Mały Wiktor zmarł 7 sierpnia 2012 roku na zapalenie otrzewnej i posocznicę. Według wyników pierwszej sekcji zwłok bakterie do organizmu dziecka dostały się przez niezagojony pępek. Zupełnie co innego stwierdzili teraz biegli z Akademii Medycznej w Katowicach.
- Pierwsza wstępna opinia została zakwestionowana. Zdaniem biegłych z Katowic nie ma żadnych podstaw do twierdzenia, że bakterie dostały się do organizmu dziecka przez kikut pępka. Biegli nie stwierdzili żadnych zaniedbań ze strony personelu medycznego. Dotyczy to zarówno szpitala w Słupsku, w którym usuwano resztki pępowiny, jak i szpitala w Miastku, do którego dziecko poźniej trafiło - mówi Krzysztof Młynarczyk, prokurator rejonowy w Miastku.
Mały Wiktor do szpitala w Miastku trafił 7 sierpnia w nocy, bo źle czuł się, był blady i płakał. Wykonano badania krwi i moczu. Mama Wiktora usłyszała od lekarzy, że były dobre. Kilka godzin później stan dziecka dramatycznie pogorszył się. Mimo długiej reanimacji chłopczyka nie udało się uratować. Miastecka prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci.
Pod koniec 2012 postępowanie zostało zawieszone z uwagi na brak opinii zespołu biegłych. Na opinię biegłych prokuratura i bliscy dziecka musieli więc czekać ponad rok.
Choć biegli wykluczyli, że bakterie dostały się do organizmu przez kikut pępka, to jednak nie udało się odpowiedzieć na pytanie, co było przyczyną zapalenia otrzewnej i posocznicy. Ta tragedia nie jest więc do końca wyjaśniona.
- Śledztwo zostanie teraz wznowione. Jeszcze raz przeanalizujemy zgromadzony materiał. Jednak wobec takiej, a nie innej opinii biegłych, nasze postępowanie zostanie najprawdopodobniej umorzone - stwierdza prokurator Młynarczyk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?