Zakręcili kurek z gazem, wywietrzyli mieszkanie i wezwali pogotowie.
Mali bohaterowie z Lęborka już stali się gwiazdami. Wszyscy są dumni z postawy uczniów. W czwartek (25 kwietnia) spotkaliśmy się z Oskarem Michalakiem i Jakubem Sanachem. Chłopcy akurat wrócili ze szkoły. Opowiadają o tym, co wydarzyło się kilka dni temu, gdy wracali razem po lekcjach do domu.
Najpierw postanowili pójść do Oskara, który mieszka w bloku przy ulicy Czołgistów.
- Już na klatce schodowej poczuliśmy zapach ulatniającego się gazu - mówią chłopcy. - Szybko poszliśmy na górę. Wiedzieliśmy, że dzieje się coś złego. Okazało się, że ten smród pochodził ode mnie z domu - wyjaśnia Oskar. - Po wejściu szybko zakręciłem kurek. - A ja otworzyłem okna - dodaje Jakub.
Oskar próbował otworzyć balkon, wtedy zauważył, że na łóżku leży jego ojciec.
- Szybko wybiegliśmy z domu - opowiada jeszcze dziś przestraszony Oskar.
- Dzwoniliśmy na numer 112, ale tam nikt nie odbierał. Potem na pogotowie. Na zewnątrz czekaliśmy na przyjazd karetki. Pojawiła się prawie natychmiast.
Czytaj również: Uratował życie naszego syna. Dziękujemy bohaterze!
- Kiedy pogotowie przyjechało, stężenie gazu było nadal bardzo wysokie, więc wezwano nas na pomoc - mówi Bogdan Madej, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Lęborku.
- Mieszkanie było już dostatecznie przewietrzone i weszliśmy do środka z lekarzami. Mężczyznę pogotowie zabrało do szpitala.
36-latek został już zwolniony do domu. Czuje się dobrze. Strażacy z lęborskiej komendy ustalili, że w dniu wypadku ojciec Oskara wrócił do domu, na kuchenkę gazową wstawił czajnik z wodą. Gdy się zagotowała, zalała palnik, ale gaz musiał się wciąż ulatniać, bo mężczyzna zasłabł.
Bogdan Madej podziwia postawę chłopców. - Zasłużyli na pochwałę - podkreśla strażak. - Uczniowie postąpili w tej sytuacji bohatersko i myśleli rozsądnie. Zachowali zimną krew. Byli opanowani i uratowali nie tylko ojca, ale cały blok. Stężenie gazu było naprawdę wysokie, wystarczyło tylko włączyć światło i mogło dojść do potężnej eksplozji.
Przeczytaj również: Uratowali tonących słupszczan. Odważnych było dwóch
Przypomina, że gdy wyczujemy ulatniający się gaz, trzeba koniecznie wyłączyć kuchenkę, otworzyć okna i wywietrzyć pomieszczenie, absolutnie nie wolno włączać światła.
Skąd więc chłopcy wiedzieli, jak się zachować?
- Pani nam o tym mówiła na godzinie wychowawczej - mówią bohaterowie.
Dumny z chłopców jest Daniel Nadworski, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 8 w Lęborku.
- Nauka nie poszła w las - mówi. - To fajni chłopcy i bardzo rozsądni.
Mama Oskara: - Nie chcę myśleć, co mogłoby się stać, gdyby chłopcy w porę nie weszli do domu - mówi drżącym głosem. - Jestem z nich dumna, przygotuję im niespodziankę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?