Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lasy wokół Lęborka są pełne odpadów. Będą kary za zaśmiecanie

Fot. Krzysztof Falcman
Nadleśniczy Zbigniew Kaczmarczyk pokazuje jedno z dzikich wysypisk.
Nadleśniczy Zbigniew Kaczmarczyk pokazuje jedno z dzikich wysypisk. Fot. Krzysztof Falcman
Śmieci z domków jednorodzinnych zamiast na wysypisko trafiają do lasów. Leśnicy zapowiadają, że dość już mają zaśmiecania. - Będą mandaty za wjazd i parkowanie w lesie. Koniec z pobłażliwością - zapowiadają.

Wysypisko

Wysypisko

Pracownicy Zakładu Zagospodarowania Odpadów w Czarnówku przypominają, że jest kilka rodzajów odpadów, które przyjmowane są bezpłatnie. Są to m.in. czysty gruz, zużyty sprzęt RTV i AGD. Szklane opakowania, plastikowe butelki. Nic nie zapłacimy także oddając liście zgrabione w ogrodzie czy przycięte gałęzie.

Przyszła wiosna a wraz z nią w lasach wokół miasta pojawiło się mnóstwo odpadów - mówi nadleśniczy Zbigniew Kaczmarczyk.

Odpady zostawiane są najczęściej w pobliżu dróg. Wszędzie tam, gdzie można łatwo wjechać do lasu. Wjeżdżają, opróżniają bagażnik i uciekają. - Tu akurat ktoś wyrzucił śmieci po jakimś wiosennym remoncie - mówi nadleśniczy.

Rozrzucone leżą fragmenty wykładziny, kawałki gruzu. Do tego pełno plastikowych butelek, opakowań po papierosach, butelki po płynie do mycia naczyń. Na kamieniach leży porozbijane szkoło.

Rocznie na sprzątanie lasu lęborskie nadleśnictwo wydaje od 40 do 100 tysięcy złotych. Ze względu na duży obszar ciężko go upilnować. Zwłaszcza że trudno o dobry przykład.

- Sam widziałem, jak szanowani obywatele tego miasta podjeżdżają samochodami i podrzucają śmieci do naszych kontenerów, które ustawiamy w miejscach służących rekreacji - mówi Zbigniew Kaczmarczyk i zapowiada, że dobre czasy się skończyły. - Będziemy surowo karać nie tylko za sam wjazd do lasu, ale i parkowanie w nim - mówi i przypomina, że mandat w takiej sytuacji wynosi do 500 zł.

- Za zaśmiecanie zapłacimy minimum 200 zł, a będziemy musieli jeszcze po sobie posprzątać - mówi nadleśniczy. Problem podrzucania śmieci przez właścicieli domków jednorodzinnych do sąsiadów z bloków czy lasu istnieje już od dawna i miasto nadal nie potrafi sobie z nim poradzić.

Straż miejska przyznaje, że prowadzone są kontrole, ale strażników jest za mało, żeby kontrolować systematycznie całe miasto. Zwłaszcza że lęborczanie kombinują.

- Nawet jeśli mają umowę na wywóz nieczystości, to okazuje się, że jest za mało pojemników albo są rzadziej opróżniane, niż powinny - przyznaje Tomasz Sobisz, komendant lęborskiej Straży Miejskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza