Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ma decyzję sądu, a została bez pracy i nadmorskiego biznesu

Grzegorz Hilarecki
Mieszkanka Mińska Mazowieckiego, która od kilkunastu lat sprzedawała nadmorskie pamiątki przy głównym zejściu na plażę w Jarosławcu, została bez biznesu. Sąd przyznał jej rację, ale mimo to nie oddano jej spornego lokalu oraz jej towaru.

- Sąd w Koszalinie uznał, że Gminna Spółdzielnia w Postominie oraz nabywca od niej lokalu mają solidarnie przekazać mi lokal handlowy przy ulicy Nadmorskiej. Niestety, nie zrobili tego, a komornik, do którego się udałam, rozłożył ręce i... znowu musiałam iść do sądu - tłumaczy mieszkanka Mińska Mazowieckiego.

- Zostałam bez pracy na sezon, bez biznesu, któremu poświęciłam kilkanaście lat i nawet nie mam własnego towaru, który był w tym dzierżawionym przeze mnie lokalu w Jarosławcu. To kolejna odsłona toczonej od kilku miesięcy sprawy lokalu handlowego i prawa do korzystania z działki obok, który kobieta dzierżawiła od Gminnej Spółdzielni w Postominie. Władze spółdzielni postanowiły go jednak sprzedać innemu biznesmenowi. Ale razem z jej towarem.

- Działam tam od lat i zawsze było tak samo. Pod koniec kwietnia przyjeżdżałam do Jarosławca, przygotowywałam wszystko do sezonu. Potem były miesiące ciężkiej pracy, a po zakończeniu sezonu i posprzątaniu wszystko zostawało w lokalu - tłumaczy pani Mariola. Z tym jednak nie zgadza się Zbigniew Melon, prezes Gminnej Spółdzielni w Postominie. Jego zdaniem współpraca między stronami nie układała się tak różowo, jak mówi pani Mariola. Wskazuje, że nie podpisała ona umowy dzierżawy na 2018 rok. A przy tym samowolnie korzystała z terenu spółdzielni obok lokalu, zajmując większą niż powinna powierzchnię na wystawienie pamiątek. To było powodem, że we wrześniu ubiegłego roku poinformował ją pismem, iż nie zamierza kontynuować dalszej współpracy. - Czy myśli pan, że korzystałabym z lokalu bez umowy?

To niepoważne - twierdzi pani Mariola. Według mieszkanki Mińska Mazowieckiego, taka była praktyka, że ona prowadziła punkt, a dopiero w czasie sezonu spółdzielnia dawała jej umowę. Tak też miało być w ubiegłym roku, ale wtedy pani Mariola odmówiła jej podpisania, bo była tylko na jeden sezon, a powinna być jej zdaniem na trzy. Zgodnie z umową ustną. Prezes Melon, gdy go o to pytaliśmy w kwietniu, najpierw powiedział, że nie musi rozmawiać z dziennikarzem, bo czuje, że artykuł mu nie pomoże, ale zaznaczył, że jak pani Mariola ma umowę, to niech ją pokaże. Jeszcze w ubiegłym roku spółdzielnia wezwała ją do opróżnienia lokalu, do zapłacenia 22 tysięcy złotych za nieumowne użytkowanie oraz zagroziła skierowaniem sprawy na drogę sądową oraz oddaniem jej do prowadzenia koszalińskim prawnikom. Ostatecznie lokal został sprzedany słupszczaninowi prowadzącemu obok restaurację. Pani Mariola dowiedziała się o tym od tego ostatniego, gdy poprosił o zabranie rzeczy. Skierowała sprawę do sądu o zabezpieczenie. Mimo decyzji sądu, nadal musi walczyć o swój towar

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza