Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leżą w zaniedbanym budynku, bo są samotni, biedni i chorzy

Zbigniew Marecki [email protected]
Do Domu Interwencji Kryzysowej trafiają najczęściej osoby starsze, często chore i samotne, albo nawet bezdomne.
Do Domu Interwencji Kryzysowej trafiają najczęściej osoby starsze, często chore i samotne, albo nawet bezdomne. Łukasz Capar
Tylko 80 tysięcy złotych dają władze miejskie w Słupsku na roczne utrzymanie Domu Interwencji Kryzysowej, który prowadzi w PCK.

To o tej instytucji wspomniał prezydent Robert Biedroń podczas ostatniej rozmowy z Moniką Olejnik w programie “Kropka na i" w TVN24, gdy mówił, na co by przeznaczył część pieniędzy, które w ubiegłym tygodniu podczas głosowania w Sejmie większość posłów przeznaczyła na budowę muzeum Jana Pawła II przy Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie.

- Domyślam się, że to chodziło o nas, bo wspomniałam panu Biedroniowi o naszych problemach, gdy jeszcze w czasie kampanii wyborczej odwiedził naszą siedzibę - mówi Anna Gliszczyńska, kierownik biura PCK w Słupsku.

Chodzi o Dom Interwencji Kryzysowej przy ulicy Wolności 3. Chodź stoi w pobliżu jednego z ważniejszych skrzyżowań w mieście, nie rzuca się w oczy. Dodatkowo jest schowany za wysokim płotem, za którym stoi piętrowy, szary budynek. Wystarczy tylko spojrzeć, a już widać, że dawno nie był odnawiany. Eelewacja odpada, stare okna wymagają wymiany, a otoczenie uporządkowania. Smutna budowla wyraźnie od lat czeka na lepsze czasy.

Zobacz także: Przedświąteczna pomoc płynie do słupskiego MOPR

- Na remont ie mamy pieniędzy. Gdy tu nastałam, zrobiłam, co mogłam, aby poprawić warunki w środku. Prawie zlikwidowałam biuro. Zatrudniam 17 osób obsługi. Trochę remontujemy z własnych środków, ale to za mało - opowiada kierownik Gliszczyńska. Ostatnia kondygnacja budynku to magazyn rzeczy na wypadek nagłych zdarzeń. Tam znajdują się się m.in. koce i namioty. Niżej wygospodarowano pomieszczenia zajmowane przez DIK . Tam na dość starych już łóżkach leżą osoby, które trafiają do placówki prowadzonej przez PCK na mocy kontraktu z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie. Najczęściej są to osoby starsze, kobiety i mężczyźni. Zwykle nie ma się kto nimi opiekować, więc gdy trafiają do szpitala, albo zostają bezdomni, a nie stać ich na pobyt w domu pomocy społecznej, to na zlecenie MOPR trafiają właśnie tam.

- Zgodnie z kontraktem otrzymujemy 80 tysięcy złotych na cały rok. W zamian mamy obowiązek zapewnić opiekę 20 osobom - tłumaczy Anna Gliszczyńska.
Jej pensjonariuszami są osoby najczęściej bez stałych dochodów lub z dochodami bardzo niskimi , które wybrały życie na ulicy, zostały wyrzucone z domu albo od lat cierpią na obłożone choroby, zwykle dolnych kończyn. W DIK, gdzie mają zapewnioną specjalistyczną opiekę i wyży wienie, przebywają po kilka miesięcy, a niekiedy nawet blisko dwa lata.

- Potem wychodzą na własne żądanie i często wracają z nowymi urazami. Zdarza się także, że w końcu uda im się załatwić miejsce pobytu w domu pomocy społecznej. Różnie bywa - opowiada Gliszczyńska. Pensjonariuszami DIK-u są zwykle mieszkańcy Słupska, ale czas trafiają tam również mieszkańcy okolicznych gmin.

Zobacz także: Problem bezdomności w Słupsku. Nie każdy da sobie pomóc

- Takie sytuacje zdarzają się rzadko, bo z gminami w powiecie słupskim nie mamy stałego kontraktu. Dlatego jeśli przyjmujemy pensjonariuszy z ich terenu , to one pokrywają koszty pobytu takich osób u nas - dodaje szefowa DIK. W środku DIK jest czysto. Panuje tam cisza. Wielu pensjonariuszy wyraźnie myślami przebywa w swoim świecie i niechętnie rozmawia z obcymi.

- Niczego mi nie brakuje. Tu jest ciepło i mam zapewnione jedzenie - mówi jeden z mężczyzn. Jeśli jednak rozejrzymy się wokół, to zaraz widać, że standard tej placówki mógłby być wyższy.

- Jesteśmy zbyt biedni, aby porwać się na generalny remont - tłumaczy Anna Gliszczyńska.Nie jest wykluczone, że ewentualni sponsorzy, na razie będą się wstrzymywać z większą pomocą dla DIK-u, bo jeszcze nie zatarły się informacje związane z aferą dotyczącą poprzedniczki pani Gliszczyńskiej i jej najbliższych współpracowników, którzy teraz w sądzie tłumaczą się z zarzutów postawionych im przez prokuraturę. Jeszcze nie wiadomo, jak skończy się ten proces.
Czy Dom Interwencji Kryzysowej mógłby liczyć na większe wsparcie?

- Na pewno ten problem postawię podczas najbliższego posiedzenia Komisji Budżetu Rady Miejskiej , bo choć w 2015 roku będziemy musieli mocno oszczędzać, to jednak n a opiece społecznej nie można tego robić - deklaruje radny Krzysztof Kido z Klubu Radnych Nareszcie zmiana Roberta Biedronia.
Pewnie wkrótce się okaże, czy inni radni też tak myślą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza