- Czy miał pan coś wspólnego z futbolem w młodzieńczych latach?
- Piłką nożną interesowałem się od dawna i przez pewien czas grałem nawet w Gwardii Koszalin, a następnie w Saturnie Mielno.
- Co pana tak naprawdę skłoniło do sędziowania?
- Do sędziowania namówił mnie mój kolega ze szkoły, zaproponował mi, abym poszedł na szkolenie dla sędziów. Karierę rozpocząłem w Koszalinie.
- Którym osobom zawdzięcza pan bieganie z gwizdkiem i chorągiewką na boisku?
- Gdy przyjęto mnie do pracy w policji, przeniosłem się na stałe do Słupska. Podczas szkolenia poznałem dwóch sędziów policjantów, którzy namówili mnie do rozpoczęcia sędziowania w podokręgu słupskim. Tak na dobrą sprawę to w Słupsku zaczęła się moja kariera sędziowska na poziomie ligowym. W mieście nad Słupią poznałem wiele osób, którym zawdzięczam bardzo dużo. Wśród nich był obecny sędzia
międzynarodowy Dawid Piasecki. Sędziowałem z nim wiele meczów i podczas nich dużo się nauczyłem. Były to bardzo ważne i trudne konfrontacje o ligowe punkty, które pozwoliły mi uwierzyć w swoje możliwości.
- Które spotkanie prowadzone przez pana należy do najmilszych wspomnień?
- Były to zawody piłkarskie trzeciej ligi pomiędzy drużynami Orlęta Reda - Pogoń Barlinek. Jeden z widzów w imieniu wszystkich kibiców drużyny gospodarzy pogratulował mi dobrego sędziowania. Było to bardzo miłe.
- Do którego meczu niechętnie pan wraca w swojej dotychczasowej karierze?
- Nie miałem dotychczas takiego meczu. Zdarzają się spotkania lepsze i gorsze.
- Czy ma pan na tyle cywilnej odwagi, by do błędu publicznie się przyznać?
- Pamiętam taki mecz na początku mojej kariery, gdy sędziowałem trampkarzy. Padał wtedy mocno deszcz, a obie drużyny strzelały dużo bramek. Po zakończonych zawodach powiedziałem o wyniku 8:7, a jak się później okazało zapomniałem wpisać jedną z bramek, a rezultat powinien być 8:8. Natychmiast przeprosiłem za swój błąd.
- Cechy dobrego arbitra?
- Odpowiedzialność, sprawiedliwość, punktualność, profesjonalizm, dokładność, umiejętność pracy w zespole.
- Piłkarze, z którymi do tej pory miał pan najwięcej problemów?
- Oczywiście, że są tacy zawodnicy, ale to chciałbym pozostawić dla siebie.
- Jak rodzina odbiera pana sędziowskie hobby?
- Żona początkowo nie mogła się przyzwyczaić do tego, że często nie ma mnie w domu, ale w końcu jednak zaakceptowała moją pasję. Moja ośmioletnia córka zna już nazwy niektórych drużyn, a trzyletni synek gra w piłkę.
- Jest pan policjantem. Sędziowanie nie koliduje z pracą?
- Nie. Mecze rozgrywane są głównie podczas weekendów.
- Czy opowieści o przekupnych arbitrach i korupcji nie zniechęcają pana do sędziowania?
- Tego, co się stało, nie da się już w żaden sposób cofnąć. W tej chwili nie dyskutuje się o zjawisku korupcyjnym. Nie wydaje mi się, że wcześniejsze wydarzenia mogłyby zniechęcić mnie do sędziowania.
- lle spotkań figuruje na pana koncie?
- Około 600 spotkań.
- Wzór sędziego krajowego i zagranicznego?
- Z Polaków to Dawid Piasecki i Maciej Wierzbowski oraz Szwajcar Massimo Busacca.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?