- Co się stało z twoją nogą pod koniec meczu z Anwilem we Włocławku? Musiałeś zejść w ostatniej minucie. To groźna kontuzja?
- Na szczęście, to tylko przemęczenie. W jednej z akcji postawiłem stopę nie tak jak powinienem i skręciłem ją trochę. Ale wszystko powinno być ok. Mamy kolejny mecz za ponad tydzień, myślę, że zdążę do niego być w dobrej formie.
- Po tym meczu z Anwilem chodziłeś po Hali Mistrzów we Włocławku tak zmartwiony, jakbyście już
skończyli sezon. I to na bardzo niskiej pozycji.
- Nie jest aż tak źle. Ale nie ma co ukrywać, martwią mnie te nasze cztery ostatnie porażki. Bolą mnie te przegrane, szczególnie przeciwko Kotwicy Kołobrzeg i Zniczowi Jarosław. A z Anwilem w Hali Mistrzów w tym sezonie jeszcze nikt nie wygrał. Wiadomo było przed meczem, że będzie ciężko, ale próbowaliśmy.
- Anwil pokonał was szerszym składem.
- Ale czasami jest tak, że mniej ludzi w zespole, węższe zestawienie gra lepiej niż taka drużyna z dłuższą ławką. Przeciwko włocławianom trudno się gra, bo są dobrze zbilansowani, od jedynki do piątki mają zmienników, trzymają tempo, a jeszcze pomagał im doping w ich hali. Nie jest łatwo z nimi grać. Mają przygotowaną obronę, dobrego trenera.
- A wasz jest zły?
- Nie wychodziło nam wszystko, co sobie założyliśmy. Ale widać było także coś innego, w końcu wszyscy gracze dawali z siebie maksymalnie wiele. Byliśmy zaangażowani w grę i chcieliśmy wygrać to spotkanie.W innych meczach może i walczyliśmy, ale z boku nie wyglądało to tak dobrze.
- Anwil dobrze wszedł w ten mecz. Gdyby nie zmiany, wyglądało na to, że zmiecie was z parkietu.
- Na początku zrobiliśmy parę błędów i oni odskoczyli od nas. Walczyliśmy jednak dalej i wyszliśmy na prowadzenie. Inna sprawa, że znów nas dopadł ten syndrom trzeciej kwarty. I tym razem sam nie wiem, co się stało. Już nie liczę, ile razy pod rząd przegrywamy tę trzecią kwartę.
- Z czego to wynika?
- Nie wiem. Rozmawiamy ze sobą wewnątrz zespołu. Obiecujemy sobie w szatni lepszą postawę, we Włocławku też rozmawialiśmy, aby nie zacząć tak samo drugiej połowy jak w ostatnich grach. Ale nie
wiem, dlaczego znów nie szło.
- Był moment, że dzięki waszemu pressingowi Anwil zgubił się.
- To było zamierzone. Byliśmy przygotowani, że taka broń przeciwko Anwilowi przyniesie rezultat. Zaskoczyliśmy ich, robiliśmy przechwyty i dlatego zdobyliśmy parę punktów.
- To już wasza czwarta porażka z rzędu. To utrudni wam grę w kolejnych spotkaniach?
- My już nie patrzymy, które miejsce zajmiemy na koniec rundy zasadniczej. Każdy kolejny mecz musimy wygrywać i zaczynać wszystko od nowa. Teraz walczymy o każde kolejne zwycięstwo. W tym sezonie przegraliśmy już wszystko, co było do przegrania. Nawet więcej.
- Po raz kolejny zagrałeś dobry mecz, ale twój zespół, niestety, znów przegrał.
- Zamieniłbym to na wygrane po słabym starciu.
- Obiecywaliście wygrać cztery z pięciu spotkań, jakie zostały do końca rundy zasadniczej. Nie udało się we Włocławku. Czy to oznacza, że teraz wygracie w Gdyni z Asseco Prokomem?
- Tak. Będziemy walczyć o zwycięstwo i tylko o zwycięstwo. Nie ma żadnych innych wytłumaczeń.
- A jesteście w stanie po tych czterech porażkach odzyskać wiarę w siebie i swoją grę? Jest w tym zespole chemia, która pomoże wam zwyciężać?
- Nie jest tak źle, nie kłócimy się i nie jest tak, że w tym zespole w środku jest coś nie tak. W głowie zostają takie mecze, które przegrywamy jednym punktem czy koszem. Brakuje nam jakiegoś zwycięstwa,
które pomogłoby nam się podnieść. Jak wygrywaliśmy sześć razy z rzędu, wszystko było ok, teraz nie jest
ok.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?