Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Zadarko, nowy sufragan koszalińsko-kołobrzeski, dzieciństwo i młodość spędził w Ustce

Redakcja
Na naszej-klasie Krzysztof Zadarko (stoi) nie ma swojego profilu, ale występuje na kilku zdjęciach swojej klasy z technikum. Tu się kształtował. Podczas sobotniej uroczystości imiennie dziękował wychowawczyni tej klasy, Lidii Marciniak.
Na naszej-klasie Krzysztof Zadarko (stoi) nie ma swojego profilu, ale występuje na kilku zdjęciach swojej klasy z technikum. Tu się kształtował. Podczas sobotniej uroczystości imiennie dziękował wychowawczyni tej klasy, Lidii Marciniak.
Biegał z kumplami po polach koło usteckiej tysiąclatki. Przeganiali ich stamtąd właściciele gruntu. Tak zapamiętał go kolega. W 1979 roku przyjechał papież Jan Paweł II i wygłosił apel, by zstąpił Duch Boży i odnowił oblicze tej ziemi. Rok później Krzysztof Zadarko był już w seminarium duchownym.

W minioną sobotę został wyświęcony na biskupa pomocniczego. Kuria podkreśla, że ksiądz Zadarko jest pierwszym biskupem, który pochodzi "z tej ziemi", czyli ze środkowopomorskiej diecezji, utworzonej w 1972 roku.

Mama się zawsze za niego modliła

Ta ziemia to konkretnie Ustka. Dziś barwny i hałaśliwy nadmorski kurort 30 lat temu był szarą małą mieściną. Ludzie pracowali tu albo w firmach rybnych, albo w rozbudowującej się stoczni, albo w wojsku. Ojciec biskupa był kierowcą w Korabiu. Znakiem czasu była statua z czerwoną gwiazdą, stojąca w centrum Placu Wolności.
Choć w Ustce wciąż żyje wielu świadków tamtych dni, trudno nam było odtworzyć usteckie lata biskupa. Jego ponad 70-letnia mama niechętnie rozmawia z dziennikarzami. - Jestem nieufna wobec mediów - wyjaśnia. - Nie mogę patrzeć, jak działacie. Człowiek cierpi, ma ból w oczach, a wy nie potraficie tego uszanować, najeżdżacie na niego z kamerą, a potem łapiecie za słówka, robicie afery z tego, co powiedział.

Dodaje, że biskup jako chłopiec dobrze się uczył, a teraz ciężko pracuje. Udaje się jej z nim porozmawiać zwykle dopiero o 23 albo przed północą. - Ciężko oddycha. Pytam, dlaczego, a on na to, że jest bardzo zmęczony. Ale wiem jedno: to jest jego miejsce, w którym chciał się znaleźć. Kościół jest jego rodziną i jest szczęśliwy. Modlę się za niego codziennie tak jak zawsze: o łaskę wiary i żeby Pan Bóg umacniał go na jego drodze.

Chłopak z Osiedla XX-Lecia

Bardziej otwarci są dawni koledzy. Krzysztof Siemak, teraz kierowca ciężarówki mieszkający w Białymstoku, dobrze pamięta imiennika. Są z tego samego rocznika: 1960. Razem chodzili przez osiem lat do tej samej klasy C w usteckiej tysiąclatce, w której obecnie mieści się gimnazjum. Wspólny czas edukacji w podstawówce trwał od 1967 do 1975 roku.

Obaj mieszkali na usteckim Osiedlu XX-Lecia PRL. To typowy przykład budownictwa mieszkaniowego z czasów środkowego Gomułki. Ciasne mieszkanka z przechodnimi pokojami, kuchnie bez okien. Tu mama obecnego biskupa mieszka do dziś. Wtedy było ich siedmioro: rodzice i pięcioro rodzeństwa.
- Te bloki to czysta herezja - wspomina teraz Siemak. - Widział pan kiedyś kuchnie bez okien?

Dobry uczeń, ale nie kujon

Krzysztof Zadarko w podstawówce należał do najlepszych uczniów w klasie, która oprócz biskupa wydała między innymi wziętego trójmiejskiego stomatologa i komandora porucznika marynarki wojennej, przez kilkanaście lat pływającego na okrętach podwodnych.

Zadarko też mógł wybrać tego typu karierę. Specjalizował się w przedmiotach ścisłych i w biologii. Irena Majchrzak, była nauczycielka usteckiej "trójki": - Był bardzo dobry z fizyki i z chemii, świetnie rozwiązywał równania. W siódmej albo ósmej klasie pojechał do Słupska na konkurs i został jego finalistą. Chodził do mnie na kółko fizyczne.

W superlatywach mówi o nim też Bożena Sarna, która obecnego biskupa uczyła biologii. - Był super! Nie tylko dobry uczeń, ale także bardzo koleżeński. Nie był jakimś szczególnym świętoszkiem, ale nie był też chuliganem. Grał w piłkę, ale szyb nie wybijał. Zawsze był lubiany.

Kółko dla elit

Co do piłki, Krzysztof Siemak zapamiętał, że chłopacy z XX-Lecia zwykli w nią grywać na polach koło "trójki", dziś całkowicie już zabudowanych. - Wtedy nie było innej rozrywki. Graliśmy tam, a właściciele pola nas przeganiali. Krzysiek też z nami grał - wspomina. - Czasami cała nasza grupa paliła na spółkę jednego papierosa i, o ile dobrze pamiętam, on też się z nami sztachał.

Aleksander Kryszałowicz, obecnie ustecki przedsiębiorca w branży turystycznej: - Ze mną chodził na kółko taneczne. Normalny chłopak i takim pozostał, gdy już został księdzem. Gdy zawoziłem do Skrzatusza ludzi na pielgrzymki, często go spotykałem. Nie zadzierał nosa, wołał do mnie z daleka "Cześć Olek!".
Siemak dodaje, że kółko taneczne było dostępne tylko dla najlepszych uczniów. - Słabych, takich jak ja, tam nie brali. Mieli fajnie. Jeździli na występy, tańczyli na różnych akademiach. Zwalniali ich z lekcji.

Znajoma z kiosku

Przyszły biskup oprócz tańca miał jeszcze inne hobby: krótkofalówki. Sam budował miniradiostacje i komunikował się przy ich pomocy z ludźmi z odległych zakątków globu.

- Słuchał ludzi z dalekich mórz. Miał dużo znajomych na całym świecie, lubił o nich opowiadać - wspomina jego mama.

Helena Trzebiatowska na przełomie lat 70. i 80. pracowała w kiosku koło kina przy ul. Marynarki Polskiej. Zapamiętała Krzysztofa jako sympatycznego chłopaka, który codziennie przechodził obok jej budki na przystanek autobusowy naprzeciwko kościoła. Z tego przystanku dojeżdżał wówczas do Słupska, gdzie chodził do technikum elektrycznego.

- Kupował u mnie prasę, chyba "Młodego Technika" - wspomina. - Z czasem zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Był bardzo sympatyczny. Narzekał tylko na te dojazdy. Mówił, że wolałby mieć szkołę na miejscu.

Polski syndrom

To jeden z polskich fenomenów II połowy XX wieku. Przyszły biskup dorastał na osiedlu, którego nazwa wciąż nawiązuje do ateistycznego komunizmu. Tańczył w szkolnym kółku tanecznym, występował na szkolnych akademiach, mających kształtować w uczniach właściwe postawy społeczne i socjalistyczny, materialistyczny światopogląd, interesował się przedmiotami ścisłymi i przyrodniczymi.

Co ciekawe, nigdy nie był ministrantem i, jak wspominają koledzy, nie ujawniał jakiejś szczególnej religijności, a przynajmniej nie demonstrował jej. Jak to się stało, że mimo silnej indoktrynacji w przeciwnym kierunku, zaraz po maturze podjął życiową decyzję, by wstąpić do seminarium?

Ks. prałat Jan Turkiel, obecny proboszcz w parafii, z której pochodzi biskup, a pod koniec lat 70. jej wikary, nie potrafił nam odpowiedzieć na to pytanie. Za to Irena Majchrzak, nauczycielka fizyki, tak. - To był wpływ domu, w którym wyrastał. Tego wpływu żadna indoktrynacja nie była w stanie pokonać - twierdzi.

Kim jest

Na naszej-klasie Krzysztof Zadarko (stoi) nie ma swojego profilu, ale występuje na kilku zdjęciach swojej klasy z technikum. Tu się kształtował. Podczas sobotniej uroczystości imiennie dziękował wychowawczyni tej klasy, Lidii Marciniak.

Krzysztof Zadarko, biskup pomocniczy w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Nominowany 15 lutego 2009 roku przez papieża Benedykta XVI. Jest trzecim biskupem w diecezji, obok ordynariusza biskupa Edwarda Dajczaka i drugiego biskupa pomocniczego (sufragana) - Pawła Cieślika.

Urodził się 2 września 1960 roku w Słupsku, ale dzieciństwo i młodość spędził w Ustce, gdzie do dziś mieszka jego rodzina. Ma czterech braci i siostrę. Po maturze studiował w Wyższym Seminarium Duchownym w Gościkowie - Paradyżu (filozofia, lata 1980-1982) oraz w Wyższym Seminarium Duchownym w podkoszalińskim Wilkowie (teologia, lata 1982-1986). Święcenia kapłańskie przyjął 25 maja 1986 roku. Od 1986 do 1987 roku oraz w latach 1990 -1991 był wikariuszem w parafii katedralnej w Koszalinie. W tym czasie pracował też jako katecheta w koszalińskim Liceum Plastycznym.

Niedługo potem został wykładowcą w Wyższym Seminarium Duchownym w Wilkowie oraz dyrektorem diecezjalnej rozgłośni radiowej w Koszalinie. W 1995 roku został mianowany dyrektorem wydziału duszpasterskiego kurii biskupiej. W latach 2005-2007 pełnił funkcję rzecznika prasowego kurii. Następnie wyjechał do Szwajcarii i zaczął pracę w Polskiej Misji Katolickiej. W 2008 roku obronił doktorat z homiletyki, czyli z nauki o kaznodziejstwie, na Uniwersytecie Kardynała Stefan Wyszyńskiego w Warszawie. Święcenia i sakrę biskupią przyjął 25 kwietnia.

Źródło:
www.regiopedia.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza