Wcale mnie to nie zdziwiło. Miller chce uchodzić za silnego człowieka, a tacy ludzie w sytuacji zagrożenia uciekają do przodu, a nie stają w miejscu i pozwalają spragnionym krwi wilkom skakać sobie do szyi. Nie da się przecież ukryć, że mniejszościowy rząd Millera jest słaby i zewsząd atakowany przez opozycję. Ma ona nadzieję, że rząd się załamie i padnie przed końcem parlamentarnej kadencji. Miller, jako wytrawny polityk, zdaje sobie z tego sprawę, więc robi wszystko, aby nadal rozdawać karty.
Wyznaczenie daty nowych wyborów jest zabiegiem nie tylko socjotechnicznym, ale także praktycznym. Przecież w takiej sytuacji przynajmniej część opozycji poczuje się usatysfakcjonowana, a Miller być może uzyska kilka miesięcy spokoju. Jeśli towarzysze z własnych szeregów nie podłożą mu nogi, to może uporządkować wiele mocno rozgrzebanych spraw i odrobić kilka straconych punktów, które lewicy bardzo by się przydały. To jest oczywiście najbardziej optymistyczna wersja wydarzeń, bo przecież komisja śledcza ciągle działa, a lewicowi posłowie mogą znowu zostać złapani na łamaniu prawa. Wtedy Millerowi pomógłby najwyżej cud albo... wiara w magię liczb.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?