Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lęborczanin skarży się na słupski salon samochodowy Fiat

Edyta Litwiniuk
Pan Zygmunt z Lęborka skarży się na słupski serwis Fiata.
Pan Zygmunt z Lęborka skarży się na słupski serwis Fiata. Edyta Litwiniuk
- Za naprawę chcieli kilkakrotnie więcej niż powinni, a każda diagnoza i przegląd odbywa się bez właściciela auta - skarży się nasz czytelnik. - Zarzuty są bezzasadne - twierdzą w serwisie.

Pan Zygmunt, lęborczanin na początku marca zgłosił w serwisie samochodowym Auto Diug w Słupsku usterkę w swoim Fiacie Grande Punto.

- Zauważyłem, że na gazie silnik nierówno pracuje. Zgłosiłem się więc do firmy Auto Diug, bo tam kupiłem samochód i montowałem instalację gazową - wyjaśnia czytelnik.

Jedenastego marca pojechał autem do serwisu. Po piętnastu minutach zadzwoniono, że w jego samochodzie należy wymienić części, a koszt naprawy ma wynieść 650 zł.

- Moim zdaniem to stanowczo za drogo. Zrezygnowałem z usługi i naprawiłem auto w niedużym serwisie w Lęborku. Za naprawę wraz z robocizną zapłaciłem 80 zł - wyjaśnia pan Zygmunt i zarzuca słupskiemu serwisowi, że chciał go oszukać.

Czytelnik zwrócił też uwagę, że wszystkie przeglądy i diagnozy w tym serwisie odbywają się bez udziału właścicieli aut.

- Nie można zajrzeć do środka. Skąd wiadomo czy nie robią czegoś żeby podwyższyć koszt naprawy - przekonuje.
Zwróciliśmy się z prośbą o komentarz w tej sprawie do serwisu Auto Diug.

- Zarzuty nie mają podstaw - twierdzą w serwisie.

- Pracownik serwisu przyjął samochód i po podłączeniu go pod urządzenie diagnostyczne okazało się, iż usterka spowodowana jest uszkodzeniem listwy wtryskiwaczy gazu. Wymiana wadliwego elementu wraz z diagnostyką i kalibracją instalacji gazowej po naprawie została wstępnie oszacowana na 650 zł - czytamy w piśmie przesłanym z serwisu Auto Diug. - Pomimo, iż klient zrezygnował z naprawy nie został obciążony kosztem sto pięćdziesiąt złotych za wykonaną diagnostykę - podkreślają pracownicy serwisu.

- Ale dlaczego serwis chciał wymienić całą listwę, kiedy wystarczyła wymiana kilku drobnych elementów - zarzuca pan Zbigniew.

Co do kwestii nie wpuszczania na teren hali naprawczej właścicieli aut, serwis powołuje się na obowiązujące przepisy.

- Jesteśmy zobligowani do przestrzegania zakazu wstępu z uwagi na przepisy BHP. Na indywidualną prośbę istnieje możliwość wejścia na warsztat w obecności mechanika wykonującego naprawę - czytamy w oficjalnym stanowisku firmy.

- Ale dlaczego nie można wejść w trakcie pracy? Nie chcą żeby ktoś zobaczył co robią - zarzuca dalej klient. - Uważam, że zostałem oszukany. Tak się nie postępuje - dodaje pan Zbigniew.

- Wszystkie zarzuty są bezpodstawne i godzą w dobre imię naszej firmy
- ripostują w serwisie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza