Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leo Beenhakker: Po sukcesie Polski wypiję zdrowie Nawałki [WYWIAD]

Sebastian Staszewski, Polsat Sport, polsatsport.pl
Leo Beenhakker
Leo Beenhakker Łukasz Kasprzak
- Polskę stać we Francji na ćwierćfinał. Będę wam kibicował - zapowiada Leo Beenhakker.

Długo namawiałem Pana na tą rozmowę…
Bo ja nie chcę już udzielać wywiadów.

Dlaczego?
Chcę odpocząć. Wycofuję się z futbolu. Przez 50 lat żyłem nim siedem dni w tygodniu. To wykańcza. Interesuję się tym, co dzieje się w środowisku, mecze wciąż oglądam, ale już w innym stylu. Teraz jestem zwykłym kibicem.

Ale oferty pracy Pan ma.
Czasami jeszcze ktoś zadzwoni, ale stanowczo odmawiam. Latem ubiegłego roku zdecydowałem się zakończyć trenerską karierę i nic w tym temacie się nie zmienia. Ludzie, przecież ja mam 73 lata! Niczego już nie planuję. Spotykam się z rodziną, przyjaciółmi, trochę podróżuję. Nie w głowie mi praca.

Z Pana zdrowiem wszystko dobrze? Niedawno przeszedł Pan operację kolana.
Tak, udała się, ale to moja sprawa. Nie chcę o tym opowiadać.

Przez ten uraz nie dotarł Pan na benefis Bogusława Kaczmarka?
Niestety. Bardzo tego żałuję. Czasami jednak w życiu trzeba podjąć wybór. Ja miałem inne priorytety. „Bobo” to świetny gość, chciałem być w Gdańsku, ale się nie dało. Szkoda, że nie wyszło.

Mecz Polski z Holandią Pan oglądał?
Come on! Jasne, że tak!

Podobało się?
Po Polakach było widać, że to mocna drużyna, taka, która wie czego chce. To robota Adama Nawałki. Ktoś taki jak ja od razu dostrzega ideę gry, którą realizują piłkarze. I wynik nie ma znaczenia. Cel był jasny, filozofia gry widoczna. Między Nawałką a jego zawodnikami ewidentnie jest chemia.

Dobrze wspomina Pan trzy lata spędzone w Polsce?
Zawsze powtarzam, że był to dla mnie znakomity okres. Piłkarze z którymi współpracowałem byli wyjątkowymi ludźmi. Prezes Michał Listkiewicz także. Dopóki on rządził federacją, szło świetnie. Później przyszedł pan Lato i nie było już tak kolorowo. Szkoda…

Zobacz także: Radosław Majdan: selekcjoner wybierze Fabiańskiego

Wie Pan dziś co piszczy w naszej reprezentacyjnej trawie?
Cieszy mnie to, jak wielu piłkarzy, których wprowadzałem do kadry, stanowi dziś o jej sile: Kamil Grosicki, Łukasz Piszczek, Sławek Peszko, Michał Pazdan, Robert Lewandowski. Jest też Grzesiek Krychowiak, który w Sevilii ma znakomitą renomę. W Hiszpanii jest gwiazdą i ciągle rośnie. Fajnie, że ci chłopcy odnaleźli w reprezentacji swoje miejsce.

Daje to Panu satysfakcję? Kiedy powoływał Pan Pazdana ludzie pukali się w czoło, a w minionym sezonie Michał został najlepszym obrońcą Ekstraklasy i podstawowym piłkarzem reprezentacji.
Nie jestem z siebie dumny. Ale cieszę się bardzo z kariery tego chłopaka. Było kilku, w których bardzo wierzyłem: Matusiak, Łobodziński. Oni też dali mi dużo radości, chociaż krytykowano mnie za ich powołania. Ale nawet za stawianie na młodego Lewandowskiego dostałem po głowie, więc dla mnie to bez znaczenia. Przyzwyczaiłem się. Od zawsze wolałem używać moich oczu, instynktu, doświadczenia. Dlatego wciąż wierzę, że Pazdan może zrobić dużą karierę. Nazwałem go „Pirania” i on jest taką „Piranią”. Pewnie niedługo wyjedzie do silnego, zachodniego klubu.

Co z pozostałymi? Zaskoczyło Pana to, jak rozwinęli się Grosicki czy Piszczek?
Tak, szczególnie Łukasz. Dziś ci chłopcy mają duże doświadczenie. Kiedy w trakcie meczu z Holandią obserwowałem waszą prawą stronę, to jak dobrze rozumie się Piszczek z Kubą Błaszczykowskim, to serce mi rosło.

Jak wspomina Pan Lewandowskiego? Zadebiutował u Pana w reprezentacji w 2008 roku. Dostrzegł w nim Pan materiał na wielkiego piłkarza?
Nigdy nie można określić, czy zawodnik będzie wielki czy nie. Można tylko znaleźć talent. I Lewandowski, odkąd go pamiętam, był idealnym kandydatem na poważnego piłkarza. Mogę stwierdzić to z całym przekonaniem: od pierwszego momentu, kiedy go spotkałem, byłem absolutnie pewny, że zrobi karierę. Ale jaką? Czy będzie najlepszy w Polsce? Czy w Niemczech? A może w Europie? Tego nie miałem prawa wiedzieć. Ale to „coś” w nim dostrzegłem.

Czym jest to „coś”?
20-letni Robert miał wszystko, czego potrzebował napastnik. Walka o piłkę, przyjęcie, strzał, ucieczka z pressingu, chęć do grania w piłkę. Poza tym to killer in the box, zabójca w polu karnym. To jeden z takich piłkarzy, których nie tylko szuka piłka, ale którzy sami potrafią kreować sytuacje. Biorą piłkę i tworzą okazję. Niewielu zawodników ma taką umiejętność.

Przez 50 lat swojej kariery widział Pan tysiące piłkarzy. Którego z nich przypomina Panu Lewandowski?
Zlatana Ibrahimovicia. Zdecydowanie. Ich mentalność, podejście do futbolu, atrybuty są niemal identyczne. Lewandowski może być taki jak Zlatan. Już dziś jest w TOP 5 futbolu. Nie wiem czy kiedyś wygra Złotą Piłkę, bo na to składa się wiele czynników, ale umiejętności ma wystarczające.

Może czas na wielki transfer z Monachium do Madrytu? Hiszpańskie media informują, że Real znów próbuje ściągnąć Roberta.
Nie dziwię się, bo Lewandowski do Realu pasuje idealnie. Na pewno znalazłby tam sobie miejsce. Jego transfer oznaczałby problemy Karima Benzemy, bo Robert umie to samo co Francuz, ale czasami robi to trochę lepiej.

A czy jest Pan dumny z Adama Nawałki? W 2007 roku zrobił Pan z niego swojego asystenta. Sześć lat później Nawałka został pierwszym trenerem kadry.
Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. I tak, czuję dumę. Praca z Adamem była przyjemnością. Pokazał mi, jak bardzo zna się na piłce, jak czuje futbol. Spodobał mi się jego sposób zarządzania ludźmi, charakter. I dlatego jego wyniki sprawiają, że się uśmiechem. Adam zasłużył na pracę z reprezentacją. Na Euro życzę mu wszystkiego najlepszego.
Skąd wziął się pomysł, aby włączyć go do sztabu kadry? To był przecież młody trener bez dużego doświadczenia.
Widziałem mecze jego drużyny, pracował wtedy chyba w Wiśle Kraków. Od razu spodobała mi się jego filozofia. Po jednym z meczów rozmawialiśmy i było bardzo miło. Czasami tak jest, że kogoś spotykasz i od razu podoba ci się jego mentalność, styl, osobowość. Między nami nawiązała się nić sympatii. Adam miał nam pomóc przed meczami eliminacji mistrzostw Europy z Azerbejdżanem i Armenią. Swoją robotę wykonał wzorową, więc zdecydowaliśmy, że zostanie z nami na dłużej.

Rozmawia Pan z Nawałką?
Rzadko. Ostatni raz kilka miesięcy temu. Chociaż dokładnie nie pamiętam…

Pytał Pana o radę?
Nie, rozmawialiśmy jak dwaj starzy przyjaciele.

Co takiego ma Nawałka, że osiągnął sukces?
Wiedzę o piłce nożnej i o ludziach. Połączenie tych dwóch faktorów sprawia, że jest świetnym trenerem. Poza tym to bardzo poważny facet i pracoholik.

Na co stać naszą drużynę na Euro 2016?
Trudno powiedzieć mi czy we Francji macie szansę na sukces, bo nie wiem za dużo o Ukrainie czy Irlandii Północnej, ale moim zdaniem możecie awansować nawet do ćwierćfinału. Wyjście z grupy to obowiązek. Później może być różnie, bo to turniej, ale potencjał na ćwierćfinał macie.

A wie Pan już dlaczego na mistrzostwach Europy w Austrii i Szwajcarii poszło nam tak słabo?
Przede wszystkim mieliśmy dużo pecha. Zaczęło się od nieszczęsnego meczu z Niemcami. To, co media wówczas zrobiły, było obrzydliwe. Odwołania do historii, jakieś okładki z odciętymi głowami. To było straszne, źle wpłynęło na drużynę. Chodzi mi głównie o zachowanie polskich dziennikarzy. Później był mecz z Austrią. Nie muszę chyba przypominać kontrowersyjnej decyzji Howarda Webba. Z Chorwacją tak naprawdę nie graliśmy już o nic.

A przed turniejem?
Przed wszystko poszło świetnie. Grupa była fajna, ciężko pracowała. Ze zgrupowania byłem bardzo zadowolony.

Więc może poradzi Pan coś Nawałce, aby tym razem poszło lepiej?
Nie będę dawał mu żadnych rad. On sam świetnie wie, co ma robić. Poza tym, jeśli we Francji osiągnie sukces, to z czystym sumieniem będzie mógł powiedzieć: to moja zasługa. A ja wypiję wtedy lampkę wina za jego zdrowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Leo Beenhakker: Po sukcesie Polski wypiję zdrowie Nawałki [WYWIAD] - Portal i.pl

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza