Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konsekwencje militarne i polityczne wybuchu rakiety. Pytamy ekspertów

Marek Jaszczyński
Marek Jaszczyński
Rosyjski pocisk wleciał w naszą przestrzeń powietrzną i uderzył kilka kilometrów od granicy z Ukrainą
Rosyjski pocisk wleciał w naszą przestrzeń powietrzną i uderzył kilka kilometrów od granicy z Ukrainą Twitter
Rosyjski pocisk, który wleciał w naszą przestrzeń powietrzną i uderzył kilka kilometrów od granicy z Ukrainą, zabijając dwóch polskich obywateli, to pierwszy tego rodzaju incydent od zakończenia II wojny światowej. Czy może skutkować podwyższeniem gotowości bojowej w jednostkach Wojska Polskiego na Pomorzu?

15 listopada o godzinie 15.40 na terenie wsi Przewodów w powiecie hrubieszowskim w województwie lubelskim doszło do wybuchu pocisku produkcji rosyjskiej, w wyniku czego śmierć poniosło dwóch obywateli Rzeczypospolitej Polskiej. Jeszcze tego samego dnia rząd zdecydował, aby podwyższyć gotowość bojową w niektórych jednostkach wojskowych na terenie Polski.

Co wiemy o stanie gotowości „Dwunastki”? Przypomnijmy, że to jedna z najbardziej doświadczonych jednostek Wojska Polskiego. Ma swoje garnizony nie tylko w Szczecinie, Stargardzie, ale również w Złocieńcu, Lęborku i Słupsku. Żołnierze 12 Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej są doświadczeni w licznych misjach, m.in. na Bliskim Wschodzie. Teraz służą w Iraku i w Libanie. W przyszłym roku pojadą do Rumunii.

- Dla nas bez zmian - mówi krótko major Błażej Łukaszewski, oficer prasowy 12 SDZ i dodaje: - Najlepiej zachować spokój i śledzić informacje z oficjalnych źródeł rządowych.
O tym, jak to ważne, wyjaśnia nasz kolejny rozmówca.

- Wersji wydarzeń krąży bardzo wiele i może to być wykorzystywane przez Rosję do manipulacji, a to nie jest potrzebne - uważa kmdr. por. rez. Artur Bilski, ekspert ds. bezpieczeństwa.

Według niego podwyższona gotowość bojowa może objąć kwaterę główną Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego w Szczecinie. Ale nie tylko. Czy to oznacza, że jednostki z Pomorza Zachodniego będą wysłane nad wschodnią granicę?

- Tak, jak najbardziej mogą być wysyłane do wzmocnienia granicy - odpowiada Bilski.

Resort obrony tłumaczy, że systemy obrony powietrznej oraz wybrane jednostki wojskowe, zarówno wojsk lądowych, jak i marynarki wojennej, są postawione w stan podwyższonej gotowości, który oznacza m.in. to, że żołnierze będą zobowiązani do pozostania w jednostkach, a decyzje o urlopach i wyjazdach służbowych zostały cofnięte. To standardowe działanie, które miało już miejsce np. w lutym br. po rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

Istotne jest również to, czy zdarzenie w Przewodowie może stać się powodem dla NATO do podjęcia zdecydowanych kroków odwetowych, bezpośrednich działań zbrojnych czy mówiąc wprost: do wojny. Odpowiedź jest prosta: nie.

- To nie jest casus belli (sytuacja stanowiące rzeczywisty lub pozorny powód rozpoczęcia działań wojennych - przyp. red.), żebyśmy straszyli, że zaraz wybuchnie konflikt z Rosją. Możemy domagać się wzmocnienia obrony. Podobnie było w Turcji w czasie konfliktu w Syrii i w Iraku. Turcja otrzymała takie wsparcie ze strony NATO - tłumaczy Bilski. - Natomiast wzmocnienie flanki wschodniej NATO, wsparcie polityczne, to też jest istotne dla Polski.

Pozostaje pytanie, dlaczego polska obrona przeciwrakietowa nie zestrzeliła rakiety nad polskim terytorium?

- Żadna armia nie dysponuje systemem obrony powietrznej, który chroni terytorium całego kraju. Atak rakietowy charakteryzuje się punktowym uderzeniem w wybrany cel, a nie niszczeniem wielu celów na dużych obszarach. Zadaniem systemów jest m.in. obrona infrastruktury krytycznej - wyjaśnia Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych.

W wydarzeniu na Lubelszczyźnie ważne są fakty. Istotnym jest zatem, co wiemy na pewno.

- Pierwsza oficjalna reakcja polskiego MSZ, która pojawiła się koło północy, wskazywała na trzy elementy. Fakt niezaprzeczalny, że zginęły dwie osoby, druga informacja, że spadł pocisk i trzecia, że rakieta była produkcji rosyjskiej. Nie można zaprzeczyć temu, że zginęły dwie osoby. Natomiast to, że pocisk był produkcji rosyjskiej, a nie rosyjski, pozwalał na różne interpretacje w zależności od tego, jaki był prawdziwy stan faktyczny albo jak chciano to zinterpretować - komentuje profesor Maciej Drzonek z Uniwersytetu Szczecińskiego. - Po kilkunastu godzinach mamy informacje, że była to prawdopodobnie rakieta przeciwlotnicza wystrzelona przez Ukrainę. To nie zmienia faktu, że winowajcą jest strona rosyjska. Jeśli rzeczywiście Ukraińcy wystrzelili rakiety przeciwlotnicze i pocisk spadł na terytorium Polski, to jest to nieszczęśliwy wypadek, za który ponoszą odpowiedzialność Rosjanie. To oni przecież pierwotnie wystrzelili rakiety w stronę Ukrainy. Natomiast konsekwencje tego będą też negatywne dla Ukrainy. Jeśli to się potwierdzi, to Rosjanie wykorzystają to propagandowo w rozbudzaniu pewnej niechęci zachodnich społeczeństw NATO.

W Przewodowie, gdzie doszło do wybuchu pracują policyjni eksperci, m.in. z CBŚP, Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego i Biura Kryminalnego. Z kolei Straż Graniczna przekazała, że w związku ze zdarzeniem w Przewodowie liczba patroli została wzmocniona.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza