Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konkurs na dyrektora szkoły w Smołdzinie wygrał nie ten kandydat, który miał. Wójt więc... zarządził powtórkę

Grzegorz Hilarecki
Grzegorz Hilarecki
W Smołdzinie odbył się konkurs na dyrektora miejscowego zespołu szkolno-przedszkolnego i wybrano zwycięzcę. Ku zaskoczeniu nie był to obecny dyrektor tylko osoba z zewnątrz, konkretnie ze Słupska. Wójt zdecydował się konkurs unieważnić i... ogłosił nowy. Ci, którzy głosowali na zwycięzcą są oburzeni i zapowiadają kroki prawne.

Zacznijmy do konkursu, który odbył się 7 lipca. Komisja konkursowa składała się z 15 osób, w tym przedstawicieli samorządu, kuratorium, rady rodziców, grona pedagogicznego i związków zawodowych działających w miejscowej szkole. Kandydatów było dwóch, obecny dyrektor oraz słupszczanin, były dyrektor szkoły w Damnicy. Ku zaskoczeniu stosunkiem głosów 8 do 7 wygrał kandydat z zewnątrz. I się zaczęło.

Wójt Arkadiusz Walach nie kryje, że konkurs unieważnił po trzech tygodniach z powodu "naruszenia tajności głosowania oraz nieprawidłowości w pracach komisji, które mogły mieć wpływ na wynik konkursu".

Okazało się, że po konkursie przegrany, czyli dyrektor Artur Spychalski, złożył odwołanie, w którym wskazał, że przewodniczący komisji przerwał mu prezentację koncepcji prowadzenia placówki. Jednocześnie część członków komisji zakwestionowało, same głosowanie, bo wedle nich nie zachowano tajności.

Wójt osobiście zapoznał się z materiałami konkursu, nawet odsłuchał zapis audio z obrad komisji. W jego ocenie faktycznie przewodniczący przerwał prezentacje obu kandydatom (dodajmy, że miały trwać one 15 minut, a trwały 40 i 35 minut! - dop. gh).

- Przedstawione przez część członków komisji, zastrzeżenia co do przebiegu głosowania, należy także uznać za uzasadnione i mogące mieć wpływ na nie zachowanie tajemnicy głosowania - podkreśla wójt.

Powody podane przez wójta w rozporządzeniu o unieważnieniu konkursu zbulwersowały, tych którzy zagłosowali za zwycięzcą. Tym bardziej, że osoby, które do wójta wystąpiły zaatakowały w niewybredny sposób pismami reputację zwycięzcy, a same raczej są zainteresowane by w szkole dyrektor pozostał ten sam.

- Na początku zaznaczę, że nie mam żadnego osobistego interesu w rozstrzygnięciach tego konkursu, od roku nie jestem już mieszkanką tej gminy. Jestem emerytowaną nauczycielką z 41-letnim stażem pracy, która nie powinna i może przechodzić obojętnie wobec takich spraw, ponieważ patrzy na nas młode pokolenie. Nie ma też znaczenia, która ze stron wygrała konkurs. Znam obydwu panów biorących udział w konkursie. Znaczenie ma mataczenie i unieważnienie konkursu dla własnego interesu - powiedziała nam Aleksandra Makowiecka, która była w komisji konkursowej. - Trzy tygodnie po konkursie dwaj członkowie komisji podważyli tajność głosowania. Jedną z osób jest pani wicedyrektor. A przecież protokół z konkursu został podpisany przez wszystkich członków komisji, włącznie w tymi, którzy złożyli protest. W protokole jest zapis, że zapewniono tajność głosowania. W takim razie w którym dokumencie poświadczyli nieprawdę? Nie zawsze satysfakcjonują nas wybory, sama mam z tym problem, ale jeśli chcemy uczyć młodych ludzi praworządności i krytycznego spojrzenia na rzeczywistość to szczególnie my nauczyciele powinniśmy dawać przykład, a tak niestety nie jest.

Pani Aleksandra napisała nawet w sprawie tego konkursu do ministra Piotra Müllera z prośbą o interwencję.

Oburzenia nie kryje też Andrzej Zlot, były dyrektor szkoły w Smołdzinie, a obecnie nauczyciel i szef komisji międzyzakładowej Solidarności.

- Jak to nie zachowano tajności? Był ścisk? Kto chciał mógł przecież odejść na bok. Dla mnie to skandal i hucpa i na siłę szukanie argumentów po fakcie, by wygrał "odpowiedni" kandydat - mówi Andrzej Zlot.

W komisji konkursowej z ramienia Solidarności był Andrzej Zawada. - Napisałem w tej sprawie do wójta. Według mnie wszystko odbyło się zgodnie z prawem i procedurą. Jestem oburzony tym, że na siłę próbuje się przeforsować swojego kandydata. Tak jak i nagonką jaką, po konkursie rozpętano wobec zwycięzcy - uważa pan Andrzej.

Otóż po konkursie Małgorza Kopiniak, przewodnicząca międzyzakładowej komisji Solidarności 80, napisała do wójta list z wnioskiem o unieważnienie konkursu, zaznaczając że przyczyną powinno być przerwanie wystąpienia dyrektorowi Spychalskiemu. Następnie w piśmie zaatakowała zwycięzcę konkursu opisując doniesienia medialne na jego temat i sugerując, że złożone przez niego oświadczenie, że nie toczy się przeciwko niemu żadne postępowanie jest wątpliwe.

Nie będziemy tego dokumentu cytować, delikatnie rzecz ujmując, jest on powtórką doniesień mediów z Bydgoszczy. Tam słupszczanin, który startował w konkursie w Smołdzinie, był szefem Okręgowego Inspektoratu Pracy. Do czasu aż na posiedzeniu Rady Ochrony Pracy nie pojawił się wniosek o jego odwołanie. ROP to organ nadzoru w sprawach dotyczących przestrzegania prawa pracy, w tym bezpieczeństwa i higieny pracy, a także legalności zatrudnienia oraz działalności Państwowej Inspekcji Pracy. W skład rady wchodzi 30 członków powoływanych przez marszałka Sejmu. To parlamentarzyści, posłowie i senatorowie, oraz przedstawiciele organizacji związkowych. Z protokołu posiedzenia rady wynika niewiele oprócz tego, że "pozytywnie zaopiniowała wniosek o odwołanie ze stanowiska okręgowego inspektora pracy w Bydgoszczy Zbigniewa Studzińskiego".

Pojawiły się zarzuty sugerujące mobbing i wyniki kontroli niepochlebne dla dyrektora. Ale bez żadnych konkretów.

- Poszedłem z byłym pracodawcą do sądu pracy. Nic mi się nie zarzuca prawnie, nie toczy się żadne postępowanie. Nawet złożyłem w Smołdzinie wydruk z rejestru, że nie jestem skazany, że nic się przeciwko mnie nie toczy - tłumaczy nam Zbigniew Studziński. - W tej sytuacji zastanawiam się, co dalej. Czy mam podjąć kroki prawne czy wystartować w kolejnym konkursie. To dziwne, powinienem teraz myśleć jak zorganizować szkołę w Smołdzinie, a nie o tym, co teraz zrobić.

Prawdopodobnie zwycięzca będzie odwoływał się do wojewody od zarządzenia wójta o unieważnieniu konkursu. Dodajmy, że prawo oświatowe mówi wyraźnie: "nie można odmówić powierzenia stanowiska dyrektora osobie, która wygrała konkurs".

Nowy konkurs został wyznaczony przez wójta na sierpień, kandydaci mają czas na złożenie dokumentów do 17 sierpnia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza