Już od ubiegłego tygodnia lęborscy strażacy nauczeni doświadczeniem lat poprzednich bacznie obserwowali stan rzeki Okalicy, jednego z dopływów Łeby, coraz grubiej pokrytego lodową pokrywą.
W piątek, zdaniem strażaków, sytuacja była jeszcze dobra. Wody było sporo, ale nie na tyle, żeby obawiać się, że Okalica wyleje. Niestety, podczas weekendu wody przybyło, spiętrzyła się i ze względu na grubą warstwę lodu nie mogła znaleźć ujścia. Przystąpiono więc do rozkuwania lodu. Najgorzej rzecz się miała z rejonem ulicy Staszica, gdzie niedaleko rzeki znajdują się budynki mieszkalne.
- Bosakami, piłami spalinowymi próbowaliśmy rozkuwać lód na rzece. To pomogło, ale żeby efekt był lepszy, musieliśmy użyć ciężkiego sprzętu - mówi mł. bryg. Jerzy Nikitiuk z PSP w Lęborku. Gruby na kilkanaście, a w niektórych miejscach pewnie i na kilkadziesiąt centymetrów lód udało się rozbić dopiero przy użyciu sprzętu ciężkiego. Wraz ze strażakami nad poprawą drożności Okalicy pracowali pracownicy lęborskiego oddziału Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych, do których należy nadzór nad rzeką. Lód na Okalicy kruszony był koparkami, wyciągany na brzeg, robotnicy i strażacy, brodząc po pas w wodzie, wyławiali kry lodowe i kruszyli je na mniejsze fragmenty.
Wczoraj po południu sytuacja wracała już do normy, choć nie obyło się bez wylania rzeki. Zdaniem strażaków, niegroźnego.
- Rzeka nie wylała w taki sposób, żeby zagrozić domostwom - uspokaja Nikitiuk.
W sumie na Okalicy walczono z dwoma zatorami na wysokości ul. Kaszubskiej i w okolicy ul. Abrahama.
Na obu odcinkach rzekę udrożniono. W sumie będzie to długość około kilometra. W okolicach ul. Kaszubskiej Okalica częściowo wylała, ale zdaniem strażaków w tym rejonie znajdują się tereny zalewowe, więc jest to normalne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?