Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarze winni narażenia pacjenta na śmierć

Bogumiła Rzeczkowska
Rodzina Zielińskich w słupskim Sądzie Okręgowym.
Rodzina Zielińskich w słupskim Sądzie Okręgowym. Fot. Kamil Nagórek
Wczoraj słupski Sąd Okręgowy prawomocnym wyrokiem ostatecznie zakończył sprawę lęborskich lekarzy. Uznał, że ich zaniedbania naraziły na śmierć 25-letniego Marcina Zielińskiego.

To jedna z głośniejszych spraw przeciwko lekarzom, których zaniedbania doprowadziły do tragicznego skutku. W maju 2006 roku 25-letni Marcin Zieliński w drodze do pracy zwichnął nogę w kostce. Niecały miesiąc później rodzina go opłakiwała. Żona była wtedy w ciąży. Młody mężczyzna zmarł, bo gips, jaki mu założono, fatalne błędy w diagnozie i leczeniu skręcenia stawu skokowego lewej nogi, a przede wszystkim lekceważenie wyników i niezlecenie odpowiednich badań, doprowadziły do zakrzepicy i zatoru płuc.

Śledztwo i proces trafiły do Słupska, bo oskarżeni lekarze, a także ojciec ofiary - psycholog Tadeusz Zieliński są biegłymi w Lęborku. W grudniu słupski Sąd Rejonowy wydał nieprawomocny wyrok.

Janusz M., ortopeda z prywatnej przychodni, oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci, został skazany za narażenie życia pacjenta na 7,5 tys. zł grzywny. Janusz Ch., chirurg ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, oskarżony i skazany za narażenie życia - na 5 tys. zł grzywny. Obaj lekarze uniknęli zakazu wykonywania zawodu.

Jednak wyrok Sądu Rejonowego uprawomocnił się dopiero wczoraj, bo odwołania złożyła rodzina pacjenta i adwokat Janusza M. Zielińscy chcieli, by lekarzy uznać winnym nieumyślnego spowodowania śmierci, za co grozi wyższa kara. Natomiast Janusz M. - uniewinnienia. Ortopeda z powodu choroby nie przyjechał do sądu. Nieobecny był także jeden z jego adwokatów. Jednak sąd prowadził rozprawę odwoławczą, bo nieobecność nie została właściwie usprawiedliwiona.

Sąd Okręgowy utrzymał wyrok w mocy, uznając apelacje za bezzasadne, wyłącznie o charakterze polemicznym. Wytknął lekarzom bierność i bezprawne zaniechanie konkretnych działań. Jednak nie dopatrzył się ścisłego związku przyczynowo-skutkowego między ich zaniedbaniem a śmiercią Marcina Zielińskiego.

- Z życiowego punktu widzenia prawdopodobieństwo jest bardzo wysokie, ale - brutalnie mówiąc - gdyby nawet wszystkie procedury leczenia wdrożono od początku, mogłoby i tak dojść do śmierci. Dlatego lekarze odpowiedzieli za narażenie życia, a nie za nieumyślne spowodowanie śmierci - uzasadnił sędzia Krzysztof Ciemnoczołowski.

Wyrok jest prawomocny. Mimo że Zielińscy nie wygrali więcej niż w Sądzie Rejonowym, wyszli z sali bez żalu.

- Skończyło się -odetchnęła z ulgą Monika Zielińska, która przypomniała, że po śmierci jej męża wiele osób z podobnymi dolegliwościami z ostrożności nie pozwala na założenie sobie gipsu, a i w szpitalu zmieniły się procedury. - Musieliśmy to zrobić. To należało się Marcinowi - stwierdziła Bogusława Zielińska, matka pacjenta, mówiąc o doprowadzeniu do procesu i skazaniu lekarzy.

Zielińscy zaznaczają, że nie myślą jeszcze o sprawie odszkodowawczej, ale teraz z prawomocnym wyrokiem przeciwko lekarzom mogą walczyć w procesie cywilnym o zadość uczynienie za swoje krzywdy. A zwłaszcza najmłodszej, która nigdy nie widziała ojca. - Dzisiaj Weronika ma trzy i pół roku. Drugie imię - Marcina - dostała na pamiątkę po tacie - mówi o córce Monika Zielińska. - Ksiądz, który ją chrzcił, zgodził się na żeńską formę imienia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza