Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krwawe safari w miasteckich lasach

Andrzej Gurba
Fot. sxc/archiwum
Miastecka policja sprawdza, czy myśliwi z koła łowieckiego Koliber, w którym są zrzeszeni m.in. czynni funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu, osaczają zwierzynę terenowymi samochodami, urządzając sobie krwawe polowania.

Doniesienie na policję złożyli mieszkańcy podmiasteckiego Turska. Twierdzą, że myśliwi w nocy urządzają sobie m.in. koło ich domów, krwawe safari.

- Szarżują terenowymi autami oślepiając i zaganiając zwierzynę, którą później dobijają. To nie ma nic wspólnego z łowiectwem - oburzają się ludzie.

Mieszkańcy twierdzą, że auta są doskonale wyposażone m.in. w bardzo silne reflektory.

- Po co takie światła. Chyba nie po to, aby oświetlić sobie drogę? - pyta retorycznie mężczyzna, który ma dom na obrzeżu wsi. Ludzie obawiają się też o swój los. - Takie safari i nas może dosięgać, bo nuż kula zabłądzi do naszych domów - słychać bardzo poważne oskarżenia.

Janusz Stępniewski, prezes koła Koliber odrzuca oskarżenia.

- To doniesienie to zwykła zemsta. Trzy lata temu nasi myśliwi zastrzelili rottweilera, którego właścicielem był jeden z mężczyzn, który nas teraz oskarża. Pies, pozostawiony bez opieki atakował sarnę. Jego odstrzał odbył się zgodnie z prawem. Mieszkaniec został ukarany mandatem. Nie może nam tego darować, to się mści - ocenia Stępniewski.

Inny myśliwy z koła Koliber mówi, że kiedyś o drugiej w nocy spotkał w lesie spacerujących z psem mieszkańców Turska. - Wiedzieli, że polujemy. Prowokowali nas - twierdzi myśliwy.

Marek Mazur, komendant miasteckiej policji potwierdza, że wpłynęło zgłoszenie w tej sprawie.
- Wyjaśniamy to. Na dzisiaj nic więcej nie mam do powiedzenia - oznajmia komendant. Nam udało się ustalić, że w zgłoszeniu nie ma wskazań na konkretne osoby, czy rejestracje samochodów. Są ogólne twierdzenia mówiące o kilku samochodach z silnymi reflektorami, które jeździły po lasach i polach, i o strzałach.
Myśliwi z koła Koliber przypominają, że taki sam donos był trzy lata temu.

- Sprawę umorzono, tak samo będzie teraz - myśliwi są pewni. Stępniewski twierdzi, że ci co ich oskarżają, wykorzystują fakt, że członkami koła jest kilku funkcjonariuszy BOR.

- To takie medialne. Chcę oświadczyć, że w naszym kole nie ma członków rządu, kancelarii premiera, czy prezydenta - ironizuje Stępniewski.

Myśliwi zwracają jeszcze uwagę na kłusowników na tym terenie. - Mają nie gorszy sprzęt, niż my. Straż łowiecka wyłapuje jednych, ale zaraz pojawiają się następni - mówią myśliwi.

Koło Koliber z Warszawy skupia 40 członków. Powstało przed laty przy Biurze Ochrony Rządu. Teraz czynnych oficerów BOR jest tylko trzech. Członkami są przedsiębiorcy, rolnicy, policjanci i emeryci, w większości spoza Pomorza. Do koła należy też dziewięciu miejscowych myśliwych. To głównie leśnicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza