Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lęborskie strażniczki miejskie ratowały mężczyznę cierpiącego na epilepsję

Edyta Litwiniuk [email protected]
Marta Madej (z lewej) i Paulina Groszewska pełnią służbę.
Marta Madej (z lewej) i Paulina Groszewska pełnią służbę. Fot. Edyta Litwiniuk
Dokładnie 10 sekund zajęło strażniczkom miejskim w Lęborku dostrzeżenie na ekranie upadającego mężczyzny, dobiegnięcie do niego i wezwanie karetki. Był to pierwszy z trzech ataków epilepsji.

W czwartek o 10.30 w hali lęborskiego dworca PKP aplikantki straży miejskiej Paulina Groszewska i Marta Madej pełniły służbę w pomieszczeniu do monitoringu
obiektu. W pewnej chwili zauważyły, że młody mężczyzna pada jak ścięty.

- Wybiegłyśmy na salę, gdzie leżał. Okazało się, że ma atak padaczki - relacjonuje Marta Madej. - Koleżanka natychmiast chwyciła go za nogi, żeby przytrzymać, ktoś inny trzymał go już za głowę. Ja zgłosiłam dyżurnemu, że potrzebny jest ambulans.

Strażniczki zajmowały się mężczyzną, dopóki nie skończył się atak. Dowiedziały się, że chory to 24-letni bezdomny mieszkaniec gminy Potęgowo, najprawdopodobniej wyrzucony przez ojca z domu.

O dalszym losie mężczyzny przeczytają Państwo w piątkowym wydaniu Głosu Pomorza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza