Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto widział nasze dziecko?

Piotr Polechoński
Zdjęcia pięciu zaginionych przed laty dziewczynek i wyobrażenie ich obecnego wyglądu, przygotowane dzięki symulacji komputerowej, od początku grudnia zdobią dworce największych polskich miast. Publikują je gazety centralne i regionalne, w tym - "Głos Pomorza"

Fakty

Fakty

W Polsce ginie rocznie ponad 1500 dzieci, które nie ukończyły 13 roku życia (w tym 150 w wieku poniżej 7 lat). Nie wszystkie udaje się odnaleźć. Jak w takich sytuacjach postępować?
- Natychmiast zgłosić zaginięcie na policji, która ma obowiązek przyjęcia zgłoszenia. Nie istnieje żaden przepis mówiący, że od chwili zaginięcia do przyjęcia zgłoszenia musi upłynąć 48 godzin.
- Trzeba pamiętać o zdjęciu i, jeżeli jest to jedyna fotografia, nie zostawiać go w komisariacie, ale szybko zrobić reprodukcje.
- Policja powinna natychmiast rozpocząć poszukiwania.
- Dobrze jest bezzwłocznie skontaktować się z redakcjami lokalnych gazet, radia i telewizji i dostarczyć zdjęcie oraz krótką informację o okolicznościach zaginięcia.
- Warto też jak najszybciej zgłosić się z prośbą o pomoc do redaktorów programu telewizyjnego "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie" (0-22 prefix 851-10-35) lub do Fundacji "Itaka" (0-22 prefix 654 - 70 - 70).

Z plakatów patrzą na nas dwie Anie, Daria, Sylwia i Andżelika. Jedna dziewczynka wyszła do księgarni, inna powiedziała rodzicom, że idzie pobawić się z koleżankami w piaskownicy. Do tej pory nie wróciły. Na plakatach są też fotografie, z których można się dowiedzieć, jak te osoby najprawdopodobniej wyglądają teraz (nierzadko kilkanaście lat od zaginięcia).
- Najważniejszy cel naszej akcji to rzecz jasna odszukanie zaginionych wtedy dzieci - mówi Krystyna Napiórkowska z Fundacji Pomocy Ludziom Dotkniętym Problemem Zaginięcia "Itaka". Fundacja zorganizowała całą akcję wraz z Komendą Główną Policji i Międzynarodowym Stowarzyszeniem Reklamy. - Inna ważna sprawa to uwrażliwienie innych rodziców: powinni bardziej uważać na swoje pociechy i lepiej się nimi opiekować. Bo powodem tego, że dzieci giną jest zawsze nieuwaga rodziców - zapewnia Krystyna Napiórkowska.
Wizerunki powstałe dzięki symulacji komputerowej to wynik zastosowania metody tzw. progresji wiekowej. Polega ona na tym, że do stworzenia wirtualnego portretu dzieci wykorzystuje się ich prawdziwe zdjęcia oraz fotografie rodziców i rodzeństwa, gdy byli w ich wieku. - Podstawowym błędem policji i rodziców jest to, że po kilku latach poszukują zaginionych na podstawie starych zdjęć. To nie ma już najmniejszego sensu - dodaje Krystyna Napiórkowska. Problemem są jednak pieniądze. W Polsce za przygotowanie symulacji trzeba zapłacić 500 zł (w Stanach Zjednoczonych wykonywana jest ona za darmo).
Tymczasem o prowadzonej od tygodnia akcji nic nie wiedzą w koszalińskiej policji. Marek Płaza, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej w Koszalinie, stwierdził, że sprawy nie zna. Nie był w stanie też odpowiedzieć na pytanie, gdzie mogą zgłaszać się osoby zainteresowane wykonaniem symulacji. Jedyne co wiedział, to liczba dzieci, które w kończącym się roku zaginęły w Koszalinie i powiecie koszalińskim. Takie nieszczęście spotkało 14 rodzin. W trzynastu przypadkach dzieci wróciły do rodziców. Jeden chłopiec, jak się okazało, popełnił samobójstwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza