Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarz się pomylił, pacjent nie ma płuca

Bogumiła Rzeczkowska bogumila.rzeczkowska@mediaregionalne
72-letni bytowianin Eugeniusz S. (z lewej) nadal czeka na sądowe rozstrzygnięcie sprawy.
72-letni bytowianin Eugeniusz S. (z lewej) nadal czeka na sądowe rozstrzygnięcie sprawy. Kamil Nagórek
Wciąż nie ma rozstrzygnięcia sprawy słupskiego patomorfologa Macieja Z., oskarżonego o błąd lekarski. Sąd zastanawia się nad powołaniem kolejnego biegłego.

W marcu 2009 roku do 72-letniego dzisiaj Eugeniusza S. z Bytowa córka wezwała pogotowie. Chory mężczyzna trafił do szpitala w Bytowie, później do specjalistycznego w Kościerzynie.

Został wypisany, ale stan się nie poprawiał. W końcu zawieziono go na oddział płucny do Słupska. Pacjentowi robiono różne badania. Na zdjęciu widoczny był naciek. O diagnozie zdecydowała histopatologia. Maciej Z., słupski patomorfolog, który oglądał preparaty pod mikroskopem, napisał na wyniku: "pojedyncze cewki gruczolakoraka". To oznaczało śmiertelną diagnozę. Z takim wyrokiem Eugeniusz S. pojechał do gdańskiej kliniki. Miesiąc od pierwszych objawów był już bez części lewego płuca. Wycięli ją torakochirurdzy m.in. na podstawie wyniku ze Słupska.

W czasie operacji pobrali materiał z miejsca, które wydawało im się guzem. Zbadali go tamtejsi patomorfolodzy. Ocenili, że płuco nie jest zdrowe, ale wykluczyli nowotwór złośliwy. Pacjent twierdzi, że został pokrzywdzony przez lekarzy.

- Z tego powodu, że niepotrzebnie byłem w takim strachu. Jak dostałem tę wiadomość, nogi mi się ugięły. Byłem święcie przekonany, że muszę dużo wcześniej zejść z tego świata, jeśli nie poddam się operacji - argumentuje emeryt. Dodaje, że po operacji wystąpiły powikłania.

Do dzisiaj czuje się źle. Ma zatory płucne i do końca życia musi brać leki przeciwzakrzepowe.

- A miałem tylko jakieś zwłóknienia po starym leczeniu- mówi pokrzywdzony.

Śledztwo w tej sprawie przeprowadziła lęborska prokuratura rejonowa. Maciej Z. stanął przed słupskim sądem rejonowym oskarżony o nieumyślne spowodowanie naruszenia czynności narządów ciała Eugeniusza S. na czas powyżej siedmiu dni.

Według śledczych, uszkodzenia ciała spowodowało usunięcie górnego płata lewego płuca. Dlatego że doszło do operacji, która była skutkiem błędu lekarskiego - rozpoznania w badaniu histopatologicznym
złośliwego nowotworu.

Podstawą oskarżenia słupskiego lekarza o błąd stała się opinia biegłych z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ich zdaniem, "mimo zmian w wyglądzie komórek, obecne struktury nie powinny być uznane za gruczolakoraka". Natomiast torakochirurdzy z Gdańska, przystępując do operacji, postąpili prawidłowo, bo w Słupsku wykryto u pacjenta obecność nowotworu złośliwego.

Według biegłych, skutki zabiegu są trwałe, ale nie zagrażają życiu pacjenta. Maciej Z. przyznał, że wynik jego badania jest błędny. Tłumaczył, że w tamtym czasie badał 150 preparatów dziennie. Jednak nie przyznał się do tak sformułowanego zarzutu, czyli spowodowania uszczerbku na zdrowiu pacjenta. Tymczasem proces musi wykazać, że wskutek operacji pacjent stracił zdrowie. A to na razie nie jest takie oczywiste.

Sąd docieka, czy z powodu błędu lekarza Eugeniusz S. z nie całkiem
zdrowym płucem rzeczywiście ucierpiał, czy może odzyskał zdrowie. Słowem: czy operacja płuca, które już i tak nie oddychało, była potrzebna. Na rozprawie w ubiegłym tygodniu wypowiadał się biegły Bogdan Lamparski, specjalista w dziedzinie leczenia gruźlicy i chorób płuc.

- Życie pacjenta było zagrożone, bo tego typu zmiany mogą prowadzić do nowotworu lub skończyć się krwotokiem. Być może ten chory żyje dzięki operacji - powiedział biegły.

Jednak zastrzegł, że takie zagrożenie nie musi wystąpić. - Wiedziałem od ponad 20 lat, że mam marskość płuca. Ale gdyby nie stwierdzenie raka, nie poddałbym się operacji - zaznaczył pokrzywdzony.

- Czy wycięcie płuca było zabiegiem ratującym życie - pytała biegłego sędzia Kamila Legowicz. - Mogło tak być, bo niepewność istniała - mówił lekarz. Jednak niepewność istnieje także w ustaleniach procesu, bo ta opinia nie jest kategoryczna. Biegły stwierdził, że o przypadku Eugeniusza S. powinien wypowiedzieć się chirurg. O to wniósł pełnomocnik pokrzywdzonego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza