Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ktoś truje psy w Ustce, do tego od dawna

Kinga Siwiec
Zdjęcie ilustracyjne
Wracamy do sprawy otrutych psów z Ustki. Nasza czytelniczka zasygnalizowała nam, że ktoś regularnie truje jej podopiecznych. Rozwiązanie problemu jest dalekie, bo właściciele psów niechętnie zgłaszają sprawę na policję.

O problemie trucia zwierząt w Ustce pisaliśmy w sierpniu. Pani Sandra napisała list do naszej redakcji, w którym opisywała problem, jaki mają właściciele psów.

- Od jakiegoś czasu dochodzą do mnie sygnały o próbach trucia zwierząt, szczególnie psów. Po całej Ustce porozrzucane są psie przysmaki nasączone trucizną. Sprawcy rozrzucają je po lasach i parkach, nierzadko podrzucają je także na prywatne posesje – opowiada pani Sandra, psia behawiorystka oraz założycielka grupy Nasze Psy – Ustka na Facebooku. Na wspomnianej grupie można znaleźć wypowiedzi wielu właścicieli psów, którzy zetknęli się z tym problemem. Z komentarzy można wywnioskować, że problem jest powszechny, wiele psów ucierpiało w ciągu ostatnich dwóch lat. Z niektórymi z właścicieli udało nam się skontaktować osobiście. Jednym z nich jest pani Ewelina, której pupil był w grupie pierwszych ofiar truciciela.

Trwa głosowanie...

Czy zaadoptowałbyś psa ze schroniska?

- To było w 2017 roku, czyli dwa lata temu. Prawdopodobnie byliśmy jednymi z pierwszych, których ten problem dotknął - mówi pani Ewelina. - Pewnego dnia zauważyłam, że mój labrador jest osowiały, nie ma ochoty jeść ani wychodzić na spacer. Wkrótce przestał nawet podnosić głowę, wtedy pojechaliśmy z nim do weterynarza, aby sprawdził, co mu dolega. Wykonaliśmy szereg badań, w tym badanie krwi i USG jamy brzusznej. Okazało się, że pies miał wypalony żołądek oraz bardzo złe wyniki krwi. Pani Ewelina usłyszała od lekarza weterynarii, że to nie pierwszy taki przypadek, z którym się zetknął. Poradził jej, aby sprawdziła, czy w ostatnim czasie w okolicy nie był rozpylany randap, silny środek chemiczny, którego używa się w walce z uciążliwymi chwastami.

Spotkanie Słupskich Adopciaków [zdjęcia, wideo]

- W poczekalni spotkaliśmy się z właścicielami psa rasy amstaff, który miał niemal identyczne objawy. Później, kiedy przez miesiąc byliśmy częstymi gośćmi w przychodni, poznałam też historię innych właścicieli. Zrozumiałam, że nasz labrador nie jest jedynym otrutym psem w okolicy - opowiada pani Ewelina. - Zrobiłam, co zasugerował weterynarz, i próbowałam dowiedzieć się, czy w ostatnim czasie przeprowadzane były jakiekolwiek opryski. Okazało się, że nie, więc tę przyczynę złego stanu mojego psa mogliśmy wykluczyć. Na szczęście mój pies jest duży, waży 45 kg. Gdyby trafiło na mniejszego psa, to prawdopodobnie ilość trującej substancji by go zabiła. Labrador pani Eweliny do tej pory ma problemy z żołądkiem, mimo że minęły już 2 lata od otrucia.

Właścicielka natomiast ciągle żyje z obawą, że sytuacja się powtórzy, a pies tym razem nie przeżyje. Inną poszkodowaną, tym razem z lipca tego roku, jest pani Monika. Jej rottweiler do tej pory przechodzi rekonwalescencję. - Mieliśmy szczęście, bo nasz pies jest duży i dość młody. Nigdy wcześniej nie miał też najmniejszych problemów ze zdrowiem. Chyba tylko to przesądziło o tym, że przeżył - mówi pani Monika. Sąsiedzi zza płotu mieli mniej szczęścia, ich dziesięcioletnia suczka nie wytrzymała. Podobnie jak pies dalszego sąsiada. Wszystkie trzy psy zostały otrute mniej więcej w tym samym czasie, ciężko więc doszukiwać się tu przypadku. Tym bardziej że na portalu Facebook zgromadziła się już spora grupa ludzi, których problem dotknął osobiście.

- Próbujemy zorganizować się, kontaktuję się z osobami, których psy zostały otrute i próbuję zasugerować im, aby zgłaszały sprawę na policję bez względu na to, czy pies przeżył, czy nie - mówi pani Sandra, która jako pierwsza poinformowała nas o usteckim problemie. - Wiele osób nie składa zeznań na policji, dlatego mamy trudności z uzyskaniem dowodów w tej sprawie. Dlatego apeluję - jeśli ktoś z Państwa został poszkodowany, proszę, zgłoście swój przypadek, być może przyczyni się to do złapania sprawcy. Pani Sandra jest też w kontakcie z Urzędem Miasta w Ustce w celu przeprowadzenia akcji społecznej, uświadamiającej zagrożenia oraz propagującej postawy, jakie uchronią właścicieli psów przed przykrymi konsekwencjami. - Jako urząd miasta mamy szansę na dotarcie do szerszego grona odbiorców, dlatego jesteśmy gotowi pomóc w tej sprawie - mówi Eliza Mordal, rzecznik Urzędu Miasta w Ustce. - Czekamy na rozmowę z właścicielami psów, podczas której ustalimy, jak ta akcja miałaby przebiegać.

Zobacz także: Wystawa psów rasowych w Słupsku

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza