Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk znowu musiała gonić, ale ma Łukasza Zwolińskiego. Biało-zieloni zdobyli cenny punkt w starciu z Górnikiem Zabrze [zdjęcia]

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk
Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk Fot. Arkadiusz Gola
Lechia Gdańsk znowu pokazała charakter! Biało-zieloni przegrywali w Zabrzu z Górnikiem 0:2, ale po dwóch bramkach Łukasza Zwolińskiego zdobyli cenny punkt.

Lechia pojechała do Zabrza walczyć o zwycięstwo, aby zrobić ogromny krok w kierunku grupy mistrzowskiej. Spojrzenie na skład i zaskoczenie, bowiem nie tylko w podstawowej "11", ale i na ławce rezerwowych zabrakło jednego z bohaterów derbów Trójmiasta, Conrado. Brak młodego Brazylijczyka to na pewno było osłabienie, ale na wtorkowy mecz z Cracovią ma być gotowy do gry.

- Conrado przez cały okres przygotowawczy zmagał się z urazem mięśniowym. Uznaliśmy, że nie będziemy ryzykować jego występu, żeby nie pogłębić tego uraz - wyjaśnił Piotr Stokowiec, trener Lechii.

CZYTAJ TAKŻE: Piękne partnerki piłkarzy Lechii Gdańsk ZDJĘCIA

Pierwsza połowa nie była dobra w wykonaniu biało-zielonych. Górnik prowadził i to w pełni zasłużenie. Gospodarze mieli więcej okazji bramkowych, przebiegli prawie sześć kilometrów więcej, oddali znacznie więcej strzałów i mieli aż sześć rzutów rożnych podczas gdy gdańszczanie ani jednego. W Lechii słabo prezentowała się lewa strona boiska, bo Rafał Pietrzak był niedokładny, a Ze Gomes przegrywał większość pojedynków. Górnik swoją przewagę udokumentował golem w 19 minucie spotkania. Z rzutu rożnego dośrodkował Alasana Manneh i głową strzelał Paweł Bochniewicz, ale Dusan Kuciak odbił piłkę. Walkę o pozycję z Karolem Filą wygrał Erik Jirka i pewnie posłał piłkę do siatki. Fila starał się być aktywny pod bramką rywala, ale za to w defensywie nie spisywał się najlepiej. Cztery minuty później gospodarze powinni strzelić drugą bramkę, ale po strzale Jesusa Jimeneza świetną obroną popisał się Kuciak. Z kolei tuz przed przerwą głową ponownie uderzał Bochniewicz i tym razem poprzeczka uratowała gdański zespół. Lechia miała niecelny strzał Flavio Paixao czy kiks Patryka Lipskiego po ładnej i szybkiej akcji, ale tak naprawdę stworzyła jedną sytuację, po której powinien paść gol. W 28 minucie dośrodkował aktywny Jaroslav Mihalik, a Flavio uderzył piłkę górą, tak że trącił ją Martin Chudy, a sprzed linii bramkowej wybił ją Bochniewicz.

- W pierwszej połowie nasza gra w środku pola nie wyglądała tak, jak powinna. Pamiętajmy, że Górnik jest dobrym zespołem, zawodnicy dużo biegają, szybko wracają do defensywy, ciągle jest ośmiu piłkarzy za linią piłki i nie jest łatwo grac z tym rywalem - przyznał trener Stokowiec.

CZYTAJ TAKŻE: Seksowne polskie sportsmenki ZDJĘCIA

Od początku drugiej połowy spotkania biało-zieloni przejęli inicjatywę i osiągnęli dużą przewagę. Piłkarze Górnika długimi minutami mieli problem z opuszczeniem własnej połowy boiska. Trener Stokowiec, ponownie jak w derbach, znowu idealnie trafił ze zmianami. W miejsce Ze Gomesa wszedł Łukasz Zwoliński, a potem za Pietrzaka pojawił się Filip Mladenović. Ci dwaj piłkarze zdecydowanie ożywili grę zespołu. W tej części gry to gdańszczanie mieli więcej rzutów rożnych i częściej strzelali na bramkę rywala. Uderzenie zza pola karnego oddał Zwoliński, ale piłkę złapał Chudy. To była rozgrzewka napastnika biało-zielonych. Później po świetnym podaniu Mladenovicia doszło do zderzenia Zwolińskiego z Chudym. Na szczęście nikomu nic się nie stało. W 65 minucie mógł być remis, bowiem po dośrodkowaniu Fili bardzo dobrze głową uderzył Zwoliński, ale znowu kapitalną interwencją popisał się Chudy. To szybko się zemściło, bo minutę później Górnik wyprowadził kontrę, a po podaniu Jimeneza znowu celnym strzałem popisał się Jirka. Sytuacja Lechii stała się bardzo trudna. Zwłaszcza, że za chwilę ponownie w dobrej sytuacji znalazł się Flavio, ale to nie był dzień bohatera derbów Trójmiasta. Lechia walczył do końca. W 79 minucie świetną akcję przeprowadził Kenny Saief, odegrał piłkę do Zwolińskiego, a ten oddał strzał z dystansu, po którym piłka przeleciała po rękach Chudego, odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Piłkarze Lechii zaatakowali jeszcze mocniej. Ostro dośrodkował Mladenović, ale Chudy wypiąstkował piłkę nad poprzeczkę. W 87 minucie, po rzucie rożnym, strzelał Mihalik, piłka odbiła się od jednego z piłkarzy Górnika, trafiła do Zwolińskiego, a ten spokojnie posłał ją do siatki. Radość Łukasz i kolegów, a sędzia liniowy sygnalizuje spalonego. Po analizie VAR sędzia Tomasz Musiał uznał tego gola. Dla Zwolińskiego to czwarty gol w trzech ostatnich meczach ligowych, licząc także spotkanie w Lubinie z Zagłębiem jeszcze przed przerwaniem rozgrywek. Górnik miał jeszcze szansę Michała Koja, ale Kuciak nie dał się pokonać. To jednak Lechia była na fali i wydaje się, że gdyby mecz potrwał jeszcze kilka minut dłużej, to mogłaby zdobyć komplet punktów. Biało-zieloni utrzymali pięć punktów przewagi nad Górnikiem i mają lepszy bilans bezpośrednich meczów (2:2 w Zabrzu, 1:1 w Gdańsku).

- Kreowanie gry jest przyszłością i taką piłkę nożną chcą oglądać kibice. To oczywiście dziś są słowa górnolotne, bowiem to jest nowa drużyna. Dołączyli do nas zawodnicy już po okresie przygotowawczym, zagraliśmy kilka meczów przed przerwą spowodowaną pandemią, ale potem już nie było czasu na sparingi. Poznajemy tę drużynę na żywym organizmie i na pewno widać możliwości. Znowu pokazaliśmy charakter i wracamy z Zabrza z jednym punktem - powiedział trener Stokowiec.

Cztery rzuty karne, samobój, nieuznany gol i zwycięskie trafienie w 6. minucie doliczonego czasu
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia Jacek Podgórski o meczu Korony Kielce z Pogonią Szczecin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza