Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszalin. Wywłaszczeni odzyskają swoją ziemię

Rafał Wolny [email protected] Tel. 94 347 35 99
Koszalin. Wywłaszczeni odzyskają swoją ziemięJeśli żadna ze stron się nie odwoła, po ponad 35 latach siedem rodzin odzyska swoją ziemię.
Koszalin. Wywłaszczeni odzyskają swoją ziemięJeśli żadna ze stron się nie odwoła, po ponad 35 latach siedem rodzin odzyska swoją ziemię. Radek Koleśnik
Po ponad 35 latach wywłaszczeni pod budowę szpitala wojewódzkiego w Koszalinie odzyskają ziemię. Tyle, że ze stojącą na niej ruiną, której rozbiórka może kosztować kilka milionów złotych.

W 1972 roku podjęto decyzję o wybudowaniu w naszym mieście lecznicy na 1200 łóżek, ze spalarnią odpadów i lądowiskiem dla helikopterów. Stanąć miała na blisko 14 ha przy ul. Leśnej.

Jako że większość gruntów mieli tam prywatni właściciele, w latach 1975-1977 państwo ich wywłaszczyło, dając w zamian pieniądze lub działki w innych okolicach. Inwestycję rozpoczęto w 1983 r., ale nigdy nie skończono, a dziś został po niej sypiący się żelbetonowy moloch oraz siedem rodzin, które przez ćwierć wieku domagały się zwrotu majątku.

- Ówczesne przepisy stanowiły, że jeśli w ciągu dziesięciu lat cel wywłaszczenia nie zostanie zrealizowany, poprzedni właściciele mogą wystąpić o zwrot nieruchomości - wskazuje Aleksander Bolko, radca prawny reprezentujący większość właścicieli i ich spadkobierców, a zarazem jeden z nich.

Przepisy to jedno, ale rzeczywistość, to coś zupełnie innego. Niezależnie od ustroju. Przez lata sprawa pozostawała nieuregulowana, a Skarb Państwa - a od 1999 r. Urząd Marszałkowski - wydawały grube pieniądze na pilnowanie terenu budowy (tylko w 2012 r. ok. 130 tys. zł). - Coś ruszyło się dopiero po formalnym zamknięciu inwestycji w 2009 roku, dzięki dużemu zaangażowaniu ówczesnego marszałka Władysława Husejki - wspomina Aleksander Bolko.

Jako że Urząd Marszałkowski nie mógł rozstrzygać sprawy, która go dotyczyła, postępowanie administracyjne wszczął koszaliński ratusz. Trzeba było m.in. odszukać wszystkich byłych właścicieli lub ich spadkobierców, jeszcze raz wytyczyć działki czy wyliczyć ich wartość. Procedura zmierza już ku końcowi. - Do końca stycznia powinna zostać wydana decyzja o zwrocie nieruchomości - informuje Robert Grabowski, rzecznik prezydenta Koszalina.

Jeśli żadna ze stron się nie odwoła, po ponad 35 latach siedem rodzin odzyska swoją ziemię. - Szkopuł w tym, że razem z zabudową, która w międzyczasie na niej powstała - zaznacza Aleksander Bolko.

Ta znacznie obniży wartość gruntów, dzięki czemu byli właściciele prawdopodobnie nie będą musieli zwracać uzyskanych w latach 70-tych odszkodowań.
To jednak jedyny atut takiego rozwiązania, reszta to same kłopoty. Najbardziej odczuje je rodzina Prymasów, na której działce stoi większa część głównego budynku. - Wcale mnie nie cieszy zakończenie tej sprawy, bo co ja z tą ruderą zrobię? Nie zburzę, bo mnie nie stać, a kupić czegoś takiego nikt nie zechce - irytuje się Adam Prymas, senior rodu. - Wolałbym w zamian jakiś inny grunt albo odszkodowanie.

To jest niemożliwe. - Przepisy pozwalają na zwrot nieruchomości w stanie zabudowanym, więc na tym etapie pozostało nam tylko zgodzić się na to lub zrezygnować z roszczeń - tłumaczy Aleksander Bolko.

Jego rodzina ma więcej szczęścia, bo odzyska grunt bez żadnych budynków. Podobnie jak państwo Maliccy. Mimo to także Jan Malicki ma mieszane uczucia. - Zamiast ziemi, wolałbym żeby ten szpital powstał, bo przecież o to chodziło - mówi. - Tym bardziej, że teraz jest tam istny poligon i nie wiem czy tak łatwo będzie coś z tym zrobić.

Dobrej myśli jest za to sam Aleksander Bolko, do którego rodziny już zgłaszali się potencjalni kontrahenci. Uważa jednak, że większą wartość teren budowy szpitala będzie miał jako całość. - Dlatego liczę, że uda nam się powołać społeczny komitet, żeby wspólnie zdecydować, co z tym zrobić - zapowiada.

Kosztów ewentualnej rozbiórki nie szacował, ale kilka lat temu Urząd Marszałkowski wycenił ją na 3-4 mln zł. To przekraczałoby możliwości przyszłych właścicieli. - Liczymy, że uda się znaleźć kogoś zainteresowanego wyburzeniem w zamian za materiały budowlane - wskazuje prawnik, dodając, że w ubiegłym roku do koszalińskiego ratusza zgłosił się przedsiębiorca zainteresowany taką możliwością.
 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza