- Skończyły się zapasy leukeranu i alkeranu. Nie ma go w szpitalach, klinikach ani w hurtowniach leków. Co się stało?
- Z rynku wycofała się francuska firma, która te leki produkowała. Tak naprawdę to po wniosku francuskiej inspekcji farmaceutycznej, wszczęto postępowanie przeciw tej firmie, a ostatecznie zamknięto ją.
- Czy to znaczy, że tego leku już nigdy nie będzie?
- Sprawy tej firmy przejęła inna firma, ale nie ma ona jeszcze przedstawicielstwa w Polsce. Musi też być zarejestrowana w Unii Europejskiej, a lek musi przejść całą procedurę rejestracji w Urzędzie Rejestracji Leków.
- Ile to potrwa i kiedy lek pojawi się w hurtowniach i aptekach?
- Przewiduję, że za kilka miesięcy.
- Co w takiej sytuacji mają zrobić pacjenci, którzy leczyli się tym lekiem?
- Wysłałem wczoraj zalecenie do wszystkich konsultantów wojewódzkich z instrukcjami, jak należy postępować. Zaleciłem zastępowanie leukeranu i alkeranu innym lekiem - endoksanem. Niestety, otrzymałem dzisiaj sygnały z kilku miejsc w Polsce, że endoksanu też nie ma. Nie rozumiem dlaczego. Wysłałem w tej sprawie zapytanie do ministra zdrowia Jakuba Szulca (podsekretarz stanu - od red.) i czekam na wyjaśnienie tej sytuacji.
- Lekarze mówią jednak, że nie w każdej sytuacji można ten zamiennik zastosować.
-Nie jest to prawdą. Nie jest to ten sam lek, ale jest podobnie skuteczny. Ja też wolałabym nie zmieniać leczenia swoim pacjentom, ale medycyna jest dziedziną, w której zdarzają się zdarzenia nieprzewidywalne i trzeba znaleźć wyjście z sytuacji.
- Czy prawdą jest, że leukeran i alkeran nie zostały wpisane na listę leków refundowanych?
- To prawda. Wielokrotnie interweniowałem w tej sprawie, nie wiedząc jeszcze, jaka jest geneza tych problemów. Okazało się, że podmiot odpowiedzialny, czyli firma, która leki produkowała, nie zgłosiła tych leków, bo zakończyła działalność, a nowa firma nie ma jeszcze koncesji na te leki.
- Czyli w tej chwili nie ma żadnej możliwości, aby te leki kupić gdziekolwiek?
- Można je dostać w ramach importu docelowego, co oznacza, że lekarz bądź szpital może się zwrócić do Ministerstwa Zdrowia o sprowadzenie leku dla konkretnego pacjenta. Jest to jednak dużo droższe. Zakładając, że np. lek kosztuje 10 zł, to sprowadzając go w ten sposób szpital zapłaci 400 zł.
- Kto jest winny tej sytuacji?
- Nie zawiniła strona polska. Wszystko rozegrało się poza nami. To była sytuacja, ktorej nie mogliśmy zawczasu przewidzieć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?