Książka powstała na podstawie strony https://www.facebook.com/Kwarantannariusz. O tym, skąd wziął się pomysł zebrania zapisków z kwarantanny, mówi sama autorka.
- Pewnego dnia napisałam krótki tekścik o tym, jak mój bratanek podłączał mnie do filmowej platformy Netflixa - zaczyna Jolanta Nitkowska-Węglarz. - Tego samego dnia mój niegdysiejszy redakcyjny kolega – Krzysiu Tomasik – napisał pod tekstem kilka słów:
"Jola, powiem Ci szczerze, że pierwszy raz na Facebooku przeczytałem tak długiego posta. I to jednym tchem. Czekam na następne!".
Trochę się zdziwiłam, bo tekst był właściwie o niczym, ale skoro mojemu koledze sprawił przyjemność, to… coś w opowiadaniu historyjek być musi. Niemcy zupełnie niedawno na nowo odkryli, że opowiadanie historyjek dzieciom stymuluje ich rozwój. Ale najpierw to rodzice stracili umiejętność rozmawiania z dziećmi i woleli zamiast wspólnego wymyślania opowieści gapić się w nieodłączne komórki. Moje pokolenie natomiast pamięta, że opowieści wymyślane na poczekaniu na dobranoc zostawały czasem w myślach przez całe życie. Opowiadanie historyjek było sednem wszystkich spotkań towarzyskich, w których mieszały się swobodnie i nienachalnie psy, koty, dzieci, przedmioty i inni ludzie. A wszystko okraszone nutą albo żartu, albo płaczu… W gronie najbliższych najlepiej żartuje się z samego siebie. Może w pandemii Facebook zastąpi spotkanie towarzyskie? – sama siebie zapytałam i… zaczęłam tworzyć powiastki na użytek moich znajomych. Nagle okazało się, że powiększa się lista osób, którym te tekściki ubarwiały codzienność w przymusowej izolacji. Kasia Woźniak – niegdyś konserwator przyrody i moja bliska koleżanka, codziennie mnie przynaglała: – Czekam na więcej!… Marek Sztarbowski – jeden z najlepszych, albo najlepszy poeta internetowy w Polsce, z którym mieliśmy na koncie kilka wspólnych przedsięwzięć literackich, prawie każdego dnia pytał, czy coś nowego dziś przeczyta. Z zabawy zrobiła się robota, co niekoniecznie mi się podobało! Jednak świadomość, że komuś moje pisanie pozwala przetrwać kolejny dzień w kwarantannie, zmuszała mnie do rezygnacji z lenistwa. Z czasem utworzyło się grono bardzo przyjaznych ludzi, którzy rozmawiali ze sobą na Facebooku nie tylko o tym, co ja im zaproponowałam do przeczytania. COVID-owa codzienność stała się od tej chwili znośniejsza, a ja opowiadałam o zwyczajności, codzienności, banalnych wydarzeniach.
Autorka i organizatorzy spotkania proszą, aby zamiast przyjść na nie z kwiatkiem, wrzucić datki do skarbonki na rzecz słupskiego hospicjum, która stanie w Rondzie.
Pierwsze wrażenia czytelniczki
Pierwszą recenzję przysłała Jolancie Nitkowskiej-Węglarz Teresa Fejfer. Napisała:
Jolu, to się czyta i to jak! Jest 0.30 i muszę się oderwać, bo jutro wstaję o 7, ale chętnie bym jeszcze poczytała... Na gorąco powiem tak.
- Świetnie zorganizowanie i zdyscyplinowanie tekstu sprawia, że pozornie przypadkowe felietony składają się w jedną wspólną opowieść.
- Znakomita grafika Joanny Siwek Front i przedoskonały pomysł na facebookowe okienka stanowią fajny estetyczny dodatek, wprowadzając dobrze znany klimat facebookowych luźnych rozmów.
- Treści wszelakie, różnorodne, od refleksyjnych, wspomnieniowych poprzez filozoficzne, dające do myślenia, smutne, z weselszą iskrą, nutką nostalgii ot życie, a wszystko sklamrowane niesamowitą puentą, przy której nie sposób podumać nad jego sensem .
Jolu, ta książka to diamencik - Jesteś Wielka. Piszę szczerze na gorąco. Nie przeczytałam wszystkich opowieści - trochę skakałam, a niektóre znałam wcześniej, ale wrócę i każdy, kto weźmie w ręce, będzie wracał. Wiesz, właśnie pomyślałam, że dajesz czytelnikowi piękny dokument, który jest jednocześnie receptą i wskazówką.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?