Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łodzierz. Rodzina żyje w strachu wśród gniazd jadowitych żmij

Andrzej Gurba
Fot. wikipedia
Stefan Filarski zbudował z synem dwa domy w podmiasteckiej Łodzierzy. Niedawno przekonał się, że stoją one bardzo blisko gniazd żmij. Rodzina żyje w strachu.

- Przecierałem oczy ze zdumienia, kiedy zobaczyłem na tarasie wygrzewające się w słońcu żmije. Przełamałem strach, złapałem je szczypcami i wyrzuciłem za płot. Myślałem, że to odosobniony przypadek, ale okazało się, że nie - mówi Filarski. Kolejne zygzakowate wślizgiwały się do piwnicy. Członkowie rodziny znajdowali je na schodach, przy płocie.

- Najgorzej było wiosną. Kilka żmij wykopałem przy pracach ziemnych. Ostatnio trzy znalazłem w porąbanym drewnie, kilka metrów od domu - opowiada mężczyzna.

Filarski, kiedy rozpoczynał budowę domu, nie miał pojęcia o żmijach. - Gdybym wiedział o takich sąsiadach, pewnie wybrałbym inne miejsce - nie kryje mieszkaniec.

Żmije w okolicy, gdzie stoją domy Filarskich, są od dawna. Teren wokół jest podmokły i zadrzewiony, ale jest też dużo nasłonecznionych miejsc. To dobre warunki dla tych gadów.

- Sąsiad, który mieszka tu wiele lat, co roku wyłapuje żmije. Ostatnio znalazł aż siedemnaście okazów w ogródku - zdradza Filarski.

Rodzina Filarskich żyje w strachu. - Boimy się o dzieci. Zawsze, kiedy wychodzą na podwórko - mówią domownicy.

Doktor Adam Mohr, zoolog z Akademii Pomorskiej, w Słupsku mówi, że tak duża liczba żmij zgromadzonych w jednym miejscu oznacza, że niedaleko mają swoje gniazda.

- Największa aktywność żmij jest na wiosnę. To zrozumiałe, bo wtedy wychodzą one ze swoich nor. Żmija, która nie jest atakowana, drażniona, nie powinna ukąsić. Na widok człowieka zwykle ucieka albo nieruchomieje. Atak może spowodować przypadkowe nadepnięcie żmii - mówi Mohr.

Żmije są pod ochroną. Nie można ich nie tylko zabijać, ale nawet ruszać z miejsca bytowania. Specjaliści twierdzą, że wyrzucanie żmij za płot nic nie da. Aby skutecznie pozbyć się ich sąsiedztwa, trzeba byłoby je wywieźć kilka kilometrów dalej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza