MKTG SR - pasek na kartach artykułów

To wielka Mała Wieś

Eugeniusz Kurzawa
- Zasada jest taka, że ci, którzy pracowali przy budowie sali mają tu imprezy za darmo, odpisuje im się tylko ilość godzin - tłumaczy Regina Tomys. Czas wypracowany przez każdego mieszkańca jest odnotowany w kajecie sołtysa.
- Zasada jest taka, że ci, którzy pracowali przy budowie sali mają tu imprezy za darmo, odpisuje im się tylko ilość godzin - tłumaczy Regina Tomys. Czas wypracowany przez każdego mieszkańca jest odnotowany w kajecie sołtysa. fot. Paweł Janczaruk
Jeśli miejscowość ma 256 mieszkańców, a na liście pracujących społecznie przy budowie świetlicy sołtys zanotował 53 nazwiska.

- To jest nieduża społeczność, która w całości zasługuje na pochwałę - podkreśla wójt Adam Cukier. - Przecież jak ludzie zaczynali budować salę wiejską w 2003 r., to dosłownie od wbicia łopaty, żeby postawić fundamenty.

Społeczne przebudzenie mieszkańców nastąpiło stosunkowo niedawno, gdy zrobili po raz pierwszy od 40 lat wiejski festyn, który zresztą udał się niebywale. Potem zawiązał się komitet budowy świetlicy z sołtysem Zdzisławem Tomysem na czele. Miejsce postawienia sali wiejskiej wybrano pod lasem, gdzie odbywały się festyny.

- My daliśmy robociznę i transport, gmina materiały - przekazał nam Andrzej Kasperski ze społecznego komitetu budowy sali.

Rządzi KGW

Dziś świetlica z daleka bije w oczy intensywną żółcią. A wnętrze?! W gablocie przy scenie dyplomy i listy pochwalne, w tym wyróżnienie z zeszłego roku za budowę sali w ramach 6. ogólnopolskiego konkursu "Sposób na sukces".

- Zaczynaliśmy od zarabiania na festynach, żeby można było ruszyć z budową - przypomina Regina Tomys, żona sołtysa.

Wygląda na to, że sołtys wspólnie z żoną dobrze kierują lokalną społecznością. Pani Regina jest bowiem szefową Koła Gospodyń Wiejskich, które zarządza nową salą. Panie z koła zabiegają wciąż o wyposażenie kuchni i całego zaplecza w jak najlepszy sprzęt, więc zrozumiałe, że pilnują, by wszystko grało.

- Świetlica była budowana z myślą o mieszkańcach i dziś dobrze nam służy - przyznaje Zofia Rzepa, sekretarz KGW. - Organizowane są komunie, wesela, "osiemnastki", nawet różaniec za zmarłych z domów przeniósł się do świetlicy. Są bale, andrzejki, sylwestry.

Kuchnia na medal

Podczas dużych imprez sala pomieści 70-80 osób. Przy 90 robi się ciasno - uważają gospodynie, które w czynie społecznym obsługują wiejskie spotkania. - Potrzeba wtedy trzy osoby do kuchni i cztery do obsługi sali - mówi Z. Rzepa. Jeśli w roli szefowej kuchni występuje Janina Tomaszewska, wtedy uczta jest, że palce lizać.

- Pani Janina gotowała kiedyś na weselach i ma ogromne doświadczenie, a my mamy z tego satysfakcję - dodaje R. Tomys. Aż dziw, że dziś komuś chce się działać dla satysfakcji.

- Na początku nie było nic, na zebranie zwoziliśmy stoły i krzesła z trzech różnych miejsc - opowiada sołtysowa. A przecież to nie było tak dawno, ledwie dwa lata temu. Obecnie widok zaplecza po prostu zapiera dech - lodówki, piece, potężna patelnia, całe regały talerzy, półmisków, sztućce, filiżanki, salaterki... Wszystko ułożone, zadbane, a kuchnia do sufitu wyłożona gustownymi kafelkami.

Panie z KGW myślą o zajęciu czymś młodzieży. Mają stół do ping-ponga, chcą kupić piłkarzyki, choć w pobliskiej Kopanicy ksiądz uruchomił świetlicę socjoterapeutyczną i tam garnie się teraz sporo młodych.
- Ta sala była nam potrzebna, bo w dzisiejszych czasach ludzie coraz mniej do siebie wychodzą, a tak jest się gdzie spotkać - uważa R. Tomys.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska