Zakład ma stanąć w Koszalinie.
- Doszliśmy do momentu, gdy chcemy skutecznie złożyć wniosek o dofinansowanie budowy zakładu - stwierdził wczoraj wiceprezydent Andrzej Jakubowski. - Teraz dyskusja w mieście nie toczy się już wokół negowania inwestycji, tylko wokół zadośćuczynienia dla mieszkańców.
Na ten temat będziemy rozmawiać z Radą Osiedla Lechitów (na osiedlu stanie bowiem zakład - dop.red.). A co do poparcia dla inwestycji, to kształtuje się ono na poziomie ok. 80 procent.
- A z kolei co do niezadowolenia z lokalizacji, to w każdym przypadku mielibyśmy do czynienia z takimi reakcjami ze strony grupy mieszkańców - podsumował prof. Janusz Mikuła, który przewodzi konsultacjom społecznym w sprawie spalarni (to przedstawiciel konsorcjum Socotec, które dostanie ponad 2 mln zł za przygotowanie dokumentacji, w tym wniosku o dofinansowanie, a także za przeprowadzenie konsultacji z mieszkańcami).
Co w takim razie z alternatywną lokalizacją spalarni w strefie ekonomicznej? Czy miasto wycofało się z tego planu? Wiceprezydent Andrzej Jakubowski zapewniał wczoraj, że nie. Jednocześnie podał szereg przykładów, które mogą sparaliżować ten plan, wśród nich m. in. konieczność przeprowadzenia całej procedury na nowo.
Krótko mówiąc: nikomu w ratuszu - choć nie padło to oficjalnie - nie jest na rękę, by za to się zabierać, bo wówczas mocno odsunie się perspektywa zdobycia dofinansowania (211 mln zł z 280 mln zł, które są potrzebne).
Przypominamy, że w Urzędzie Miejskim jest dostępny raport oddziaływania spalarni na środowisko (raport przygotowano w oparciu o założenie, że zakład stanie przy ul. Słowiańskiej). Mieszkańcy mają czas do 21 czerwca, by składać do niego swoje uwagi na piśmie.
Kolejnym krokiem będzie wydanie przez prezydenta miasta tzw. decyzji środowiskowej w sprawie budowy zakładu. Każdy będzie mógł odwołać się od niej do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, następnie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, a na koniec do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
- W takich momentach uaktywniają się członkowie wszelkich organizacji ekologicznych i to z różnych stron Polski - mówi prof. Mikuła. - Jednak odwołania co najwyżej odsuwają realizację inwestycji w czasie, ale jej nie blokują.
Co dalej? Miasto, gdy dostanie dofinansowanie, ogłosi przetarg na koncesjonariusza, który zaprojektuje, wybuduje, dołoży brakującą gotówkę, a potem przez 30 lat poprowadzi zakład. - Ale my będziemy mieli wpływ na wysokość opłat - zapewnił wiceprezydent.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?