Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzyczą "baba do garów", a ona chce sędziować na mistrzostwach Europy

Karol Maćkowiak
Katarzyna Lisiecka-Sęk sędziuje mecze mężczyzn i, jak sama mówi, kobiety łagodzą obyczaje
Katarzyna Lisiecka-Sęk sędziuje mecze mężczyzn i, jak sama mówi, kobiety łagodzą obyczaje Waldemar Wylegalski
Katarzyna Lisiecka-Sęk, wbrew stereotypom, pokonuje kolejne szczeble sędziowskiej kariery. Już może sędziować mecze międzynarodowe, ale jej marzeniem jest pojechać na Euro.

Katarzyna Lisiecka-Sęk z Poznania w 2015 roku została sędzią międzynarodowym. Tym samym rozpoczęła nowy etap w swojej sędziowskiej karierze, która trwa już trzynaście lat, czyli całą dorosłość.

Wyrozumiały małżonek

- Piłką nożną interesowałam się od zawsze, co zawdzięczam tacie, który zabierał mnie ze sobą na mecze, turnieje, które sędziował, a dotarł w swojej drodze aż do pierwszej ligi. Kiedy skończyłam 18 lat, zapisałam się na kurs sędziowski i tak trwa to już 13 lat - mówi z uśmiechem Katarzyna Lisiecka-Sęk, która na co dzień jest fizjoterapeutką, wykonuje masaże i rehabilitacje. To jednak piłka nożna jest jej prawdziwą pasją, której się poświęca, niemal bez reszty. Na szczęście jej mąż Mateusz sam interesuje się sportem, a po drugie jest wyjątkowo wyrozumiały i cierpliwy. Mateusz Sęk przez całe lata grał w piłkę, dzięki czemu doskonale rozumie pasję swojej żony.

- Oglądam mecze także przez pryzmat tego, jak w danej sytuacji zachował się sędzia, jak zareagował, jaka była jego mowa ciała. A weekendy od lat spędzam z gwizdkiem, sędziując mecze - kontynuuje.

Bramkarz nie wytrzymał

W poprzednim sezonie Katarzyna sędziowała m.in. spotkania grupy kujawsko-pomorsko-wielkopolskiej III ligi, cały czas jednak czeka na debiut w międzynarodowym meczu seniorek. - Największym moim dotychczasowym sukcesem było sędziowanie turnieju eliminacyjnego mistrzostw Europy juniorek w Walii w zeszłym roku, po tym jak zostałam sędzią międzynarodową kobiet. Od ośmiu lat sędziuję mecze ekstraligi kobiet, od lat mecze seniorów - mówi.

Katarzyna została wyznaczona jako arbiter główny, rozgrywanego 8 czerwca w Kaliszu, finału wielkopolskiego Pucharu Polski. Jak sama przyznaje, choć ma już spore doświadczenie w sędziowaniu meczów mężczyzn, to czuła spory stres. Finałowa gorączka, presja i świadomość, że każdy ewentualny błąd może mieć wpływ na wynik sprawiły, że trudno było te zawody traktować jak każdy mecz. Wszystko szło bardzo dobrze aż do ostatniej minuty doliczonego czasu gry.

- Polonia prowadziła i była już o krok od zwycięstwa, kibice w zasadzie już zaczęli świętowanie. Doliczyłam cztery minuty i dosłownie, kiedy sędzia techniczny już odliczał mi w słuchawce koniec meczu, padła bramka dla Włókniarza. Kaliszanie później już przeważali, strzelili bramki na 2:1 i 3:1 - opowiada. Emocje poniosły Adriana Lisa z Polonii.

- W samej końcówce meczu po jednym z fauli graczy Polonii pokazałam żółtą kartkę. Zawodnicy tej drużyny mieli o to pretensje, a najbardziej protestował bramkarz. Wyskoczył z pretensjami do sędziego asystenta, odepchnął go, groził. Nie było innej możliwości, niż pokazanie czerwonej kartki, choć o całej sytuacji usłyszałam dzięki systemowi łączności z asystentami, którzy niemal już krzyczeli:, że „bramkarz czerwona”! Okazało się też, że rzucił w moją stronę rękawicami. Rozumiem, że takie sytuacje się zdarzają, wynika to z rozczarowania czy frustracji. Po meczu, kiedy już emocje nieco opadły, kierownictwo klubu przeprosiło za cały incydent - przyznaje sędzina międzynarodowa.
Trzeba jednak pamiętać, że podobne sytuacje mogą się przytrafić każdemu sędziemu, nie tylko kobiecie z gwizdkiem.

- Gdybym miała się przejmować wszystkim, co mówią, to już dawno bym skończyła swoją przygodę z sędziowaniem, a wiążę z tym spore nadzieje. Moim marzeniem jest sędziować mecze Euro, ale jeszcze sporo pracy przede mną. Spotkania na międzynarodowych turniejach otrzymują arbitrzy z klasy sędziowskiej elite - tłumaczy Katarzyna, która należy do III klasy sędziowskiej. Spośród Polek szanse na wyjazd na przyszłoroczne mistrzostwa Europy w Holandii ma Monika Mularczyk, która należy do sędziowskiej ekstraklasy.

Kobiety łagodzą obyczaje

Co ciekawe, panowie, wiedząc że mecz prowadzi kobieta, potrafią pohamować swoje temperamenty. - Wtedy odnoszą się do siebie z większym szacunkiem. Można więc powiedzieć, że kobiety trochę łagodzą obyczaje.

Inna sprawa, że panowie też potrafią w trakcie zawodów zażartować, tak by rozładować atmosferę. - Bywa wesoło. Nieraz jak piłkarz dostaje kartkę, pytam się go „jaki numer?”, to w odpowiedzi słyszę pytanie: „ale telefonu?”.

Jeszcze kilka lat temu sędziująca kobieta traktowana była niemal jak ciekawostka. Dziś staje się to codziennością. - Piłkarze przyzwyczajają się do widoku kobiety z gwizdkiem, niemal co roku na kursach sędziowskich w Poznaniu pojawiają się kobiety.

Katarzyna musi mierzyć się z podwójnymi obowiązkami. - Muszę cały czas być w formie, zarówno pod względem fizycznym, jak i tym mentalnym, z uwagi na fakt, że sędziuję zarówno kobietom, jak i mężczyznom, odpowiednie testy muszę zdawać dwa razy w roku.

Ulubiony przepis

Młodzi sędziowie muszą mieć grubą skórę, o meczach w B-klasie krążą już legendy, a z sytuacjami nieraz śmiesznymi, nieraz tragicznymi, muszą mierzyć się też sędziujące kobiety.

- To fakt, że dla młodego sędziego spotkania B-klasy czy okręgówki bywają trudne, musi on się zmierzyć z wieloma przeciwnościami. Od jakiegoś czasu na mecze B-klasy jeżdżą trójki sędziowskie, więc jest nieco lepiej. Na szczęście nie miałam nigdy takiej sytuacji, że trzeba było uciekać czy się chować, nigdy też nie doszło do rękoczynów, ale wyzwiska ze strony kibiców się zdarzały - kontynuuje pani Katarzyna.
Schematyczne myślenie na temat kompetencji sędziujących kobiet nie jest oczywiście obce kibicom najmniejszych w kraju klubów A lub B klasy. Oglądając niedzielne zawody, często leczą kaca, świetnie się bawią i wcielają w role komentatorów. - Nieraz słyszałam z trybun jednak teksty typu: „baba do garów” albo „ciekawe, czy chociaż wie, co to spalony”. To uleganie stereotypom, że kobieta nie może się znać na piłce - tłumaczy, po czym dodaje:

- Kiedyś, jeszcze na studiach Akademii Wychowania Fizycznego, mieliśmy odpytki z poszczególnych artykułów przepisów. Wykładowca wywoływał każdego i losowaliśmy pytania. Oczywiście ku mojej uciesze wylosowałam art. 17, czyli przepis o spalonym. Wyrecytowałam i obrazowo wyjaśniłam cały przepis, a wykładowca podszedł do mnie i mówiąc „szacun” przybił mi żółwika - śmieje się nasza rozmówczyni.

Nowinki na Euro

Uszczypliwe uwagi wynikają także z nieznajomości przepisów przez kibiców i nieraz nawet samych piłkarzy, a mistrzostwa we Francji przyniosły kolejne zmiany.

Podczas Euro 2016 w życie wchodzą przepisy, które również w rozgrywkach ligowych będą funkcjonować od lipca. - Najbardziej widoczna zmiana jest taka, że rozpoczęcie gry od środka boiska nie musi być wykonane podaniem do przodu. To powoduje, że w środkowym kole jest często jeden zawodnik, który podaje piłkę koledze na przykład do tyłu czy w bok - wyjaśnia Katarzyna.

Zmieniają się też przepisy dotyczące karania kartkami za faul w polu karnym. Jeszcze przed mistrzostwami drużyna piłkarza faulującego przeciwnika, będącego w czystej sytuacji do zdobycia bramki, była karana praktycznie trzy razy: rzutem karnym, czerwoną kartką, a co za tym idzie wykluczeniem w kolejnym spotkaniu. Teraz piłkarz ma być karany żółtą kartką, chyba że widoczne jest, że nie ma szans dotknąć piłki, a tylko chce nieprzepisowo zatrzymać przeciwnika.

Sędziowie wypowiadają też wojnę spryciarzom, którzy strzelają karne „na raty”. Dotychczas, gdy strzelec zatrzymał się przed strzałem, został karany żółtą kartką, zaś karnego powtarzano, teraz przyznaje się rzut wolny pośredni.

A na koniec zupełnie nowy przepis: sędzia w każdej chwili meczu może zarządzić przerwę na uzupełnienie płynów (wcześniej tylko w połowie każdej z części gry).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Krzyczą "baba do garów", a ona chce sędziować na mistrzostwach Europy - Głos Wielkopolski

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza