szczególności nie zapewnił sobie pomocy innych osób przy obserwacji drogi.

Pokrzywdzony Marek D. doznał silnego uciśnięcia brzucha o wystające elementy zagęszczarki. Mimo natychmiastowej akcji ratunkowej przeprowadzonej przez innego pracownika budowy, a później załogi karetki pogotowia, zmarł z powodu uduszenia treścią pokarmową.

Biegli ocenili też, że ciężarówka i zagęszczarka były sprawne technicznie.

- Z jednej strony to wypadek przy pracy, ale jednocześnie drogowy - mówi prowadzący śledztwo prokurator Jacek Kamiński z Prokuratury Okręgowej w Słupsku.

- Według orzeczeń Sądu Najwyższego, w takim miejscu jak droga w budowie także odbywa się ruch. Dlatego więc zakwalifikowaliśmy czyn jako wypadek drogowy.

Ogłoszenie wyroku nastąpi w środę.

Amerykańska baza antyrakietowa ma nowego dowódcę

Zobacz także: Amerykańska baza antyrakietowa ma nowego dowódcę

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza