Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Liceum w Ustce do wynajęcia. Były powiązania

Fot. Krzysztof Tomasik
Słupskie starostwo powiatowe zakończyło kontrolę w usteckim liceum ogólnokształcącym. Okazało się dyrektorka szkoły wynajmowała jednak pomieszczenia w budynku firmie swojego męża, choć oboje temu zaprzeczali.
Słupskie starostwo powiatowe zakończyło kontrolę w usteckim liceum ogólnokształcącym. Okazało się dyrektorka szkoły wynajmowała jednak pomieszczenia w budynku firmie swojego męża, choć oboje temu zaprzeczali. Fot. Krzysztof Tomasik
Słupskie starostwo powiatowe zakończyło kontrolę w usteckim liceum ogólnokształcącym. Okazało się dyrektorka szkoły wynajmowała jednak pomieszczenia w budynku firmie swojego męża, choć oboje temu zaprzeczali.

Kontrolę wysłano po naszej ubiegłotygodniowej publikacji, w której pisaliśmy o niejasnych relacjach firmy turystycznej, której współwłaścicielem jest mąż dyrektorki szkoły Barbary Kołakowskiej, Jerzy. Wynikało z tego, że na wynajmowaniu pomieszczeń szkolnych przez firmę zewnętrzną mógł on zarabiać. Oboje zaprzeczali takim powiązaniom.

Kontrola była przeprowadzona błyskawicznie. Objęła tylko ostatnie dwa lata. Dlaczego tylko tyle? - W rozmowie ze mną dziennikarka "Głosu" sugerowała, że budzące kontrowersje kontakty między firmą Junior a szkołą miały miejsce w 2009 albo 2010 roku - tłumaczy Sławomir Ziemianowicz, starosta słupski.
Nic nie sugerowaliśmy, za to nasza publikacja wskazywała, że kontrowersyjna faktura może pochodzi z tego okresu. Na pewno więc kontrola mogła ustalić domniemane źródło przecieku.
Ale i z faktur za ten okres, sprawdzonych przez kontrolerów słupskiego starostwa w księgowości LO wynika wiele. M.in. to, że agencja Junior podpisała dwie umowy na dzierżawę pomieszczeń w 2009 roku. Jak ustalili audytorzy każdą umowę na dzierżawę szkoły podpisywała Barbara Kołakowska oraz wspólniczka jej męża.
Ustalenia kontrolerów stoją w sprzeczności z tym, co wcześniej w rozmowach z "Głosem Pomorza" mówiła dyrektorka Barbara Kołakowska oraz jej mąż, zapewniając, że szkoła zawsze sama załatwiała grupy letnie.
Na razie urzędnicy powiatowi zaznaczają, że nie widzą w tej sprawie nic nagannego. Z dokumentów wynika, że firma Kołakowskiego prowadziła wspólne interesy z usteckim liceum prowadzonym przez jego żonę, ale - jak zaznacza słupskie starostwo - nie były to kontakty na specjalnych warunkach.
Starosta Ziemianowicz: - Nie jestem prawnikiem, ale wydaje mi się, że kontakty między panią Kołakowską, a firmą jej męża nie są złamaniem prawa, ale są naruszeniem standardów. Do czasu, gdy nie będę miał dowodów na złamanie prawa nie chcę krzywdzić ludzi, którzy zrobili wiele dobrego dla Ustki.
Przed ujawnieniem sprawy starosta podkreślał w rozmowie z "Głosem, że "kierujący szkołą nie mogą odnosić osobistych korzyści z działalności komercyjnej placówek, które prowadzą".
Z naszych informacji wynika też, że kontrola nie była zbyt dogłębna, a pracownicy starostwa nie dotarli do wszystkich dokumentów świadczących o ściślejszej współpracy szkoły z firmą Junior.

Więcej o sprawie w środowym "Głosie Pomorza" z 2 marca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza