Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małżeństwo dziękuje młodemu mężczyźnie

Daniel Klusek
Państwo Maria i Adolf Dołotkowie przyszli do redakcji, by podziękować mężczyźnie, który zatroszczył się o ich bagaż.
Państwo Maria i Adolf Dołotkowie przyszli do redakcji, by podziękować mężczyźnie, który zatroszczył się o ich bagaż. Kamil Nagórek
Maria i Adolf Dołotkowie ze Słupska dziękują młodemu mężczyźnie, który zatroszczył się o ich bagaż.

- To wspaniały człowiek. Gdyby nie on, mielibyśmy sporo zmartwień - mówią nasi czytelnicy.

- Tyle się mówi, że młodzież jest zła, nieuczynna i źle wychowana. Tymczasem my spotkaliśmy wspaniałego człowieka, z którego rodzice mogą być dumni - mówili w redakcji państwo Maria i Adolf Dołotkowie ze Słupska. - Dlatego chcemy, żeby usłyszeli o nim czytelnicy "Głosu Pomorza".

W Wielką Sobotę pani Maria i pan Adolf wyjeżdżali do syna na święta. Na dworzec PKP pojechali autobusem. Wsiedli na przystanku przy ul. Grodzkiej.

- Gdy byliśmy już na ulicy Kołłątaja, zorientowałam się, że na przystanku zostawiłam torbę - opowiada pani Maria. - Mąż natychmiast wysiadł z autobusu i pobiegł na ulicę Grodzką.

W torbie nasza czytelnicz­ka miała między innymi portfel z pieniędzmi, biżuterię i dokumenty, ale również lekarstwa, kosmetyki i świąteczne prezenty dla rodziny.

- Biegłem na ulicę Grodz­ką najszybciej, jak mogłem, choć nie wierzyłem, że to ma sens, iż torba żony jeszcze tam będzie leżała - mówi pan Adolf.

Okazało się jednak, że bagaż jego żony wciąż był na przystanku. Co więcej, zaopiekował się nim młody mężczyzna.

- On zadzwonił nawet na policję z informacją, że znalazł czyjąś własność i czekał na przyjazd radiowozu - mó­wi pan Adolf. - Oddał mi torbę, gdy wytłumaczyłem mu, że ona należy do mojej żony. Byłem tak zdenerwowany całym tym zdarzeniem, że nie mogłem nawet wybrać numeru na taksówkę, aby pojechać na dworzec. Ten młodzieniec wezwał ją w moim imieniu. Gdy przyjechał jego autobus, odjechał, a ja nawet nie mogłem mu podziękować.

Ostatecznie pan Adolf dojechał do żony, która czekała już na stacji kolejowej i mał­żeństwo mogło pojechać do rodziny na święta.

- Nie wierzyłam, że uda się odzyskać zgubę, myślałam, że będę miała zepsute świę­ta. Okazało się jednak, że święta były bardzo radosne, bo przekonaliśmy się z mężem, że są jeszcze wspaniali młodzi ludzie - mówi pani Maria. - Potem nawet z synem żartowaliśmy z tego zdarzenia. Mąż okazał się świetnym biegaczem. Bar­dzo dziękujemy temu młodemu chłopakowi i gratulujemy syna jego rodzicom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza