Z informacją o męczarniach krów i cieląt, rzekomo wypędzonych przez właściciela na pastwisko przy trzaskającym mrozie, przyszła do naszej słupskiej redakcji pani Janina, emerytka.
- Rano jechałam do Wejherowa. Tuż za Lęborkiem, a jeszcze przed Godętowem, zobaczyłam ten widok. Do tej pory nie mogę po tym dojść do siebie. Te krowy skupiły się razem i trzęsły z zimna. Trzeba nie mieć serca, by pozwalać, aby bydło tak marzło! - opowiadała zbulwersowana słupszczanka.
Skontaktowaliśmy się z lęborską policją. Oficer dyżurny wysłał funkcjonariuszy, aby sprawdzili ten sygnał. Mimo ekstremalnych mrozów, na pastwisku koło linii kolejowej Lębork - Godętowo faktycznie wciąż stało stado krów. Jak jednak dowiedzieli się policjanci od właściciela zwierząt, tak właśnie ma być: mają tam stać.
- Wyjaśnił, że to jest rasa, która nie boi się mrozów. One nawet cielą się na śniegu - wyjaśniono nam w lęborskiej komendzie policji.
Potwierdza to Wojciech Trybowski, powiatowy lekarz weterynarii w Lęborku.
- To rasa bydła limousine, hodowana na mięso. Mało wydajna, ale zarazem mało potrzebująca, przede wszystkim zaś niewymagająca dużych nakładów. Jest właściwie półdzika. Charakteryzuje się zwiększoną odpornością i w Szkocji, skąd pochodzi, hodowana jest na pastwiskach, w warunkach otwartych. Te zwierzęta mają bardzo silne zachowania stadne. Gdy na przykład wieje zimny wiatr, zbijają się razem, ustawiając głowami do wiatru i w charakterystyczny sposób otwierają pyski - wyjaśnia lekarz.
Dodał, że wcześniej o krowach na mrozie alarmowali inspekcję weterynaryjną inni podróżni. Gospodarstwo zostało skontrolowane jeszcze przed nastaniem niskich temperatur.
- Dla tego typu hodowli najważniejsze jest, aby zwierzęta, mimo mrozu, miały dostęp do wody i aby miały możliwość swobodnego schronienia się w jakiejś wiacie. I z kontroli wynika, że te warunki zwierzęta mają tam zapewnione - powiedział nam Wojciech Trybowski.
Weterynarz dodał zarazem, że cieszy go spontaniczna reakcja podróżnych, w tym zwłaszcza naszej czytelniczki.
- Rośnie wrażliwość, jeszcze parę lat temu nikt nie reagowałby na taki widok. A przecież gdyby były to krowy innej rasy, najczęściej u nas spotykanej, takich warunków by nie przeżyły. Pozdychałyby w wyniku odmrożeń - wyjaśnia Wojciech Trybowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?