W Ostrowie Wielkopolskim lepsza od słupszczan okazała się miejscowa Stal. W małej gimnazjalnej hali atmosfera była iście przedświąteczna, mnóstwo ludzi oklaskiwało ich Stalówkę w meczu z Energą Czarnymi.
Słupszczanie mieli świetny początek, grali równo, konsekwentnie i szybko wyszli na prowadzenie 9:2. Gospodarze jednak zdominowali przyjezdnych w drugiej kwarcie, bardzo dobrze grał wtedy Carter. Nie pomagały roszady w składzie wprowadzane przez Robertsa Stelmahersa, słupskiego trenera.
Gdy brakowało na parkiecie Jerela Blassingame, gra słupszczan siadała, zespół gubił rytm, a już kuriozalne było, gdy przy nacisku gospodarzy piłkę musiał rozgrywać Piotr Dąbrowski. Stracił ją po czterech sekundach. Zanim Blassingame znalazł miejsce, w którym mógł przyjąć od niego podanie, nie było już czego przyjmować.
Przy niemrawej postawie innych graczy (mimo że Kravish i Lewis zdobyli swoje punkty, to center nie potrafił zablokować pola 3 sekund, a obrońca był nieskuteczny w ważnych momentach, szczególnie z osobistych) ciężar zdobywania punktów wziął na siebie Blassingame.
Trzecia kwarta należała do niego. Było już 67:59 dla ECS. - Musieliśmy zmienić obronę na Jerelu, by myśleć o zwycięstwie. Mieliśmy na to czas w czwartej kwarcie - mówił po meczu Emil Rajković, trener Stali. Gospodarze odcinali słupszczanina od piłek, wręcz fizycznie zajął się nim Carter (stąd mniej punktów w drugiej połowie) i Jerel opadł z sił. To była woda na młyn dla miejscowych, którzy w emocjonującej końcówce wyszli na prowadzenie. Johnson wchodził pod kosz, King dobijał. W akcie rozpaczy Czarni wzięli się za faulowanie i rzuty za trzy, ale zrobili to zbyt późno. Mieli 12 sekund, by próbować odrobić 5 pkt straty. Nie wyszło.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?