Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legia nie pozostawiła złudzeń Bytovii. Błysk geniuszu Sebastiana Szymańskiego

Kaja Krasnodębska
Kaja Krasnodębska
Bartek Syta / Polska Press
Legia Warszawa podchodziła do rewanżowego spotkania z Drutex-Bytovią Bytów z dużym spokojem. Romeo Jozak wolał postawić na rezerwowych i przekonać się, który z nich będzie wartościowy dla pierwszej drużyny. Choć I-ligowy zespół wygrywał do przerwy jedną bramką, Mistrz Polski nie pozostawił mu złudzeń. Legioniści wygrali 4:2, a dwie bramki i asystę zdobył młody Sebastian Szymański. "Wojskowi" z przytupem przemaszerowali do półfinału Pucharu Polski.

W sobotę bytowianie meczem z Podbeskidziem Bielsko-Biała zakończyli rundę jesienną ligowych zmagań, natomiast już w środę mieli stanąć do swego prawdopodobnie ostatniego spotkania aktualnej edycji Pucharu Polski. Już przed pierwszym gwizdkiem wtorkowego spotkania ich dwumecz z Legią Warszawa wydawał się rozstrzygnięty. Nie dość, że piłkarze Drutex-Bytovii mierzyli się z dużo wyżej notowanym oraz mocniejszym na papierze rywalem, to przed własną publicznością ulegli mu 1-3. Rezultat jak najbardziej do nadrobienia, jednak w tym przypadku wydawało się to dosyć nierealne. Zwłaszcza, że na zapleczu Lotto Ekstraklasy również nie błyszczeli. Rok 2017 zakończyli na jedenastym miejscu w tabeli.

Na swoją ligową pozycję nieśmiało mogła narzekać również Legia, która po sobotniej porażce straciła fotel lidera, lecz wydawało się, że wtorkowe starcie to dla nich jedynie formalność. Z takiego założenia mógł wyjść również Romeo Jozak. Szkoleniowiec gospodarzy tym razem dał szansę znacznie rzadziej oglądanym na co dzień zawodnikom. Od pierwszej minuty na murawie pojawili się między innymi Sebastian Szymański, Łukasz Turzyniecki, Hildeberto czy grający ostatnio w zespole rezerw Dominik Nagy. Również Rafał Wójcik dokonał kilku roszad względem poprzednich meczów.

I trzeba powiedzieć, że do przerwy jego zawodnicy walczyli z Wojkowymi jak równy z równym, momentami mając nawet przewagę. Do przerwy 7 240 osoby, które zdecydowały się spędzić ten wieczór przy Łazienkowskiej mogły żałować. Na boisku nie działo się wiele, a gospodarze nieco rozczarowywali. Sporo gry w środku pola, nieco mniej ruchu pod bramkami. Michał Szromnik nie musiał praktycznie interweniować. Zmarznąć mógł także Radosław Cierzniak. Długie momenty bez natarć ze strony gości trochę uśpiły jego uwagę, w wyniku czego po 27. minutach zmuszony był wyciągać piłkę z własnej siatki. Wpakował ją tam Janusz Surdykowski. Napastnik najlepiej odnalazł się w polu karnym po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i strzałem głową sprawił sporą niespodziankę, a zarazem radość najwierniejszym kibicom, którzy w ten zimny listopadowy wieczór zdecydowali pojawić się w Warszawie.

W pierwszej połowie więcej goli już nie padło. Drutex-Bytovia całkiem niespodziewanie wyszła na prowadzenie, ale nie poszła za ciosem. Bramka nie zmieniła obrazu tego spotkania. Nadal nie działo się wiele. A gdy już Legia, w końcówce tej części gry, zaczęła dochodzić do sytuacji, prowadzący ten mecz Sebastian Jarzębak zagwizdał o minutę za wcześnie. Schodzący na przerwę kibice wiele z tej części zapamiętać nie mogli – poza golem gości działo się naprawdę niewiele. No chyba, że wziąć pod uwagę bardziej lub mniej efektowne indywidualne błędy.

W legijnej szatni musiały paść te legendarne mocne słowa, bowiem warszawianie znacznie lepiej weszli w drugą połowę. Na pierwsze akcje, ani trafienia z ich strony nie trzeba było długo czekać. Już chwilę po wznowieniu gry ze swojego pierwszego gola w barwach Wojskowych mógł cieszyć się Hildeberto. Zawodnik, który do przerwy prezentował się mocno przeciętnie, żeby nie powiedzieć słabo, otrzymał świetne podanie od Sebastiana Szymańskiego, by bez problemu pokonać Michała Szromnika. Ten atak jedynie dodał gospodarzom skrzydeł. W 49. minucie było już 2-1, a na listę strzelców wpisał się sam Szymański. Młody zawodnik udowodnił, że zasługuje na miejsce w meczowych osiemnastkach również na ligowe starcia. Wykorzystał płaskie zagranie od wpuszczonego zaledwie chwilę wcześniej Łukasza Brozia, dzięki czemu zaskoczył golkipera rywali.

Widząc to Rafał Wójcik dokonał dwóch szybkich roszad, jednak nie zmieniło to obrazu gry. Bramki zachęciły Wojskowych do kolejnych natarć. Bytowianie z rzadka opuszczali już własną połowę, natomiast kolejne z ataków Legii kończyły się golami. Kolejne trafienia zanotowali Hildeberto oraz Sebastian Szymański. Pierwszy z nich wykończył indywidualną akcję Łukasza Monety, natomiast młody reprezentant Polski ponownie wykorzystał podanie Łukasza Brozia. Współpraca tej dwójki okazała się dzisiaj i efektowną efektywną.

Gości trzeba pochwalić nie tylko za pierwszą połowę, ale także za walkę do końca. W dosłownie ostatniej z minut zdobyli bramkę na 2-4. I to w jakim stylu! Bezpośrednio z rogu na listę strzelców wpisał się Sebastian Kamiński. Na urlopy mogą udać się teraz w nie najgorszych nastrojach. A Legia? Gospodarze dołączają do Górnika Zabrze w oczekiwaniu na losowanie półfinałowych par.

PUCHAR POLSKI w GOL24

Więcej o PUCHARZE POLSKI - newsy, wyniki, terminarz, drabinka

TOP 10 odkryć jesieni w Nice 1 Lidze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Legia nie pozostawiła złudzeń Bytovii. Błysk geniuszu Sebastiana Szymańskiego - Gol24

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza