Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kulawa dola pomorskich czwartoligowców

Krzysztof Niekrasz [email protected]
Bramkarz Czarnych, Jarosław Handel, był silnym punktem zespołu, ale nie uchronił go od spadku.
Bramkarz Czarnych, Jarosław Handel, był silnym punktem zespołu, ale nie uchronił go od spadku. Fot. Krzysztof Tomasik
W pomorskiej IV lidze z trzech zespołów z naszego regionu utrzymał się tylko jeden. Potęgowo miało najsilniejszy skład, Czarnym Czarne zabrakło niewiele, ale największe rozczarowanie to Koral Dębnica. Przekombinował.

Oto nasze podsumowanie występów trzech zespołów w minionym już sezonie.

Pomorze Potęgowo

Jesień dobra, wiosna słabsza - tak trzeba ocenić postawę Pomorza. Na półmetku IV ligi Pomorze zajmowało szóste miejsce w tabeli. Jesienny dorobek wynosił 28 punktów. Potęgowska drużyna miała słabszą rundę rewanżową. Zdobyła w niej tylko 16 punktów. Na koniec ligowej batalii beniaminek z Potęgowa wylądował na siódmej pozycji. W drużynie dobrze połączono doświadczenie i młodość. Mateusz Pakosz, Rafał Jaskólski, Damian Formela i Jacek Luzak okazali się wartościowymi wzmocnieniami. Dobrym pociągnięciem było sprowadzenie Mariusza Kalamaszka. Doświadczony pomocnik okazał się reżyserem gry z prawdziwego zdarzenia, ale nie zaliczył wszystkich spotkań z powodu nadmiaru kartek. W trakcie rozgrywek do Karola Pęplino (awansował do IV ligi w tym roku) przeszli Michał Nejman i Marcin Tomaszewski. Potęgowska drużyna preferowała ofensywny futbol. Znacznie gorzej prezentowała się defensywa. Potęgowianie często też byli chimeryczni. Jesienią jako pierwsi przerwali zwycięską passę Lechii II Gdańsk, którą pokonali 1:0. Nie uniknęli wpadek. Takie zimne prysznice przeszli przed własną publicznością w przegranych spotkaniach z Wierzycą Pelplin i to aż 1:7 i w rundzie wiosennej z outsiderem - Czarnymi Pruszcz Gdański 0:1. Postępy zanotował 20-letni Damian Mikołajczyk, który udowodnił, że ma talent i trzeba go dalej szlifować. Ten uniwersalny piłkarz (może grać w pomocy lub w ataku) jest w kręgu zainteresowań kilku klubów z wyższych klas m.in. Lechii Gdańsk i Arki Gdynia. Zmienną formę prezentował 24-letni Tomasz Wólczyński. Dobre mecze przeplatał słabymi. Bardzo istotną rolę w ekipie Pomorza odgrywał Henryk Patyk. Był motorem napędowym wielu poczynań ofensywnych i skutecznym egzekutorem (np. w meczu w Nowym Dworze Gdańskim przeciwko Żuławom zdobył cztery gole, a jego drużyna wygrała 5:0). W przekroju całego sezonu na wyróżnienie zasłużył 28-letni Dominik Kaczmarek, który w zależności od taktyki grał jako pomocnik i, jak trzeba było, to spełniał rolę środkowego obrońcy.

Koral Dębnica

W końcówce sezonu przy maksymalnej koncentracji była szansa dla Korala na zajęcie miejsca dającego utrzymanie. Dębniczanie nie wytrzymali presji, przegrali ostatni mecz u siebie z Murkamem Przodkowo i
spadli. Klub prowadziło aż trzech trenerów.

Za słabą grę na początku sezonu głową zapłacił trener Zbigniew Cyzman. Zastąpił go Mirosław Kowalczyk ze Szczecinka. Pod wodzą nowego trenera Koral rozegrał trzy mecze, w których zdobył trzy punkty. Po nim ster szkoleniowy przejął Janusz Fabich. Pozyskano nowych piłkarzy. Wśród nich byli Jarosław Adamowicz i Karol Sadzik, którzy wcześniej grali w trzecioligowym Druteksie -Bytovii. Z Prime Food Brdy przyszli Łukasz Pawełek i Andrzej Kierski. Dębnicka drużyna zaliczyła także zgrupowanie zimowe w Wągrowcu, aby dobrze przygotować się do wiosny. Runda rewanżowa była trochę lepsza od jesieni (wtedy 16 pkt). Zdobyto w niej 18 punktów. Ten dorobek nie zagwarantował utrzymania. Do pełni szczęścia zabrakło jednego zwycięstwa.

Koral był zespołem o niezłych umiejętnościach, ale nie zawsze jego gracze wykorzystywali swoje atuty. Zawodnicy z Dębnicy potrafili stworzyć wiele sytuacji podbramkowych, które nie zawsze umieli zamienić na gole. Doświadczony Fabich wielokrotnie szukał optymalnego zestawienia, ale nie zawsze miał do dyspozycji wszystkich zawodników. Przeszkodą były kartki, kontuzje, choroby, praca i nauka. W ligowych spotkaniach dało się zauważyć, że młodym graczom z Dębnicy brakowało odporności psychicznej. Z młodzieży spore postępy zrobił 21-letni Dawid Wachnik. Niezły sezon miał 25-letni Michał Adamczyk. Dębnicka defensywa była bardzo słaba. Straciła 63 gole. Tylko więcej bramek po stronie strat mieli Czarni Pruszcz Gdański (82).

W swoich poczynaniach chimeryczni byli wszyscy trzej bramkarze Marek Tandecki, Michał Babiński i Michał Kartuszyński. Dębnicki zespół miał różne oblicza. Gdy drużyna była sprężona i skoncentrowana, to potrafiła grać szybko i skutecznie. Często dębniczanie prezentowali niezłą organizację gry, ale byli nieobliczalni. W dębnickim składzie można było spotkać sporo doświadczonych piłkarzy: 37-letniego Grzegorza Dowkszę, 32-letniego Roberta Michalskiego, 34-letniego Grzegorza Nawackiego. Szkoda, że 30-letni Krzysztof Bednarek nie mógł grać we wszystkich meczach, gdyż prześladowały go urazy. Bardzo korzystnie trzeba ocenić Kamila Bulwana. Wiosenne gry pokazały, że napastnikowi Jarosławowi Adamowiczowi daleko było do dobrej dyspozycji, którą prezentował w poprzednich latach w innych klubach.

Czarni Czarne

Czarni byli beniaminkiem. W rundzie jesiennej ugrali 13 punktów. Wiosną zdobyli 17 oczek. To niewystarczający dorobek na utrzymanie się. Na kolejkę przed zakończeniem rywalizacji ligowej z prowadzenia zespołu zrezygnował trener Jurek Marach, który trzynaście lat związany był na dobre i na złe z Czarnymi.

Czarni mieli dwie wielkie bolączki. Pierwsza to skuteczność. Gdyby zawodnicy z Czarnego mieli trochę więcej szczęścia, to sytuacja drużyny w końcowym rozrachunku nie wyglądałaby tak źle. Czarni zdobyli 40 goli w trzydziestu meczach. Drugim problemem były kontuzje. Na urazy narzekali między innymi: Tomasz Spryszyński i Piotr Jankiewicz.

W bramce numerem jeden był Jarosław Handel. Zawsze prezentował solidne rzemiosło i wyróżniał się kocią wręcz zwinnością. W meczach często popisywał się niewiarygodnymi paradami i ratował swój zespół przed wyższymi porażkami. Za podporę zespołu uważano 31-letniego Pawła Wnuka-Lipińskiego. To ułożony, inteligentny i twardy zawodnik. Występował jako obrońca lub jako pomocnik (uzależnione to było od taktyki na poszczególne mecze). Jego atutem były silne strzały z dystansu. W dodatku niezwykle ambitny, a czasami nawet za bardzo, przez co często oglądał żółte kartki. Z obrońców na wysoką notę zasłużył także 23-letni Karol Kozanko. Z napastników korzystne wrażenie pozostawił 30-letni Roman Sztuba.

Rozgrywki potwierdziły mankamenty młodych piłkarzy. Niektórzy okazali się za słabi psychicznie. Nie zawsze trener miał do dyspozycji wszystkich graczy. Czarneńska drużyna grała dość chaotycznie. Dążyła zbyt prostymi środkami do celu, ale to nie przyniosło spodziewanych efektów. Ekipę z Czarnego zawsze cechowała jednak wiara w sukces, czasami nawet na wyrost. O obliczu czarneńskiego beniaminka decydowali głównie rutyniarze. Zawodnicy starszego pokolenia sporo umieją, ale mieli kłopoty z ustabilizowaną formą.

Czarni uważani są za wielkich pechowców. Przegrali trzynaście meczów różnicą jednej bramki.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza