Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Latarnie w Słupsku będą świecić, ale prąd będzie droższy

Grzegorz Hilarecki
Archiwum
W poniedziałek Krystyna Danilecka-Wojewódzka, prezydent Słupska, podpisała z Tauronem umowę na dostawy prądu dla miasta i jego jednostek na 2019 rok. Mimo uchwalonej w ostatniej chwili sejmowej ustawy, mającej zapobiec podwyżkom cen prądu w kraju, władze miasta mówią, że za prąd zapłacą więcej niż w roku minionym.

Słupskie latarnie świeciły wczoraj i będą przez cały kolejny rok. Ostatniego dnia grudnia władze Słupska podpisały umowę na dostawy prądu według wynegocjowanych wcześniej w przetargu warunkach.

Słupsk, w ramach słupskiej grupy zakupowej, w której jest nie tylko miasto, ale i jego jednostki, ale także i Ustka, przetarg przeprowadził. Zgłosiło się dwóch państwowych dostawców energii: Energa i Tauron. Tańszą ofertę przedstawił ten drugi podmiot.

- Ale ta najniższa w niej cena jest o 60,64 proc. wyższa w stosunku do cen z roku 2018 - przypomniał Marek Goliński, wiceprezydent Słupska.

Krystyna Danilecka-Wojewódzka początkowo tej umowy nie podpisała, czekając na rozwój wydarzeń w kraju. Jednak władze miasta napisały list do Tauronu. Firma odpisała, grożąc wstrzymaniem dostaw, jeśli Słupsk nie będzie miał umowy 1 stycznia.

Jednak rządząca krajem większość przeforsowała w parlamencie nowe rozwiązania prawne w jeden dzień i 31 grudnia było już wiadomo, że prąd ma nie być droższy. Stąd tego dnia władze miasta zdecydowały się na podpisanie umowy.

Mimo to uważają, że za prąd przepłacą.

- Czytałem zapisy tej przeprowadzonej w ekspresowym tempie ustawy. Z nich wynika, że dostawca prądu do 1 kwietnia będzie musiał dostosować umowę do niższych cen, takich jak w taryfikatorze w 2018 roku - tłumaczy wiceprezydent Marek Goliński. - Ale my kupowaliśmy prąd w ramach grupy zakupowej. W ten sposób uzyskiwaliśmy niższe ceny niż te wynikające z taryfikatora.

Podsumowując, miasto przez trzy miesiące będzie płacić za prąd o 60,64 procent więcej niż płaciło w roku ubiegłym. Potem Tauron przedstawi nowe wyliczenie i nadpłaconą różnicę zwróci, ale tylko do wysokości stawek taryfikatorowych. W praktyce to oznacza, że miasto zapłaci w sumie o ponad 30 proc., więcej niż w 2018 roku.

- Szacujemy, że o tyle drożej wyjdzie wedle tych stawek - informuje wiceprezydent miasta.

Jak to się przekłada się na gotówkę? W budżecie mista zarezerwowano na wyższe rachunki za prąd 780 tysięcy złotych. Do 300 tysięcy trzeba będzie faktycznie wydać na prąd, reszta przeznaczona będzie na inne, bardziej sensowne z punktu widzenia miasta rzeczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza